|
|
|
| |
Mistrz Gry | Temat: Pub pod Drakkarem Pon Gru 29, 2014 12:50 am | |
| Pub pod Drakkarem Wchodząc do środka można poczuć się, jakby znajdowało się na pokładzie drakkara, nic więc dziwnego, że ten nieduży, choć popularny lokal nosi taką, a nie inną nazwę. Sam pub nie jest szczególnie czysty – na drewnianej, nadszarpniętej zębem czasu podłodze są warstwy kurzu, a przez zabrudzone okna prawie nic nie widać. Za niewielką ladą stoi kilku barmanów, którzy nierzadko przymykają oko na wiek, nielegalnie sprzedając alkohol młodszym osobom. Miejsce to nie należy do szczególnie bezpiecznych, gdyż nocą przyciąga niezwykle podejrzaną klientelę, która przychodzi tutaj załatwiać swoje tajemnicze interesy. |
| | | Halbjorn Venäläinen Umiejętności bojowe : IV Skąd : Helsinki, Finlandia Wiek : 31 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : wytwórca myślodsiewni
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Sro Sty 07, 2015 9:15 pm | |
| Nie zmyłem śladu twoich dłoni, Arthurze. Wciąż czuję twoje palce zaciskające się kurczowo na mojej szyi, jakbyś nigdy nie chciał mnie wypuścić ze swoich objęć. Ale w tym wszystkim brak było znanej mi czułości. Nie było w tym znanego mi ciebie, nie było nawet cienia mojej matki, nie było Majeczki. Wciąż jednak było w tym coś, za czym czasem jeszcze tęskniłem. Jakiś drobny ślad, który zachował się gdzieś pomiędzy opuszkami palców przez ten cały czas. Czas. C z a s. Yngvi. Nie. Nie, bracie, ty czasu nie masz, zajętym jesteś człowiekiem, człowiekiem interesu, Sabat masz na głowie i rzeczy ważne, ja nie jestem ważny, nie zawsze. Ale jest twój mały pomocnik czasu ma dużo, prawda? Pożyczysz mi go na chwilę, na dwie, może na wieczność. W porównaniu z tym, ile przyjdzie mi czekać, wieczność to nic. Za wieczność oddałbym duszę, rozum, siebie. Ale teraz nie muszę. Teraz wystarczy mi krótkie tête-à-tête z tym małym dziwakiem. Piszę mu więc krótką wiadomość. Starannie. Z pasją. „Pod Drakkarem” za pół godziny. Nie wiem, czy przyjdziesz. Nie wiem, gdzie jesteś i ile ci to zajmie. Ja mam więcej niż wieczność, mogę poczekać. To jedyne, co mi wychodzi, w końcu cierpliwość ćwiczyłem przez lata. Tylko raz mi jej zabrakło. Tylko raz przestałem czekać. Tylko raz przegrałem, by zacząć przegrywać już ciągle. Ale to się kończy. Ostatni raz przed wyjściem spoglądam na arthurową walizkę. Na dziś mi cię wystarczy. Zobaczę cię jutro, moja piękna. Pojutrze oddam cię właścicielowi. Albo nigdy. To nieważne, już zniknęła mi z oczu, kroki też znikają; cichną całkiem, gdy wychodzę na ulicę. Śnieg skrzypi mi pod butami, dreszcz przeszywa mnie, kiedy słyszę ten dźwięk. To jak przeciągnięcie paznokciami po tablicy, czuję jak żołądek podchodzi mi do gardła. Z każdym krokiem coraz bardziej, z każdym krokiem gorzej. Spacery nie są dobre. Spacery nigdy nie przynoszą rozwiązań. Więc dlaczego wyszedłem, nie wiem. Mogłem się teleportować. Mogłem użyć tego wstrętnego proszku, jestem już wystarczająco upodlony, dziś nie zaszkodzi mi już nic. A jednak wyszedłem. Stawiam krok za krokiem, krok za krokiem, jak niedołężna staruszka chwieję się, mam wrażenie, że zaraz upadnę, lecz jakaś siła – może to ty, Arthurze? – pcha mnie do przodu bez względu na wszystko. Idź, idź, idź, byle dalej, byle dotrzeć do celu, to tylko kawałek, już za zakrętem. Ale dziś jestem słabym człowiekiem. Nie daję rady otworzyć tych przeklętych drzwi, są takie ciężkie. Takie… ciężkie. Mógłbym je roztrzaskać, rozsypać w drobny mak, przetopić, spalić, zmiażdżyć, ale chyba zabrano mi ręce. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Sro Sty 07, 2015 9:56 pm | |
| Musiałem się zdrzemnąć, byłem taki słaby po wczorajszym dniu, że ilekroć się dziś budziłem, to cofałem się o dwie, trzy godziny, żeby sobie pospać. Tym sposobem, gdyby ktoś wszedł do mojej pracowni jakieś sześć godzin temu, zobaczyłby trzech śpiących Elmo. Moja siostra zawsze się tego bała. Szczególnie, jeśli jeden Elmo pracował, a drugi spał w najlepsze, nie rozumiała co się dzieje. Idiotka. Ciekawe, co teraz robi. Zastanawiam się nad tym ilekroć się zranię. A odkąd jestem u Mistrza to często wbijam sobie w skórę jakieś odłamki, niespecjalnie przecież. Przypadkowo. Nigdy nie wiedziałem czy Lemon rani się specjalnie, czy nie. Część na pewno była zamierzona, przecież miała tego żelastwa na mordzie tyle, że wystarczyłoby mi na maszynę czasu. Kiedy się budzę jestem już tylko jeden. To dobrze. Jestem przyzwyczajony do swojej mnogiej obecności, co nie znaczy, że czuję się z tym komfortowo. Zauważyłem, że Mistrz Pingwin w takich sytuacjach czuje się zupełnie swobodnie, rozmawia ze sobą i współpracuje bez problemu. Ja zazwyczaj staram się unikać swojego spojrzenia, nie dotykać się, najlepiej przebywać parę metrów od siebie. Nie lubię tego, mam wrażenie, że w pewnym momencie, któryś ze mnie zechce być jedynym prawdziwym. To paranoja, nieszczęsna przypadłość Bjorksonów. Plecy mam obolałe. Odchylam głowę do tyłu, aż strzeli mi w karku. Przydałyby się jakieś kobiece dłonie, żeby mnie wymasować. Muszę sobie kogoś znaleźć na dzisiaj. Wstaję i zerkam do lustra, czy włosy mam umyte. Na tłuste kosmyki żadnej nie wyrwę. Chyba, że desperatkę. A takiej nie chce. Brzydzą mnie. Moja siostra była desperatką. Kruk stoka w moją szybę i nawet wiem czyj to. Mini Pingwina. Liścik odbieram, Pub pod Drakkarem. Strawiłeś w dziesiątkę, Mały Pingwinie. Akurat się tam wybierałem. Nie trzeba mnie nigdy na nic długo namawiać. Nie chodzi o to, że jestem podatny, albo w tym wypadku, szukam w Małym Pingwinie kumpla, bo nie szukam. Po prostu jestem elastyczny. I wiele rzeczy po mnie spływa. Pójdę, zobaczę o co typowi chodzi, jak mi się nie spodoba, to wrócę do pracowni. Ja nigdy nie marnuję swojego czasu, kilka obrotów i nadrobię te chwile pod Drakkarem tutaj, pracując nad czymś, albo robiąc pompki. Moja siostra marnowała czas. Wciągam spodnie, ubieram kurtkę. Zima nigdy nie wydawała mi się straszna, nie była dla mnie nigdy nieprzyjazna. Ja bardzo lubię biel i zima to wie, nie częstuje mnie przeziębieniami. Przy wyjściu się zatrzymuję. Brać aparat? Chyba brać, skoro Mały Pingwin do mnie pisze, to najwyraźniej wymaga rozmowy. Wezmę. Do kieszeni. Spacery są piękniejsze, kiedy otacza mnie cisza. Kiedyś miałem problem z modulacją głosu. Mówiąc do ludzi, nie wiedziałem, czy nie robię tego za głośno. Za cicho to pół biedy, ale nikt nie lubi rozmawiać z kimś, kto wrzeszczy bez powodu. Poza tym nieumiejętność dopasowania tonu do sytuacji mogła wyjawić rozmówcy, że z moim słuchem coś nie tak. Nie mam z tym problemu, wręcz przeciwnie, uważam to za ogromny atut, ale o wiele lepiej czyta mi się z ust ludzi, kiedy mówią normalnie, a nie wyginają demonicznie wargi, krzycząc “El-mo sły-szysz co do cie-bie mó-wię?”. Ja się na powietrzu bardzo dobrze czuję, lubię, kiedy mróz szczypie mnie w nos, a staruszki rzucają mi przerażone spojrzenia, widząc, że nie mam szalika. To najwyraźniej przestępstwo, nie nosić szalika. Czasami szczerzę do nich zęby i salutuję, chociaż to wcale nie są miłe uśmiechy, myślę sobie, gdybyście wiedziały, do jakich przestępstw mogę się dopuścić. Docieram pod pub i widzę Małego Pingwina. No proszę, chyba ktoś tu ma problem. Nie wiem, czy ja go potem nie będę musiał odprowadzać do domu, bo nie wypada brata Mistrza zostawić w stanie niepewnym. Miałem już okazję mu się przyjrzeć dokładnie, jesteśmy postury bardzo podobnej, tak samo wątłej, zastanawiam się, który z nas wygrałby walkę na pięści. Może ja, bo robię pompki. A może on. Nie wiem, przedyskutuję go z Ally. Albo zapytam kiedyś, czy chce się bić, gdyby się nudził. Podchodzę i drzwi otwieram bez słowa, nie wchodzę, przepuszczam go, obserwując na przywitanie. Nie oceniam. Może jest chory. Moja siostra była chora, a jej bym w drzwiach nie przepuścił. Nie wiem, czy jestem dziś uprzejmy, czy chcę mieć satysfakcję. Chyba chcę mieć satysfakcję. Ale szybko znika. Bo właściwie po co mi satysfakcja z czegoś tak błahego.
|
| | | Halbjorn Venäläinen Umiejętności bojowe : IV Skąd : Helsinki, Finlandia Wiek : 31 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : wytwórca myślodsiewni
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Czw Sty 08, 2015 12:35 am | |
| Wszędzie słychać tylko śmiech. Tyle radości wokół, tyle uśmiechów, tyle szczęścia. Tyle emocji. Tyle wspomnień. Idzie się w tym wszystkim zgubić. Tworzę z zasłyszanych dźwięków ścieżki długie i kręte, przy żadnej nie ma drogowskazu, lecz wszystkie prowadzą w jedno miejsce, wszystkie tworzą osobliwy labirynt, wszystkie są tak bardzo, bardzo zimne i nieprzyjazne. Nie sposób się im oprzeć, bo przecież gdzieś na końcu – na początku? – czeka nagroda. Złoty cielec. Adonis. Puszka Pandory. Iluzja. Zaciskam mocno powieki, chcę zmiażdżyć nimi świat, tak na chwilę. Potem wszystko może wrócić do poprzedniego stanu, tego sprzed dzisiaj. To byłoby dobre wyjście, wiem jednak że gówno mogę. Nie jestem władcą czasu, nie mam nawet jego zmieniacza. To mnie nigdy nie bawiło, nigdy nie potrzebowałem babrać się w tym szlamie, nie dla mnie liczenie przeciekających przez palce chwil. Czas mnie omijał, ale dziś nie mogłem mu na to pozwolić. Dziś muszę go złapać, poznać, przyswoić, widzieć. Dziś muszę czasem się stać. To chyba nie jest trudne, nie wiem. Jeszcze nie. Ale za moment, za dwa oddechy, za kolejną opowiedzianą pół szeptem, pół serio historią, do jutrzejszego poranka będę wiedział wszystko. Tylko tyle chcę i tylko tyle mnie obchodzi, nic więcej. Dzisiaj już nie liczą się myśli, nie mam ochoty zbierać waszych wspomnień, nie obchodzą mnie. Dosyć mam swoich, starczą mi na lata, na milenia. Wyłożę sobie nimi dom, wyłożę nimi wasze życia. Kawałek po kawałku zapełnię rycinami, kamieniami, inkantacjami, waszym szaleństwem zebranym w jednym miejscu. A potem zostawię, tak w końcu się robi. Przybycie Elmo rejestruję dopiero, kiedy otwiera mi drzwi. Coś we mnie każe mi pęknąć – on sobie poradził, Halbjornie, on nie potrzebował niczyjej pomocy! – ale ignoruję to. Niech mi otwiera drzwi, niech mi odsuwa krzesło, zabawia rozmową, nie spuszcza ze mnie wzroku, niech się mną interesuje, niech o mnie zadba, zostawi w spokoju, zaklina w myślach, przeklina na głos. To nie ma znaczenia, nigdy mnie przecież nie interesował. Teraz nie jest inaczej. Jest tylko środkiem do celu, jedną z kilku możliwych dróg – tą najkrótszą i najmniej wyboistą. Za dzień czy dwa znów nie będę o nim pamiętał, znów zdziwię się na jego widok w pracowni Yngviego, znów sprawi, że mimowolnie zmarszczę brwi w wyrazie dezaprobaty na jego dziwne fanaberie, znów będę zastanawiał się, jak ma na imię i czy powinien zwracać się do mnie w taki sposób. Dziś jednak o wszystkim pamiętam, bo to ja go zaprosiłem, to ja łaknę teraz jego towarzystwa, jego osoby, jego wiedzy. Mała, biała, chodząca encyklopedia czasu. Uśmiecham się mało przyjemnym uśmiechem, nie potrafię prawidłowo używać tych wszystkich grymasów, każdy wydaje się być taki sam, tak samo sztuczny, tak samo wymuszony, i zmierzam ku najbliższemu wolnemu stolikowi raz tylko odwracając się, by sprawdzić, czy Björkson idzie za mną. Idzie, więc i ja idę, przedzierając się przez grupę młodzików. Skóra mnie pali, mam wrażenie, że gdy w końcu zostawiam ich za sobą, zerwali ze mnie całe płaty zostawiając tylko mięśnie. Wszystko jest jednak w porządku, bo nikt nie krzyczy, nikt nie wymiotuje, nikt nie zwraca na nas uwagi. Siadaj, chłopcze. Porozmawiajmy. Tu nikt nie będzie nam przeszkadzał, każdy zajmuje się tylko sobą, my też powinniśmy. Tylko jak to zrobić? Jak odbywają się takie spotkania towarzyskie? Tak dawno nie wychodziłem, chyba zapomniałem jak powinno się żyć w społeczeństwie. Jak tu funkcjonować, jak z tobą rozmawiać? - Potrzeba ci czegoś jeszcze czy możesz już zacząć mówić? Masz już miejsce do siedzenia, masz słuchacza. To aż nadto. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Czw Sty 08, 2015 10:24 am | |
| Odynie, jak ten Mały Pingwin powoli chodzi. Ludzie tak nie chodzą. Aż tak wolno. Przedziera się przez ten pub, jakby co rusz wpadał na pajęczynę. Zdążyłbym dotrzeć od drzwi do naszego stolika jakieś pięć razy. Ale to tylko ja. Ja się wszędzie przemieszczam błyskawicznie. Gdybym miał przyjaciół, mówiliby na mnie Błyskawiczny Elmo. To głupia ksywa, dlatego nie mam przyjaciół. Przy stoliku od razu zrzucam kurtkę, niedbale ją przewieszam przez oparcie krzesła, podwijam rękawy koszuli aż do łokcia. Nie przeczę, zimno mi, palce wciąż mam z mrozu zaczerwienione, nos pewnie też, ale jak już wspominałem, nie obchodzi mnie. Zimno. Zima. Spojrzenia babć. Całkiem sporo tu dziś ludzi, musi być niezły gwar, nie wyciągnę więc aparatu, dopóki nie będzie to konieczne. Poza tym i tak bardziej skupię się na tym, czego ode mnie chce Mały Pingwin, jeśli to z niego wyczytam, niż gdybym miał się nachylać, żeby usłyszeć jego słowa wśród tych szumów. Jeszcze by mi do ucha napluł. Musiałbym się potem odwdzięczyć, a to by chyba znaczyło, że jesteśmy na dobrej drodze do zostania kumplami, patrząc na moje wcześniejsze doświadczenia. Mam jednego kumpla, nazywa się Ally, zwymiotowałem na nią kilka lat temu, potem ona chciała mi wyrwać włosy, jak to baby, a przecież powiedziałem, że pardon. Akurat się pod moje rtęciowe rzygi nawinęła, czy to moja wina była? Nie. Ale skoro już tak chciała krążyć wokół mnie to dostała ten zaszczytny tytuł kumpla. Niech się cieszy, spada i na więcej nie liczy. Opieram łokcie na stole i przyglądam się kolejno gościom na sali. Jakieś stare dziady, jak zwykle, bez jednego oka, lewe interesy, grupa smarków, samotny typ w kącie, zawsze się taki znajdzie. Gdzie są panienki? Moje plecy się same nie wymasują. Na nikim nie można polegać. Odwracam się w końcu do Małego Pingwina, który się na mnie patrzy, więc wnioskuję, że coś do mnie powiedział. Albo po prostu tak ma. Ale ludzie z reguły gapią się, kiedy ktoś im nie odpowiada. Widać zmieściłem się w limicie czasu, bo Mały Pingwin nie zdążył mnie szturchnąć lub kopnąć. Przez chwilę też się na niego patrzę, a małe Elmo w mojej głowie kibicują mu, skandując ‘dalej, dalej!’ powtórz, co mówiłeś. Ale nie powtarzasz. No to moja kolej. Wyciągam jedną rękę, na środku stołu zaczynam palcem wskazującym kółka kręcić. - Powiedz mi, człowieku od myśloodsiewni, mamy w planach się dziś upić? Chcę wiedzieć, czy wyjdę stąd z tobą, czy z damą. - Jeśli z tobą, to mi wszystko jedno, jeśli z damą, to muszę, rzecz jasna wypić mniej. Kobiety nie lubią, kiedy po dotarciu na posłanie mężczyzna zasypia, obrażają się potem, a mnie to tylko wkurwia. Poza tym halo, mój masaż. Kelnerka szła. Chyba jakaś nowa, bo uśmiecha się do gości. I jest zgrabna. Aż odwracam się za nią, ryzykując, że znowu nie dotrze do mnie, co powiedziałeś. 8/10 Ale ja się z kelnerkami nie umawiam, bo one po zamknięciu lokalu muszą go jeszcze uprzątnąć i policzyć napiwki. A mnie się na nie czekać nie chce, to za długo trwa. Odwracam więc głowę, czekając, na odpowiedź Małego Pingwina. Mini Pingwin od myśloodsiewni, Pingwin Senior od zegarków. |
| | | Halbjorn Venäläinen Umiejętności bojowe : IV Skąd : Helsinki, Finlandia Wiek : 31 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : wytwórca myślodsiewni
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Czw Sty 08, 2015 7:09 pm | |
| Nie ignoruj mnie. Nie dzisiaj. Nie po to cię tu ściągnąłem, byś pokazywał mi i wszystkim wokół, jak mało masz do mnie szacunku. Przecież wiem, że nie jestem swoim bratem, nigdy nie chciałem nim być. Te wszystkie sceny nie są więc nam wcale potrzebne do szczęścia. Szczęścia też nie potrzebujemy, tu chodzi tylko o interesy. Załatwimy to szybko, tylko, z łaski swojej, skup się na mnie. Interesuje mnie jedynie to i to, co masz mi do powiedzenia. Całej twojej wiedzy chcę; wszystkiego, co pomoże mi zrozumieć coś, na co wcześniej nie zwracałem uwagi, co było jedynie dodatkiem wcale nie działającym na moją korzyść. Bo kto chciałby, by jego zabawki psuły się w trakcie zabawy? Powinienem teraz wymownie zastukać palcami o blat, ale zapewne wcale nie usłyszałbyś w tym harmidrze tego mało subtelnego wyrazu zniecierpliwienia. Od pomysłu ponaglenia cię odwodzi mnie również stan stolika. Lepkie, brudne plamy działają jak kubeł zimnej wody. W jednej, krótkiej chwili zaczynam zastanawiać się, dlaczego nas tu ściągnąłem. Dlaczego akurat tutaj? Co tu jest? Czego tu nie ma? Co mnie tu przygnało? Może to chwila słabości, jakaś śmieszna chęć troski o ciebie, byś poczuł się nie tyle jak w domu, ale bardziej swobodnie. Tylko gdzie wtedy była dbałość o mnie samego? Gdzie byłem ja? To nieważne. Czas nauczyć się dostosowywać do otoczenia, czas sprawdzić, jak bardzo elastyczny jestem. Wargi więc ponownie wykrzywiam w uśmiechu, czekając na twoją uwagę, którą znowu zgubiłeś w tym oceanie obskurności. Ale ja poczekam, to nic nie szkodzi, odwróć się do mnie jeszcze tylko jeden raz, będę wtedy przygotowany, już cię nie wypuszczę. Będziesz mój, żadnego z nich. Nie, dopóki ja tu jestem. Potem będziesz mógł wyjść stąd z kim tylko chcesz, nie potrzeba mi aż tyle twojego towarzystwa. Mam go nadto odwiedzając Yngviego. Mam go nadto, ukradkiem podglądając myśli waszych klientów. Więcej mi nie potrzeba. - Opowiedz mi o czasie – mówię w końcu, gdy wreszcie na dłużej udaje mi się przykuć twoją uwagę, jaśnie książę. Nie wiem, jak mój brat z tobą wytrzymuje, ale nie to teraz mnie interesuje. To kwestia do przedyskutowania na inne spotkanie. Teraz sam zadecyduj, czy potrzebować będziesz do tej opowieści alkoholowej, pomocnej dłoni. Ja jej nie potrzebuję, nie potrzebowałem nigdy. Na każdym kroku nią gardzę, bo widzę, co ona wam robi, co robi moim dzieciom; jak bardzo je niszczy, jak bardzo deformuje. Dlatego w miejscach takich jak to rzadko kiedy urządzam myślobranie, bo mija się to z celem i jest mi nie na rękę. Nie potrzebuję dokładać sobie dodatkowej pracy, dlatego do niczego cię nie zachęcam, bo może jeszcze kiedyś będę musiał z ciebie korzystać. Wiem przecież, że to, co skrywasz przed światem jest szalenie ciekawe, ręce aż świerzbią, by wszystko to schować w bezpieczniejszym miejscu. Ale jesteś Elmo Björkson. Jesteś pod protekcją Yngviego. Jeszcze jesteś nietykalny. Już niedługo. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Czw Sty 08, 2015 9:21 pm | |
| Opowiedz mi o czasie przeczytałem prosto z ruchu twoich warg i zatrzymałem się na nich, czekając na coś więcej, czekając na wyjaśnienie, ale to tyle, to jest twoja prośba, nie wiem po co ci to, to mnie nie interesuje, ale musisz wiedzieć, że wyrażasz się bardzo nieprecyzyjnie, a zarówno w moim, jak i w twoim fachu, precyzja jest bardzo ważna. Zawodzisz mnie, człowieku od myśloodsiewni, zdaję sobie sprawę, że pewnie o czasie wiesz tyle, co przeciętny zjadacz chleba, ale mógłbyś trochę trochę się przygotować, trochę mnie popieścić swoimi próbami udawania, że się na tą rozmowę przygotowałeś. Ale nie zrobiłeś tego, przychodzisz do mnie jak uczeń na egzamin, nawet nie przejrzawszy spisu treści materiału, jednak pewny, że zda. Wychodzi na to, że wcale z damą dziś z lokalu nie wyjdę, boś mi odpowiedzieć nie raczył, ale rozumiem to człowieku, ja prawdopodobnie zignorowałem twoje pytanie pierwszy. Mierzę cię tak wzrokiem, zastanawiając się czemu z tym wstydliwym problemem przychodzisz do mnie, nie do swojego brata, oraz Odynie, ależ ty jesteś brzydki. Zupełnie do brata niepodobny, przecież Pingwin jest takim przystojnym człowiekiem, całkiem proporcjonalnym. Nie dziwię się, że jesteś taki na dotyk uczulony. Ta, zauważyłem. Mimochodem. Ale to chyba kwestia jakiegoś uroku osobistego, którego oczywiście nie posiadasz, bo ja nigdy specjalnie przyjemnej mordy nie miałem, a powodzenie tak. Nie przejmuj się człowieku, każda potwora znajdzie swojego amatora. Odchylam się na krześle i w końcu odrywam od ciebie wzrok, unosząc rękę wzywam biuściastą kelnerkę. Jedne. W butelce. Odprowadzam ją wzrokiem, a nuż, kiedy skończymy rozmowę, to ona skończy pracę? Jeśli nie, to trudno, mało to ryb w morzu? - W jakim kontekście? Czas to szeroko rozumiane pojęcie. Nie pomogę ci, jeśli nie będziesz wiedział czego szukasz. - Nie jestem pewien, czy nie mówię za cicho, jeśli tak, rozpoznam po twojej reakcji, poprawię się w następnej turze. Ale nie mam najmniejszej ochoty przekonać się, jak głośno tu jest. Wierzę jednak, że potrafisz zignorować dźwięki, które nas otaczają i skupić się na tym co mówię, chociaż hej, równie dobrze mogłeś wpaść do mojej pracowni. Chyba, że nie chciałeś być ze mną sam, Mały Pingwinie. Niemniej jednak, to mi pachnie rozmową intymną, dlaczego więc wybrałeś tak obskurne miejsce, żeby zagłębiać się w czasie. To mi ubliża troszeczkę, zanotuję sobie w pamięci, żeby kiedyś zgłosić się do ciebie na naukę myśli. Za pół godziny w burdelu na Złośliwej Walkirii. Dokładnie tak będzie, tam mnie nauczysz myślobrania. Poćwiczymy na dziwkach, one są łatwe pewnie do obrabowania. Przychodzi moje piwo, więc biorę butelkę i upijam solidnego łyka, wciąż wpatrując się w Małego Pingwina. Niech myśli sobie o mnie co chce, gdyby miał wybitnie z tym problem to. To nic nie zrobię, bo mam to gdzieś właściwie. |
| | | Halbjorn Venäläinen Umiejętności bojowe : IV Skąd : Helsinki, Finlandia Wiek : 31 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : wytwórca myślodsiewni
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Pią Sty 09, 2015 6:38 am | |
| Nie jestem zadowolony z tego, co robisz. Martwi mnie to twoje lekceważące podejście, ta bezczelna ignorancja, twój ton głosu. Nie pasujesz mi cały, zupełnie jakbyś był poskładany z elementów do siebie nie pasujących, jakby powciskane były na siłę, by tylko się ich pozbyć, by stworzyć pozory pięknego dzieła. Prawie się udało. Prawie widać ten kunszt. Prawie możesz wszystkich łowić siecią swojej charyzmy. Ale nie mnie. Mnie drażnisz, bo powinieneś wiedzieć, powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, jak to wszystko, wszystko jest ważne. A ty wydajesz się być tym znudzony do granic możliwości. Albo tylko takie wrażenie sprawiasz. Lubisz pozory? Kiedyś dowiem się sam, nie odpowiadaj mi. Zresztą, i tak nie usłyszałbyś tej niemej prośby, to dla ciebie za mało. Nie staram się wystarczająco, prawda? Nie mam tego poważania, pewności siebie, prestiżu mi brak w twoich oczach. Trudno, ty pchełką jesteś. A jednak przyszedłem do ciebie. Coś jest nie tak. - Każdym – rzucam krótko. Opowiedz mi o czasie w każdym kontekście. Opowiedz mi wszystko, co wiesz. Opowiedz mi całe swoje życie, opowiedz całą pracę. Opowiedz historię czasu. Rozłóż go na dekady, minuty, wieki, tygodnie, godziny, nanosekundy, milenia, miesiące, sekundy. Pozbądź się tych metalowych, ostrych części. Pokaż jak bardzo jest miękki. Pokaż jaki zawiły. Zabierz mnie w drogę przez najgorsze z najgorszych. Poturbuj mnie tą historią, przecież nie jest przyjemna, wiem to. Nie jest dla każdego. Myślisz, że dlaczego do tej pory czas omijałem szerokim łukiem? Bo tak? Bo wolę co innego? Nie. Czas jest złym miejscem dla mnie, czas mi szkodzi, zatruwa mnie, niszczy. Tylko spójrz, pokazałbym ci to wszystko. Pokazałbym ci, co zrobił z moimi myślami. Moimi-nie moimi. Ale to cię nie zainteresuje, masz te swoje trybiki, masz sprężynki, masz diagramy, dużo różnych, surrealistycznych rzeczy poskładanych w jedno i nie pasujących do siebie tak samo, jak ty. Dobraliście się nie-idealnie. – Chcę wiedzieć wszystko. Chcę całej twojej wiedzy – uzupełniam natychmiast, byś przypadkiem nie miał żadnych wątpliwości. Wszystko. Daj mi wszystko. Wiem, że nie chcesz. Mam sobie zapracować? Daj spokój, teraz otwieram ci furtkę. Wykaż się, nawet jeśli nie chcesz. Dziś zróbmy rzeczy, o których nigdy nie marzyliśmy, o których nie marzylibyśmy nigdy, bo są nam tak odległe i niepotrzebne. Życie przecież polega na tym, by robić to, czego nie chcemy, to żadna tajemnica. Twoja wiedza też nie jest tajemnicą, nie dla mnie. Mógłbym ją sobie wziąć tu i teraz, ale nie jestem niekulturalny. Na razie cię proszę, więc chodź na tę współpracę. Może potem dam ci spokój. Może nawet zapomnisz, że kiedykolwiek tu ze mną byłeś. Chyba byłbym w stanie to dla ciebie zrobić, pomimo że tak mnie denerwujesz. Chyba faktycznie wybrałem złe miejsce, tak bardzo nie potrafisz się skoncentrować. Albo nie chcesz. Jak to z tobą jest? Przyglądam ci się uważnie, ale nie nachalnie. Marny ze mnie czytacz twarzy, to też nie moja działka. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Pią Sty 09, 2015 5:55 pm | |
| Halbjorn Venäläinen nie zwraca uwagi na czas, ale jest go świadomy. Zamykam oczy i sięgam do zegarka, nawet nie zauważy co się dzieje, opuszkiem palca dotykam jednego z pokręteł. Wszystko wydaje się takie same, dla niego, dla kelnerki, to tylko ja sięgający do zegarka. Widzisz, mój świat zwolnił, nie zatrzymał się, to nigdy nie jest do końca możliwe. Jestem Elmo, czas to moja marionetka, za pomocą pokręteł, jak sznurkami, steruję czasem, naginam go pod swoje dyktando. Czy to znaczy, że sprawiłem, że cały świat nagle zwolnił? Nie. Czas jest względny, tylko wyjątkowi ludzie potrafią to dostrzec, odrzucając schematy, narzucone nam odgórnie. Widzisz, walczę z ograniczeniami, potrafię nadać swoje własne tempo, zwolnić, cofnąć się, powielić, ale wciąż jest mi za mało, za mało wstecz. Dlatego buduję maszyny czasu. Do momentu, kiedy pokonam wszystkie granice. Wstaję, choć ty niczego nawet nie zauważysz, wpatrując się w punkt, gdzie wciąż przecież siedzę. Rejestruję, jak lekko drgnęły ci powieki. Przesunęły sie na gałce ocznej o pół milimetra. Ile trwa mrugnięcie? Mniej niż sekundę? Twoje będzie trwało minutę. Nachylam się nad tobą, studiując dokładnie twój profil. Nie myliłem się, z bliska jesteś jeszcze mniej urodziwy, masz takie ogromne oczy, a nie potrafisz zobaczyć tego, co ja. Minuta za minutą, godzina, miesiąc, rok, lata, dzieciństwo, szkoła, jego myśli, myśli innych ludzi, nie potrafię zobaczyć tego jak projekcji filmowej, nie jestem nim, to jego praca, ja natomiast widzę cyfry i włókna. Jest ich tu ogrom, gdybyś tylko miał pojęcie. Nie muszę rozglądać się po sali, żeby wiedzieć, że cała jest nimi wypełniona. Każdy obecny tu człowiek, każdy przedmiot ma swój czas. Który mogę odczytać bez wysiłku, a przy odrobinie chęci mogę go zmienić. Nie jestem jednak bezmyślny, igranie z czasem ma przecież swoje konsekwencje. Ale wiem o tym od dawna, wiem, czego unikać, jak omijać, a co złamać. Chcę wiedzieć wszystko. Chcę całej twojej wiedzy. Nie dam ci tego. Ale wiele mogę pokazać. Wielu rzeczy cię nauczyć, potrzeba jednak lat, żebyś dotarł do momentu, w którym ja jestem. Wiem jednak, że nie chodzi ci o władzę nad czasem. Ty potrzebujesz go zrozumieć, prawda? Ale nie zawsze tak było. Siadam na stoliku, zbliżam twarz do twojej, wwiercając się spojrzeniem w źrenice. Od niespełna godziny. Brakuje kilku minut. Czterech. Przez moment drgnęła we mnie ciekawość, skąd ta nagła zachcianka, ale nie jestem tobą, nie potrafię wydrzeć z ludzi myśli, nawet nie chcę. Trochę się tego może obawiam. Operowanie czasem jest namacalne, myśli są ulotne, chociaż za ich pomocą możesz faktycznie przenieść się do czyiś wspomnień, nie zrobisz tego fizycznie. Nie lubię ciebie, a ty mnie, ale szanuję twoją pracę, szczerze. Pokażę ci coś pięknego. Przeskakuję ze stolika na ten, stojący obok. Nie chcę narobić szkód, tylko pokazać ci, że dla wszystkich tych ludzi tylko teraźniejszość jest czasem zauważanym. Ze stołu zabieram świeczkę, wracam do naszego stolika, staję za własnym krzesłem, łapię za pokrętło zegarka, pozwalam, byś za chwilę, oprócz mnie siedzącego w tym samym miejscu, zobaczył też, przez całe dwie sekundy, jak z uśmiechem zdmuchuję świeczkę. Pokrętło wraca na swoje miejsce. Widzisz, to tylko sztuczka, teraz zgaszę wszystkie lampy znajdujące się w pubie. To wywoła poruszenie, ale nie przy naszym stoliku, przecież wiemy, teraz i za chwilę, co się dzieje. Co się będzie dziać i co się stało jednocześnie. Zgaszenie świateł to pestka. Przywrócenie ich zajmuje mi trochę więcej, żałuję, że nie mam zgaszacza, ale czym jest moja minuta, w porównaniu do sekundy, w rzeczywistości tych ludzi? Wracam na swoje miejsce szybkim krokiem, naprawdę nie lubię spacerów. Siadam, przekręcam pokrętełko, czas wraca do normy. Widziałeś to, co chciałem ci pokazać, prawda? Pamiętaj, to tylko trik. Uśmiecham się, ale moje uśmiechy nigdy nie są miłe, wiem o tym, takie grymasy sprzedają w sklepach dla cwaniaczków. Sięgam po butelkę, upijam łyk. Choć wszystko jest już doskonale widoczne, goście pubu wstają, przewracając krzesła, robiąc nieporządek, wskazując na siebie palcami, chyba zasiałem większą panikę, niż planowałem. To tylko kilku sekundowe zaćmienie, ale zapomniałem, że prostaczkowie żyją w ciągłym strachu. Przepraszam, moja wina. Odstawiam humor na bok, teraz na poważnie, skupmy się na czasie, jeśli po to tu jesteśmy. - Upływ czasu zależy od obserwatora i jest różny dla każdego, chociaż umownie przyjmuje się, że ramy czasowe i odmierzanie czasu jest takie samo dla każdego ze względu na ziemską grawitację. Nie jest. To tylko mugolskie teorie. Zajmujesz się myślobraniem, nie znam się na tym kompletnie i wybacz moja ignorancję w tym temacie, ale będąc kim jesteś, wiesz, że strumień czasu dla każdego człowieka jest tożsamy ze świadomością. Możesz przejrzeć wspomnienia z całego życia, ja potrafię odtworzyć je fizycznie, oczywiście, przy współpracy z obiektem. Nie wiem, co dzieje się w twojej głowie, ale mogę powiedzieć ci dokładnie, w którym momencie zmieniłeś zdanie na temat czasu. Mogę do nanosekundy podać ci daty minimalnych nawet zmian w twoim życiu, wpływających na psychikę. To oznacza oczywiście, że mogę wiedzieć o tobie wszystko i nic jednocześnie. Nie znam treści tych zdarzeń, to wszystko tylko i aż system liczbowy. - Zakładam białe włosy za ucho, lekceważącym ruchem odganiając nadchodzącą kelnerkę. Miałaś swój czas, teraz ja jestem w ciągu twórczym, twoje wdzięki nie interesują mnie ani trochę. - Mówisz, że chcesz wiedzieć wszystko. To zajmie nam wiele lat. Względem punktu, w którym się zajmujemy może to być minuta, to wszystko zależy ode mnie i od ciebie, ale wątpię, byśmy byli w stanie, przeżyć li i jedynie ze sobą tyle milionów minut, spędzając je na zagłębianiu tajemnic czasu. Jeśli chcesz pojąć czas Halbjornie, musisz mi siebie udostępnić. Nie obchodzą mnie twoje motywy, tylko oczekiwania. Wytłumacz mi, na czym polega problem, wtedy będę w stanie przygotować dla ciebie streszczenie, bez zbędnej analizy aspektów czasu, które są ci do twoich działań niepotrzebne. |
| | | Laire Larsen Umiejętności bojowe : III Skąd : Kandałaksza, ZSRR Rok nauki : VI Wiek : 17 lat Jestem : neutralny Genetyka : wilkołak Czystość krwi : nieznana Status majątkowy : biedny
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Sob Sty 10, 2015 3:07 am | |
| Przyszła do Madsa. Po Madsa. Dla Madsa. Taka ucieczka przed światem troche, prawda. Dusiła się w szkole, coraz mniej było tam powietrza, bo te kreatury łykały wszystko. Jjak wielke, zachłanne bańki. Widziała ich, uczniów, nauczycieli, jak nabrzmiałe balony z krowiego jelita, oplecione skrawkami ubrań i sztucznych uśmiechów. Co wieczór przez te całodzienne widoki stała pod lejącą się z prysznica gorącą wodą i próbowała to z siebie zmyć. Szorowała skórę twardą gąbką, mocno, do czerwoności, polewając się wrzątkiem jakby to mogło pomóc. Nie zmyjesz magicznego syfu kolejnym magicznym zaklęciem - Laire wiedziała to dobrze. Prawda była taka jak mówiły stare baby w górach, by być czystym musisz stać się czysty. Kąpiel w krystalicznej wodzie za granicami koła podbiegunowego. Zimnej tak bardzo, że wokół Twojego trzydziestostopniowego ciała tworzą sie małe bąbelki powietrza jak przy gotowaniu wrzątku. Jak posiedzisz pod powierzchnia wystarczająco długo, usłyszysz bicie swojego serca i szum krwi płynącej w żyłach. W zimnej wodzie krew płynie coraz wolniej. Wychodząc z przerębli nagi jakim Cię Odyn na świat przywołał pachniesz już tylko czystością. Esencją natury, zimnem i wodą, którą przecież wszyscy jesteśmy. Teraz nie było tak dobrze, teraz nie miała lodowców w ogródku, nie było gdzie kucać za zaspą czekając aż cholerne niedźwiedzie skończą żerować. Nie mogła gonić ich, próbując nie dać się zjeść i wskoczyć na obrośnięte tłuszczem i futrem grzbiety. W tym swiecie nie było niedźwiedzi. Tu drapieżnikami są ludzie. Przekraczając próg Pubu poczuła ciarki na plecach. Za dużo wszystkiego, nos zmarszczył jej się w jednej krótkiej chwili, a wzrok gorączkowo szukał znajomej twarzy Holmqvista. Wytrzymać w takich miejscach dało się tylko pod pływem, bo choć baby z gór zakazują uzywek, to jednak alkohol pozwalał troche przytępić zmysły, a Laire miała zmysły szakala. Nie zdążyła zrobić pięciu kroków, kiedy światła w całym lokalu zgasły. Zmrużyła czujne oczy, by pozwolić źrenicy prędzej przyzwyczaić się do półmroku. lawirowanie pomiędzy poruszoną gawiedzią nie było wiele trudniejsze jak nocne spacery pomiędzy gejzerami. Wystarczy skupić się na zmysłach innych niż wzrok, a przecież ze wszystkich jakimi operowała to wzrok był najsłabszy. Potrafiła słuchać, potrafiła węszyć i na bogów i wszystkich w Walhali, czuła zapach inny niż te wszystkie. Złamanej sosny w dębowym lesie, zapach piżma na śniegowej pustyni, krew w jaskiniach przy klifach. Zapach który naturalnie mieszał się z otoczeniem, ale smakował zupełnie inaczej. Położyła dłonie na jego ramionach stając za krzesełkiem, bezceremonialnie bezczeszcząc zakaz przekraczania granicy dotyku. Nie dotykała przecież wszystkich, byle kto nie mógł zostawić na niej swoich śladów. Blade palce powoli zsunęły się po barkach, obojczykach na klatkę piersiową, a głowę schyliła w stronę jego lewego policzka. Czarne loki spadły kurtyną przykrywając ramię Elmo i kontrastując z białymi kosmykami jego włosów. Mógł tylko czuć jej powolny, głęboki wdech, zmarznięty jeszcze po spacerze na zewnątrz nos w zagłębieniu pod płatkiem ucha. Ktoś ty, koleżko. Znajde Cię. Wytropię. Już mam Twój odcisk... Puściła go tak nagle jak nagle go chwyciła i wyprostowała się niczym struna rozglądając bacznie w nikłym świetle z wolna zapalających się w pomieszczeniu lamp. Przyszła tu po coś innego, przyszła do kogoś innego. Pardon me, ja do baru.
z/t |
| | | Halbjorn Venäläinen Umiejętności bojowe : IV Skąd : Helsinki, Finlandia Wiek : 31 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : wytwórca myślodsiewni
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Nie Sty 11, 2015 12:14 am | |
| Swoją przygodę z zegarami zacząłem szybko i równie szybko ją zakończyłem. To nie było nic nadzwyczajnego, nic porywającego serce, nic intymnego. To była głupota. Dziecięca ciekawość, która wiele mogła mnie kosztować. W końcu to nie ja byłem tym ukochanym synem, nie mi takie drobnostki uchodziły płazem, jednak pojęcie konsekwencji nie było mi wtedy znane. Miałem trzy lata i brakowało mi piątej klepki. Tatuś szybko wszystko naprawił, wystarczyło zbić szybkę w jego wiekowym, kieszonkowym zegarku. Pamiątka po prapradziadku. Piękna rzecz, nauczyła mnie, jak groźne są sentymenty. A ty, Björkson, jesteś sentymentalny? I nad czym tak się zastanawiasz? Decyzja powinna być szybka – chcesz się bawić w belfra albo nie. To żadna filozofia, nie zrobię ci krzywdy, jeśli mi odmówisz. Łatwo znoszę odmowy wszelkie. Z czasem weszło mi to w krew, tak wiele ich słyszałem. Tak wiele ich czułem. Ostatnią dzisiaj, przed paroma godzinami. Wciąż gdzieś mi wierci dziurę w myślach, wypala wszystko po kolei, każde wspomnienie, każdy fragment rzeczywistości, każdą przeszłość, nie zostawia miejsca na przyszłość. To trochę tak, jakbym wiedział, że gdy za chwilę otworzę oczy, nie będę widział już nic poza bezkresną ciemnością. Jakbym umieszczony został w ciasnym, niebotycznie wysokim pomieszczeniu bez okien, bez drzwi, bez niczego. Tylko ja i pustka i coś nade mną obserwujące mnie, zżerająca mi myśli, wyciągające każdą pojedynczo, plecące z nich karykaturalne wspomnienia, niezostawiające niczego. Więc mów szybko, Elmo, zaoszczędzimy sobie tego twojego cennego czasu. Lecz zamiast mi odpowiedzieć, robisz coś, co nie powinno mieć miejsca. Nie zauważyłbym cię i twojego szelmowskiego uśmiechu, gdybym nie podniósł wzroku. Może już wiedziałem, co mi szykujesz? Musiałeś się kręcić tu dłużej. Jak długo? Ciekawisz mnie. Na tyle, bym poczekał jeszcze chwilę aż zaczniesz mówić. Na tyle, bym przestał już myśleć, jak bardzo mi przeszkadzasz. Już przestałeś, na dzisiejszy wieczór. Co będzie potem? Czas pokaże. To on jest tu panem. Albo ty. Drgam lekko, gdy harmider w pubie robi się jeszcze większy po twojej kolejnej sztuczce. Hałas nie będzie nam sprzyjał, jednak to nie problem. Wystarczy chwila, by wszystko to wyciszyć, by nasz strumień myślowy był głośniejszy od wszystkiego wokół. Wystarczy chwila, bym skupił się jedynie na twoich słowach. Już nic więcej mnie nie obchodzi. Ani bezpodstawne oskarżenia o zakłócanie spokoju, ani wrzaski niezadowolonej klienteli pod barem, ani donośny rechot obdarciucha siedzącego dwa stoliki dalej. Są pchełkami. Kroplą w morzu. Pyłem na wietrze. Ależ oczywiście, wybaczam ci tę ignorancję. To nic takiego. Ty jesteś specjalistą w swoim fachu, ja w swoim, w drogę wchodzimy sobie jedynie w sytuacjach takich, jak ta. I to też nie nachalnie. Składam dłonie niczym do modlitwy, zaraz potem splatając ze sobą palce. Jak przedstawić ci oczekiwania nie ruszając motywów? Jak inaczej wytłumaczyć ci, że muszę wiedzieć wszystko. Każdy szczegół, każdy aspekt. Nie wiem w końcu, co będzie mi potrzebne, nie wiem jak nauczyć czasu. Nie wiem czego się spodziewać, nie wiem jak to uprościć, to nigdy mnie nie obchodziło. Daj mi tylko swoją wiedzę. W całości przekażę ją jemu. Fragment po fragmencie będę go nią poił, karmił, robił okłady, gorące kąpiele w pianie z czasomyśli. I gdy wreszcie gotowy jestem wyartykułować swoje żądania, moja uwagę odwraca to, co się z tobą dzieje. Co ci robią. To kolejna sztuczka? Nie, nie byłbyś tak zaskoczony, taki… nieswój i swój jednocześnie. Tylko mi tu zostań. Tylko się nie rozpraszaj, teraz jestem ja. - Muszę. Poznać. Czas. – Raz, dwa, trzy. Tylko tyle, aż tyle. – Muszę wiedzieć jak działa. – To powinno wystarczyć. Jesteś pod ręką zawsze i zawsze mogę przyjść po więcej. Z twoją czy bez twojej zgody, to już nie będzie miało znaczenia. Muszę stać się c z a s e m. Tylko na chwilę. Tylko dla niego. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Nie Sty 11, 2015 1:53 am | |
| Już bardzo dawno nikomu nie udało się wytrącić mnie z równowagi. I to wcale nie w tą złą, agresywną stronę. Sytuacja przedstawia się tak, że rozmawiam, nie, nie rozmawiam, wykładam Halowi to, o co mnie prosił. Jestem w swoim świecie. W swoim mentalnym królestwie, otwieram skarbiec swojej wiedzy, dopiero przekraczając próg przedsionka i dzieje się coś, czego się nie spodziewałem. Miała tą przewagę, że nie słyszałem jak nadchodzi, nagle, bez ostrzeżenia, zimne dłonie. Uwielbiam zimne dłonie, ale te zaskoczyły mnie zupełnie. Uniosłem rękę i chwyciłem w palce kosmyk ciemnych loków, kiedy zalała mnie ich fala. Znam cię?. Odwracam głowę, ale wtedy znikasz mi, prostujesz się, odchodzisz. Nie pamiętam imion kobiet, z którymi byłem. Nie wiem, które miały czarne loki. Nie mam pojęcia, które chciałby się ze mną zadawać, po tym, jak je ignorowałem. Dla mnie to nic straconego, skoro wygrałaś kilka sekund mojego zaskoczenia. Miej ten punkt satysfakcji. Sięgam do zegarka, dotykam pokrętła, wszystko znów się zatrzymuje, wstaję i podchodzę do dziewczyny. Nie jesteś nikim, kogo znam. Wiele białych liczb wiruje wokół niej, odganiam je dłonią, żeby przyjrzeć się jej twarzy. Jest wyjątkowa. I bardzo młoda. Ile mam czasu? To chyba nie ma już znaczenia, skoro i tak jestem rozkojarzony. Ale wciąż pamiętam, że jestem tu dla człowieka od myśloodsiewni. Nie szkodzi. Idę za bar, oni zawsze mają tu jakieś skrawki pergaminu i pióro. Kiedy znajduję, piszę małą notatkę, zwijam ją w rulonik, wracam do dziewczęcia, wiadomość wsuwając do kieszonki spodni. Wybiłaś mnie z rytmu. Znajdę cię. Wracam do stolika, przekręcam wskazówkę. Chociaż nie mogę sobie odmówić jeszcze kilku sekund obserwowania jej. - Znasz ją? Mówiła coś? - Zwracam się w końcu do Małego Pingwina, chociaż wiem, że ma to w głębokim poważaniu. Czułem tylko jej oddech, nie mam pojęcia, czy czegoś ode mnie nie chciała. Istnieje jednak szansa, że jeśli swoją prośbę wypowiedziała na głos, to Mały Pingwin coś usłyszał. W tym chaosie. Może ma dobry słuch. Jedni mają wytężony, inni nie mają go wcale, kto wie, czym go los obdarował. - Nie rozumiesz mnie, Halbjornie. To my jesteśmy czasem. Nie zrozumiesz różnic, jeśli będziemy na osi czasu poruszać się z różną prędkością. Każdy ma własną. Niezależną od upływu czasu uniwersalnego. Znasz jednostki czasu, rozumiesz przecież sekundy, godziny, doby, tygodnie, chyba nie ma cywilizowanego człowieka, który nie rozumiałby upływu czasu w takiej formie, w jakiej jest on powszechnie znany. - Milknę na chwilę. Wyjaśnić czas samymi słowami, jest mi trudniej niż się spodziewałem. Stukam palcami w blat stolika. Jak mam powiedzieć ci wszystko? Czuję się tak, jakbym musiał nauczyć cię czasu od podstaw. Jesteś dorosłym mężczyzną, powinieneś wiedzieć, jak płynie czas od dawna. Od dziecka. Przyglądam ci się, zastanawiając, czy naprawdę tego nie wiesz. Ale to chyba niemożliwe? Nie, to przecież niemożliwe. Musisz wiedzieć cokolwiek, na Odyna, robisz myśloodsiewnie! No i co ja mam z tobą zrobić, Mały Pingwinie? - Zgłoś się do mnie jutro. Przygotuję dla ciebie zegarek. - Nie zwykły, oczywiście. Na wypadek, gdybyś jednak nie zrozumiał to unoszę rękę, wierzchem w twoją stronę, byś widział mój. - Zrobię dla ciebie uproszczoną wersję. Z podziałem na standardowe jednostki czasu. Czy to ci odpowiada? - Lepiej wszak nabierać doświadczenia w praktyce, niż tylko maglować teorię. Czy się mylę? Spokojnie, to nie standardowy zmieniacz czasu. To zegarek z niespodzianką. |
| | | Halbjorn Venäläinen Umiejętności bojowe : IV Skąd : Helsinki, Finlandia Wiek : 31 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : wytwórca myślodsiewni
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Nie Sty 11, 2015 6:35 pm | |
| Unoszę brwi. Kim jesteś, że tak go zaintrygowałaś? Kim jesteś, że w tak krótkiej chwili zdołałaś przemienić go tak bardzo? Kim jesteś, że w jednym momencie zdołałaś z tak kanciastego pomieszczenia zrobić coś, co pozbawione jest jakiegokolwiek kształtu? Na dłuższą metę nie obchodzi mnie to wcale. Zakładam, że w takich miejscach to norma. Coś, co w ciągu dnia musi się zdarzyć, by dobowy algorytm działał prawidłowo, bez żadnych zgrzytów. Mogę więc być ci wdzięczny, ale nie jestem, bo ciebie już nie ma, może nie będzie już nigdy więcej. Może, gdy znikniesz za rogiem pubu, rozpłyniesz się w nocnym powietrzu. Może będziesz tam czaić się, by nad niczego nieświadomą klientelą zyskać przewagę. Nie obchodzi mnie to, naprawdę. Już cię nie ma w barowym powietrzu. Zostawiasz za sobą tylko eteryczną z wolna rozmywającą się wstążkę wspomnień. Wciąż najwyraźniej widać cię przy naszym stoliku. W błysku czającym się w kąciku elmowych oczu, dopóki na moment ich nie zamknie. A nie zamykać ich może wieczność, to już wiem. - Nie. – Nie, nie znam; nie, nie mówiła nic. Tak mi się zdaje. Nie widziałem, nie słyszałem. Zresztą, cóż to za pytanie, to ty powinieneś słyszeć wszystko, tak blisko ciebie była. Tak blisko, aż ciarki mnie przeszły. Wciąż czuję pod swetrem gęsią skórkę, jakby nagle temperatura spadła w okolice zera; jakby ściany przestały istnieć, jakby nie było żadnych granic. Więc dlaczego mnie o to pytasz, Elmo? Nie mogła rozkojarzyć cię do tego stopnia. Co z tobą nie tak, mały władco czasu? Kręcę głową. Nie, nie, nie, to nie tak. Nie rozumiemy się. Nie możemy się nie rozumieć, w takim wypadku nauka nie przyniesie żadnych efektów. Zmarnowalibyśmy wszystko, a zmarnować nie chcemy nic. Ani chwili, ani sekundy. - Ależ oczywiście, jesteśmy czasem, z tym nie mogę się nie zgodzić, Elmo. Czy w takim razie znasz siebie samego? Dogłębnie, kawałek po kawału, sekunda po sekundzie, myśl po myśli? Jesteś w stanie przewidzieć, co zrobisz za chwilę, ale czy wiesz, co zrobisz za tydzień? Wiesz jak się zachowasz, gdy znowu zdarzy się coś równie… Nieprzewidywanego? – Nie komentuję ostatniej kwestii, choć nagle napięte mięśnie musiały mnie zdradzić, taki szczegół na pewno by ci nie umknął. Nie potrafiłem jednak tego powstrzymać. To jak, jakbyś smagnął mnie biczem, bez skrupułów przypominając dla kogo tu jestem. Nie musisz jednak tego wiedzieć. Nie muszę ci się spowiadać. Nie po to tu jestem. Nie tobie będę się zwierzał, nie jesteś na to dobrym materiałem. Udostępnię ci siebie, ale nie swoje myśli, nie swoje życie. Z daleka od ciebie będę trzymał swój najcenniejszy skarb. Chyba mi tego nie zabronisz, prawda? Nie obchodzą cię moje motywy, pamiętaj. Chcę zaprotestować, gdy mówisz mi o zegarku. Po co mi zegarek? One wszystkie przestają u mnie działać. U mnie czas stoi w miejscu. Wskazówki nie drgnęły od lat. Nie mówię jednak nic, gdy pokazujesz mi swój zmieniacz czasu. Coś mi nie gra. Coś mówi, że nie powinienem przyjmować od ciebie takich podarków. To nie może być aż tak proste. - Owszem. Nie jesteś czarnoksiężnikiem, nie zaklniesz go. Nie pod nosem Yngviego. Nie, kiedy w pobliżu kręci się Maia. Nie ruszam się jeszcze z miejsca. Idź pierwszy, Björkson. Wyjdź, z kim masz tylko ochotę wyjść. Poczekam, aż nie będę miał cię za plecami, choć nie mogę być nigdy pewny, czy za nimi w tej chwili nie stoisz. A kiedy znikasz mi już na dobre z oczu, wtedy i ja opuszczam to miejsce. Przed naszym jutrzejszym spotkaniem mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. |
| | | Laire Larsen Umiejętności bojowe : III Skąd : Kandałaksza, ZSRR Rok nauki : VI Wiek : 17 lat Jestem : neutralny Genetyka : wilkołak Czystość krwi : nieznana Status majątkowy : biedny
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Pią Mar 06, 2015 1:15 pm | |
| I gdzie ten Mads, gdzieś miał być tu, przecież tu pracuje. Tak, harmider, tłoczno, trudno poradzić, taka pora. Laire jak mysz, kot, zwinnie przemknęła między ludźmi by dostać się do baru. Wcale nie pić alkohol, nie miała do niego pociągu. Jeszcze. Chyba? Poza tym była dzieciakiem - kto by dzieciakowi sprzedawał alkohol. Podciągnęła pięty na krawędź stołka i nachyliła się przez bar wbijając spojrzenie w Holmqvista. Są rzeczy, które działały jak alkohol w życiu, są chwile, które sprawiają, że szumi Ci w głowie bez bólu następnego dnia. Te z wizgiem wiatru, zimnem bądź skwarem, z wyciem dzikich zwierząt i przyspieszonym oddechem. Poza tym alkohol tak nieludzko cuchnął. - Hej. - wyrzuciła z siebie krótko, kiedy pojawił się w zasięgu głosu i zagryzła wargi splatając z sobą palce. Po co ona tu właściwie.. yy... hm. |
| | | Mads Holmqvist Umiejętności bojowe : III Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 22 lata Jestem : za Neoasgardem Czystość krwi : półkrwi Status majątkowy : ubogi Zawód : barman
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Czw Mar 12, 2015 7:56 pm | |
| Ludzie stojący po drugiej stronie baru są jak zjawy. Klienci przychodzą, zamawiają alkohol i zajmują się swoimi sprawami. Nikt nas nie zauważa. Nikt nie patrzy na nas zbyt długo, niektórzy nie chcą być zapamiętani. Idioci, znam wszystkie wasze sekrety. Wiem, o czym rozprawiacie, wy, panowie przy trzecim stoliku od wejścia. Jeden z was, skukinkoty, dał o dwa skyle za mało. Niemądre posunięcie. Ściągnęliście na siebie moją uwagę, a to nie służy waszym interesom. Jestem skarbnicą wiedzy. Mógłbym strawić całe miasto, zburzyć wszystkie kryształowe pałace. Zamiast tego chowam twarz w cieniu, pozostaję niewidoczny. Bezimienny. Cichy. Przemknąłbym przez wasze palce jak dym, który odganiacie, odpalając papierosa. Nie urodziłem się po to, by występować na deskach theatrum mundi. Zepchnięto mnie na publikę, więc wybrałem się do ostatniego rzędu. Zawsze na końcu. Koniec. Tak mogłoby brzmieć moje imię. Palce mam już lepkie od piwa, ale tutaj nikt nie przywiązuje do tego wagi. Przecieram szkło brudną szmatą, tak pochłonięty penetrowaniem umysłu jegomościa sukinkota przy trzecim stoliku od wejścia, że prawie nie dosłyszałem wołania. Odwracam głowę. Moje spojrzenie spotyka się z twoimi oczami. Takie oczy mają stare wiedźmy, które tu przychodzą pić wywar z łusek grzechotnika. Ty nie jesteś stara, ale na pewno jesteś wiedźmą. Powiedz mi, czego szukasz. Czego chcesz. Nikt nie przychodzi tutaj, żeby ze mną rozmawiać. Nie jestem zbyt rozmowny. Wolę, kiedy pomieszczenie wypełnia zgiełk lub absolutna cisza, wszystko, byle nie słuchać własnego głosu. Ale to już wiesz. Wybieram szklankę, która wygląda na czystą i napełniam ją piwem, które stawiam przed tobą. Przecież wiem, że alkohol cię odrzuca, Laire. Łatwo wejść ci do głowy. Nazywasz siebie dzieckiem, a który to już raz widzę cię w tym miejscu? Dobrze wiem. Stawiam sobie za każdym razem kreskę, kiedy twoje stopy przekraczają próg pubu.
|
| | | Laire Larsen Umiejętności bojowe : III Skąd : Kandałaksza, ZSRR Rok nauki : VI Wiek : 17 lat Jestem : neutralny Genetyka : wilkołak Czystość krwi : nieznana Status majątkowy : biedny
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Nie Mar 15, 2015 7:43 am | |
| Trudno wyjaśnić dlaczego, ale przychodziła tu rzeczywiście zbyt często jak na uczennicę. Mogła troche się wypierać i zasłaniać metką dzieciaka, ale no cóż. Twoje bystre oczy nie pozwolą nikomu umknąć, prawda? Obserwuje Twoje ruchy z uwagą, Twoją mimikę, która mimo swojej oszczędności wyraża aż nazbyt wiele. Próbuje wodzić wzrokiem za Twoim wzrokiem jak ciekawskie dziecko zainteresowane Twoim punktem widzenia, a jednak nie ma w tym nic dziecinnie niewinnego. Kiedy w końcu zwracasz na nią uwage mruży oczy. A więc tak czują się ludzie, na których patrzysz. Przechyla głowę przymykając jedno, chore oko, z kim jej się kojarzysz? Budzisz w środku, w brzuchu taki instynkt samozachowawczy, którego Larsen nigdy nie ignoruje, ale choć powinna czuc niepokój to podnosi wyżej podbródek jakbyś rzucał jej wyzwanie. Larsen nie umie odmawiać wyzwań, nie umie się poddawać. Musi wygrywać, dlatego tu wraca. - Mhm. - wydobywa się z jej gardła, kiedy obejmuje kufel piwa. Źle. Alkohol i Laire to złe połączenie. Nie trawiła zbyt lekko sztucznych produktów, jednak złoty, lekko mętny kolor piwa i jego pszeniczny zapach zainteresował na chwilę jej zmysły - na chwilę zbyt krótką, by odwrócić jej uwagę od Ciebie. Wącha więc bezwiednie aromat skrzącej piany przyglądając się Twoim ruchom. Pewnie już wiesz dobrze co myśli, po co tu przyszła. Czy wiesz? Skoro sama Laire nie wie za bardzo po co. Jej przeskakujące z bodźca na bodziec, trudne do sprecyzowania tory myślowe muszą być dobrą gimnastyka dla kogoś o Twoich talentach. A ją zjada ciekawość. Trawi od środka, powoli jak robak, od kiedy widziała Twoją twarz w tym miejscu po raz pierwszy. Nie patrzysz jak inni ludzie, ona też jest obserwatorem, wydajesz się być specjalny, wydajesz się wiedzieć więcej i widzieć więcej, choć nie zauważyła w Twoim obrazie czegoś nadzwyczajnego. Ciekawi ją Twoja tajemnica - w sposób zupełnie naturalny, zupełnie pozbawiony zazdrości czy niepokoju jest Tobą zainteresowana. Jesteś niezwykły, a ona ciągnie do takiej niezwykłości jakby chorobliwie potrzebowała poznać każdy ciemny zakamarek rzeczywistości w której przyszło jej żyć. |
| | | Mads Holmqvist Umiejętności bojowe : III Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 22 lata Jestem : za Neoasgardem Czystość krwi : półkrwi Status majątkowy : ubogi Zawód : barman
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Pon Mar 30, 2015 10:51 pm | |
| Nie podoba mi się to. Chcę żyć w cieniu, a ty świecisz na mnie swoimi oczami, na które nie chcę patrzeć, bo to jedno wcale mi się nie podoba. Przyszłaś znikąd i najlepiej, jeśli tam właśnie wrócisz. Tutaj powietrze jest zatrute, na pewno to czujesz. Ludzie bardziej dzicy niż istoty, które poznałaś. Nie musisz mi nic mówić o sobie, ja i tak nie chcę cię słuchać. Jestem taki wygodny. Wiesz, dlaczego chciałem zagłębiać tajniki umiejętności wchodzenia ludziom do głowy? Żeby więcej nie musieć znosić ich głosów. Kocham się w ciszy, przynosi mi słodką rozkosz. Mógłbym żyć na bezkresnym pustkowiu, u samego szczytu kuli ziemskiej, górując nad resztą ludzkości. Byłem tam raz. Jest tak cicho, że w nocy jedyny dźwięk, jaki ci towarzyszy, to bicie własnego serca. Ale jest coś, co rozpala moje neurony jeszcze mocniej. Krzyk. Krzyk przerażenia. Bólu. Paniki. Złości. Ludzie to drapieżne zwierzęta, które z jakiś powodów wstydzą się swoich pierwotnych instynktów. Brzydzicie mnie, wy wszyscy. Grający w swoje gierki, nakładający papierowe uśmiechy, permanentni pielgrzymi na szczyty szczytów. Nie chcę was nawet dotykać. Chociaż w zasadzie mógłbym. Chętnie rozłupałbym wam wszystkim czaszki na zimnym chodniku tylko po to, by zobaczyć, jak wypływa z nich krew. O, wtedy dopiero poczulibyście, czym pachnie życie! Wszystko to i tak staje się niczym za każdym razem, kiedy odwracam swój wzrok i patrzę na gwiazdy. Wiem o tobie więcej, niż kiedykolwiek byś mi chciała powiedzieć, ale kiedy próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, po co tutaj przychodzisz, nadal nie mogę znaleźć odpowiedzi. Dlatego nie chcę cię tutaj, kazałbym ci iść, wyrzuciłbym cię stąd na zbity pysk, z tymi twoimi cholernymi oczami, ale zamiast tego łaskawie podaję ci kufel szczodrze wypełniony piwem. To też jest jakaś droga. Ludzie otumanieni alkoholem lubią mówić o różnych rzeczach. Jestem barmanem i wiem o tym najlepiej. A może po prostu trawi mnie ludzka ciekawość, bo cierpię na głód posiadania wiedzy. Jestem kurewnie nędznym zjadaczem chleba, dlatego pozwolę ci zostać, aby dostać odpowiedź. Nie licz na to, że puszczę cię wolno, zanim nie dostanę tego, czego żądam. Zobacz, Laire. Teraz patrzę prosto w twoje oczy. |
| | | Laire Larsen Umiejętności bojowe : III Skąd : Kandałaksza, ZSRR Rok nauki : VI Wiek : 17 lat Jestem : neutralny Genetyka : wilkołak Czystość krwi : nieznana Status majątkowy : biedny
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Wto Mar 31, 2015 7:00 pm | |
| Przecież nic nie mówi, nie bezcześci Twojej światyni ciszy choc to całkiem ironicznie pracować za barem ubóstwiając brak dźwięków. Bezsensownych gadek o niczym przecież Ci tu dostatek, mads, Czy wiesz co robisz, czy jesteś szalony po prostu? Może bliżej wam do siebie niż może Ci się zdawać, jeśli popatrzeć dobrze to wśród wszystkich obecnych nikomu do jego pierwotnych instynktów nie jest bliżej niż Laire. Była przecież troche bardziej zwierzęciem niż człowiekiem, bardziej nawet niż sama zdawała sobie z tego sprawę ale to okazać się miało dopiero w niedalekiej przyszłości. Może dlatego tak trudno wyłowić sens z jej myśli? czytałeś kiedyś w myślach psom? A wilkom? Wilkołakom? czego próbowałeś poza uciekaniem w ciszę i hojnym obdarowywaniem świata swoją bezbrzeżna nienawiścią Holmqvist. Czego doświadczyłeś i czy zdajesz sobie sprawę, że natura poza szczytem świata ma do zaoferowania czterdzieści tysięcy twarzy, które swoim obrazem doskonałości zatrzymają na chwilę bicie Twego serca, zdławią oddech w zachwycie i wyciszą każdą, nawet kipiącą jadem myśl. Larsen mogła podzielić się z Tobą tym bardziej i intensywniej niźli sam byś tej natury sięgał, w sposób najprostszy, wymagający od Ciebie bólu mięśni, skaleczonych dłoni i stóp, zobaczyć zorzę kiedy mróz wokół zatrzymuje bieg Twojej krwi w żyłach i nie wiesz, czy to co widzisz to gra światła, czy omam Twojej umierającej świadomości, szalejącej na granicy rzeczywistości. Złoty strzał adrenaliny przy łapaniu wzbijającej się w powietrze wywerny i prymarna radość spadania prosto do lodowego morza. Trzask pękającej pokrywy lodowej i niepewność, czy to znów lód, czy tym razem jednak pękły Ci kości bo w tym miejscu powierzchnia była gruba i twarda jak smoczy pancerz. Tam nie ma rozmów, tam, w dziczy, nikogo nie obchodzi co myślisz i mówisz, co robisz, czym się zajmujesz. Nikt nie zagląda Ci w kartoteki, nie zadaje pytań, nic nie musisz poza tym, by trwać. taki był świat jaki znała, może dlatego tak bardzo potrzebowała Cię obserwować - pasowałeś jej gdzieś tam. W te szalone historie i drogi, w te gęste lasy i białe pustynie, tak sie zachowywałeś z tymi swoimi mikro ekspresjami jakbyś widział to tutaj. Jej piękną naturę. Tylko w ludziach. Twój wzrok był trudny, mrużyła przed Tobą oczy, cofała głowę jak pies przed wyciągniętą ręką. Chciała wiedzieć dlaczego, dlaczego tak patrzysz, skąd to w Tobie, znajoma inicjalna reakcja na otoczenie. Przecież nie pachniałeś lasem, nie pachniałeś dzikim powietrzem, miałeś na sobie dziwny odór szaleństwa i śmierci, który wcale jej się nie zgadzał z obrazem poznawczym jaki przedstawiały jej oczy. No, jedno oko. - Skąd to w Tobie. - mówi w końcu, kiedy jakiś zapity jegomość bełkotliwie wydukał, że chce więcej trutki w postaci brandy, a jego kompan zapewnił Cię o bajońskim napiwku jaki zamierzali Ci zostawić wychodząc.
Mads i Laire z tematu |
| | | Nanna Glitnir Umiejętności bojowe : IV Skąd : Oslo, Norwegia Wiek : 29 lat Jestem : za Neoasgardem Genetyka : animag Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : kapitan Rogonów z Oslo, trenerka quidditcha
| Temat: Re: Pub pod Drakkarem Sro Lip 22, 2015 10:58 am | |
| Wchodzimy całą drużyną. Sukces trzeba uczcić, a porażkę opić. Dziś świętujemy. Mój szukający pokazał klasę zwijając znicza przeciwnikowi sprzed nosa. Dobrze poszło. Jesteśmy na dobrej drodze do finału ligii światowej i szczerze wierzę, że uda nam się osiągnąć najwyższy sukces. Jestem z siebie dumna, to ja ich spajam, a przynajmniej staram się. Może nie obycia towarzyskiego ale wnikliwość i obserwacja pomagają mi wiele dostrzec. Zamawiamy kolejkę i wznosimy toast. Wypijam z nimi, a potem odchodzę do baru. Towarzystwo zbyt wielu ludzi sprawia, że odczuwam dyskomfort. To nie tak, że ich nie lubię, wszyscy ą sympatyczni, ale jakoś nie lubię prosić się o uwagę, ani jej nie potrzebuje. Zajmuje stołek przy barze i ruchem ręki przywołuje barmana. Doprawdy, mógłby trochę szybciej przebierać kończynami. Nie zamierzam jednak wypominać mu jego powolnego tempa. Zamawiam ognistą whisky i patrzę jak barman realizuje zamówienie. Wiem, że zrobiłabym to szybciej i sprawniej. A gdyby to miejsce należało do mnie osobnik zza baru już dawno pożegnałby się z pracą. To jednak nie moja rola, by powiedzieć mu, że jest pieprzonym flegmatykiem. W końcu dostaję drinka i nieśpiesznie zanurzam usta w alkoholu. Wzrok zawieszam na półce z alkoholami, a myśli wracają do dzisiejszego meczu, który zaczynam analizować samotnie. |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Pub pod Drakkarem | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|