|
|
|
| |
S. L. Venäläinen Umiejętności bojowe : IV Skąd : Oslo, Norwegia Wiek : 21 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : nieznana Status majątkowy : bogaty Zawód : Bono
| Temat: Łazienka Wto Sty 06, 2015 9:48 pm | |
| Łazienka Tu się robi siku i bierze się tu kąpiel, bo jest wanna. |
| | | S. L. Venäläinen Umiejętności bojowe : IV Skąd : Oslo, Norwegia Wiek : 21 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : nieznana Status majątkowy : bogaty Zawód : Bono
| Temat: Re: Łazienka Nie Sty 11, 2015 3:48 pm | |
| Taka jesteś teraz ociężała moja laleczko, idziemy razem do łazienki, pilnuję, byś nie upadła, byś mi się tutaj nie roztrzaskała na kawałki, nie chciałbym musieć zszywać cię znów. Kiedy docieramy do łazienki zakręcam kran, podgrzanie wody to chwila. Pomagam zdjąć ci suknię, rzucając ją w kąt łazienki, pomagam wejść do wanny. Zanurz się w tej pianie laleczko, ja zaraz opatrzę twoje rany. Wstaję i wychodzę do kuchni. Tam mam wszystko, czego mi teraz potrzeba. Naczynia, fiolki, w szafce składniki do eliksirów, niemalże niemożliwe do zdobycia. Ale nie ich teraz potrzebuję. Zioła, olejki, to mi wystarczy, ucieram na papkę, nożyczki, pęseta, tetra, jeszcze trochę tego. Wracam do łazienki, siadam na brzegu wanny, za chwilę będę miał mokre spodnie, ale nie przeszkadza mi to. Najpierw guziczki. Dotykam twojego barku, żebyś dała mi pole manewru, oprzyj głowę na kolanach, to nie potrwa długo i znowu będziesz mogła poleżeć w ciepłej wodzie. Guziki wpadają do wody z cichym pluskiem, zabarwiając ją na różowo, potem je pozbieram. Szwy wyciągam bardzo dokładnie i delikatnie, widzisz laleczko, chcę opatrzyć twoje rany, ale nie bez powodu nie dałem ci niczego na ból. On i tak nie potrwa długo, ale musisz pamiętać, że popełniłaś błąd. Przemywam każde naznaczone miejsce, nakładam zieloną papkę wzdłuż linii kręgosłupa, przykrywam pasem tetry, dotykam go koniuszkiem różdżki, nie odklei się. Już możesz się położyć. Wyławiam z piany twoje dłonie, uwalniam palcem i opatruję w ten sam sposób, co plecy. Rączki trzymaj tu, po obu brzegach wanny. Gdybyś mogła prawą zgiąć w łokciu mógłbym usiąść bliżej i zająć się twoją buzią. O tak, dziękuję. Już nie masz firany czarnych rzęs. Tylko usta, zaczerwienione, wcale nie przez kolor nici. Laleczko, mógłbym je zostawić, żebyś nic nie mówiła, ale wiem, że i tak tego nie zrobisz. Jesteś teraz moja. Wzdycham ciężko, kiedy kończę, ostrożnie kładę gazik. Leż sobie, ja pójdę odnieść kubek. U sąsiadki się zasiedzę. “Słuchając” co u niej, pomagając jej pozmywać naczynia, jedząc ciastko. Uśmiecham się, chociaż oczy mam smutne, ona jest prosta, nie widzi tego. Wracam, mam nadzieję, że już się wygrzałaś laleczko. Rany powinny zagoić się szybko, jestem niemalże pewny, że ból już ustąpił. Ściągając twoje opatrunki po raz pierwszy zastanawiam się, czy człowiek, który nauczył mnie wszystkiego, wciąż żyje. Czy to było dawno? Kiedy byłem małym chłopcem pan Moro był już bardzo stary, siwy i przykurczony. Wstań laleczko, podaję ci rękę, możesz wyjść już, opatulam cię szczelnie białym ręcznikiem, potem obejmuję, zanurzając nos w twoich wilgotnych włosach, pachnących lasem. Nie wiem ile tak stoimy, ale wypełnia mnie żal okropny, nie wiem, gdzie go ulokować, więc uznaję, że to wyrzuty sumienia, tak chyba będzie najprościej, najadekwatniej. - Wybacz mi, najdroższa. Nie powinnaś była nigdy tam wchodzić. - Mruczę do twojej białej głowy. Moja krucha laleczka. Tak mi przykro, och, jak mnie zatyka w klatce piersiowej, nie masz pojęcia. Biorę głęboki wdech, trochę, żeby móc ustać na nogach, przecież muszę ci być oparciem, trochę też by twój zapach wchłonąć. |
| | | Ama Hartvigsen Umiejętności bojowe : I Skąd : Ivalo, Dania Rok nauki : VI Wiek : 17 lat Jestem : za Neoasgardem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny
| Temat: Re: Łazienka Pon Sty 12, 2015 7:19 am | |
| Bardzo ostrożnie dreptała asekurowana przez jego ramię. Dotarłszy do łazienki mogła śmiało przyznać, że w głowie i ciele miała jedynie pustkę. No, przetkaną gdzieniegdzie bólem. To tak dziwne i nieznane uczucie, że gdy się na nim skupiała, pojawiała się w niej jakaś straszna myśl, że mogłaby to polubić. To zaskoczenie, tę niepewność, uczucie świata rozpadającego się na kawałki. Swoim dotykiem przywrócił ją do rzeczywistości i choć był delikatny z oczu Amali znów uleciała łezka. Zdjęcie sukni miast sprawić jej ulgi przysporzyło jej jedynie więcej bólu, a krępacja, nagle, nie wiadomo skąd, eskalowała na nieznany wcześniej poziom. Zwyczajnie się zawstydziła. Lubiła kiedyś eksponować przed nim ciało, lubiła prężyć jasne ramiona i grzbiet; teraz wstydziła się tego jak wygląda, swojej dziurawej skóry, cieknących różowymi kroplami ran. Wśliznąwszy się do wody znieruchomiała zupełnie jak jedna z kamiennych figur siedzących w wodnych sadzawkach na pięknych renesansowych obrazach. Nieco makabryczna z tymi wymyślnymi Bono-ozdobami, ale zawsze to jakaś marmurowa mimoza. Dzieło artysty. Osiągnąłeś swój cel. Tylko czemu to wszystko jest takie wręcz karykaturalnie smutne? Patrzy tymi wielkimi, błękitnymi oczami gdzieś hen daleko. Wcale nie na ścianę, patrzy już przez nią, przez cały ten blok, może nawet dalej gdzieś, za granice tego miasteczka, nawet kraju. Zdradzę Ci pewien sekret. Patrzy gdzieś za morze nawet, patrzy jakby mogła znaleźć miejsce w którym można się przed Tobą schować. Tylko nie przychodzi jej do głowy absolutnie żadna taka możliwość, chciałeś ja złamać to złamałeś. Chapeau bas. Dopiero kiedy Artur wyszedł z łazienki, nagle jej płuca jakby przypomniały sobie, że ich objętość to troche więcej niż te płytkie sapnięcia. Wzięła paniczny niemalże wdech przez nos zamykając ciasno oczy i czując na całym ciele dreszcze. Próbowała się opanować, słyszała przecież jego kroki w tym niewielkim mieszkaniu, ale niestety nie zdążyła i gdy wszedł do łazienki woda wciąż jeszcze troche falowała od jej lekkich spazmów. Posłusznie pochyliła się znów zapominając jak się oddycha na czas wszystkich zabiegów jakie nad nią odprawiał. Chude palce trzymały kurczowo krawędzi wanny, a oczy wciąż wypatrywały nieokreślonego miejsca w przestrzeni kiedy postanowił wyjść. Swego czasu lubiła wodę, pływać w niej, leżeć. Chciała z wodą obcować wierząc, że to najczystszy z elementów. Od dziś pewnie będzie inaczej, nawet w tej wannie czuła się jak w sidłach strachu. Rany bolały coraz mniej, za to głowa coraz bardziej. To chyba ten dysonans poznawczy, kolizja rzeczywistości, jego osoby i tego co ona miała w głowie. Zderzenie z prawdą, że nie wszystko na tym świecie da się wpisać do tych jej ukochanych literackich form, że ktoś, taki Artur na przykład, może się z nich wyrwać. Wierci ją coś w czole, w skroniach, powieki wciąż pieką, jak poparzona napięta skóra, palce niechętnie poddają się jakimkolwiek ruchom. Bezmyślnie zupełnie daje się wyjąć z wanny, opatulić miękkością ręcznika, nawet nie rejestruje tych objęć i twarzy zanurzonej w swoich włosach. Po górnej wardze z nosa leniwie cieknie jej pierwsza rubinowa kropelka. Krew jest taka ciepła. Czerwień na bieli wygląda jak kwiaty, ale skąd on może to wiedzieć. Co on w ogóle wie o pięknych rzeczach. Zezuje więc tak, stercząc jak patyk, w dół na swój nos i trochę niżej, na ręcznik. Kolejna kropla, nie rusza się wcale, więc skąd te krople? Czuła się tak wynaturzona, że nie przyszło jej do głowy czegoś z tym zrobić. Gotowa była założyć, że krwotoki z nosa są już całkiem normalną rzeczą w tym chorym świecie. Dopiero w momencie gdy jego głos dociera do jej uszu jakby jakiś pstryczek jednak zaskoczył w bolącej głowie. Rozchyliła usta, a kropla dyndająca z wargi pacnęła prosto w jego dłoń. - Nie wiem kim jesteś. - głos jej się wcale nie zmienił, co przyjęła z dziecięcą wręcz ulga i radością. Przy tym całym nieludzkim okrucieństwie jakiego dziś we własnym mniemaniu doświadczyła, tak mała rzecz wydawała się być apogeum szczęścia i może nawet uśmiechnęłaby się, gdyby czuła swoje usta, a nie te niby-swoje, niby-zdrowe, niby-nie-zepsute coś nad brodą- Nie znam Cię. - dorzuciła więc coś zamiast tego uśmiechu i znów zamknęła oczy. Siedem słów. Wyrzuciła z siebie siedem słów by znów przestać w ogóle się ruszać i zezować śmiesznie na powiększającą się, rudą plamę na ręczniku. Krew z nosa jest jaśniejsza niż ta miesięczna, bardziej natlenowana. Amala tak rzadko obcowała z krwią, że ten widok nawet troche ją uwiódł. W tym całym szaleństwie ostatnich godzin, minut, dni, ilekolwiek czasu minęło, wszystko zdawało się być odrealnione tak bardzo, że przestała szukać w głowie odpowiedzi. Myślała już tylko prostymi schematami, białe+czerwone=ładne, białe+sine=nieładne, amala+artur-fikcja=przykrość, artur-(marzenia+mala)=nieszczęście. |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Łazienka | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|