Jessi Mall-Takawa

Jessi Mall-Takawa

Umiejętności bojowe : IV
Skąd : Anglia
Wiek : 30 lat
Jestem : neutralny
Czystość krwi : czysta
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : nauczyciel starożytnych run

Jessi Mall-Takawa  Empty
PisanieTemat: Jessi Mall-Takawa    Jessi Mall-Takawa  EmptyPon Lip 20, 2015 9:37 pm

Jessica Mall-Takawa
30 Lat | Nauczyciel starożytnych run | Czysta krew
Wioska przy Varanasi, Indie | Przeciętny | Jestem neutralny

Naprawdę jaka jestem nie wie nikt...

Podobno mówią, że na początku zawsze jest prościej, człowiek nie miesza się w zeznaniach i z czystą kartką może wylać z siebie to wszystko bez większych problemów. GŁUPOTA! Nie słuchajcie ludzi, oni tylko gadają jakieś farmazony wyssane z palca. Próbują nami manipulować, wykorzystać i postawić na piedestał nasze zasługi podpisane ich imieniem. Ja nie mam na to czasu, nie mam na to ochoty i po prostu tak się nie bawię, a bawić to ja się lubię! Zupełnie jak nasza Jessica, jest rozrywkową duszą, która nie potrafi usiedzieć ani minuty w spokoju, z natury jest wesoła i towarzyska, gdzie się nie pojawi tam słuchać jej śmiech. A do tego zaczepia obcych ludzi na ulicy, mówiąc że jeśli bardzo chcą i się postarają to będzie ich przyjaciółką! Jak wielką karą dla tej kobiety było ukrywanie się przez kilka lat tego nie zrozumie nikt, kto nie jest Jessicą, ale to już zupełnie inna historia. Delikatne te i uczuciowe dziewczę w swojej życiowej historii miało wiele burz.
Powiedzieć by można było, że istota tak wesoła i potrafiąca uszczęśliwić innych naprawdę ma łatwe życie, można by, gdyby nie chodziło o tę konkretną istotkę która niestety albo i stety, kto jak woli ma bardziej złożoną osobowość.
Uparte to, to i do tego pamiętliwe! Diabli nadali te dwie cechy w tym jednym ciele!
Jakby diabelskich żartów było zbyt mało, cwana ta bestyjka jest zawzięta, jest honorowa i jak się obrazi to klękajcie narody! Wybuchowa i gwałtowna w reakcjach, od śmiechu do płaczu czy nawet wściekłości przechodzi z gracją tancerki baletowej w czasie krótszym niż najnowszy model miotły wyścigowej osiąga swoją maksymalną prędkość. Jeśli ma zamiar w swoim życiu czemuś się oddać to robi to w stu procentach. Jest najlepszą przyjaciółką, albo żadną. Jest czułą i namiętną kochanką, albo wcale. Jest też w końcu najbardziej zajadłą żmiją, która nie cofnie się przed niczym jeśli staniesz jej na drodze i zechcesz być jej wrogiem.
Podsumowując to wszystko tak, by nikt się nie zgubił po drodze, bo wysłać tę dziewczynę, by kogoś znalazła może być niebezpieczne dla poszukiwanego przytoczę pewną rozmowę.
- Jakie powinny być kobiety?
- Kobiety powinny być niczym ten kwiat, wonny i delikatny.
- No tak, zgadza się. Kobiety są delikatne i wonne niczym kwiaty, do tego jest jeszcze Jessi.
Tak więc jeśli przyjdzie się wam z nią spotkać na swoich życiowych ścieżkach mniej lub bardziej z własnej woli to radę ma tylko jedną. Brońcie się sami!  

Aparycja - "Galaktyka ust, konstelacje oczu twych..."

Kolejny krok.
Mówi się, że jeśli raz nam się coś uda to później jest już łatwiej, może i coś w tym wszystkim jest, ale nie brałabym tego za pewnik. Proszona o to, by opisać Jessi zawsze staję przed nią twarzą w twarz i patrzę. A potem mówię, że może lepiej zapytać się Takawy? W końcu żonę chyba potrafiłby opisać prawda? Chociaż z drugiej strony jak on zacznie ją opisywać... Dobra, podejmę się tego sama.
Więc zacznę może od góry, pewna systematyka wypowiedzi ułatwia sam proces opisu, a nie utrudnia, jak się poniektórym wydawać by mogło.
Włosy czarne, długie, lejące się miękkimi kaskadami, często puszczone luźno, aby mogły żyć własnym życiem, a mimo wszystko fryzura zawsze idealna, podobno to zasługa genów, a nie żadnych specjalnych zaklęć, ale pewności mieć nie mam, a nie odważę się zapytać, gdy Jess ma różdżkę w dłoni, chociaż... Nawet jak jej nie ma to nic pewnego, że przeżyłoby się takie pytanie.
Oczy, dwie czarne studnie bez dna! Tak, oczy ma niczym węgiel z kopalni wydobyty wieczorową porą, do tego pojawiają się w nich różnego rodzaju iskierki, gdy są to wesołe tańczące ogniki aż miło popatrzeć w te oczęta, lecz gdy zmieniają się w złośliwe ognie to lepiej brać nogi za pas!
Nos, ot zwyczajny, nigdy niezłamany, co się tu rozwodzić.
Usta, prawie zawsze wygięte w lekkim uśmiechu, nieważne czy szczerym i radosnym czy złośliwym i ironicznym.
Ma 165 cm wzrostu, a jej ciało jest gibkie i atletyczne, dzięki wieloletnim treningom, w końcu kapitan domowej drużyny quidditcha musi się jakoś prezentować, prawda? A prezencję to ta dziewczyna ma, szczupła sylwetka, pełny biust i długie nogi. Wystrojona w swoje sari oczaruje każdego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że biedny Andre musi później kołować eliksir pieprzowy na katar dla swojej żony, bo gdzie by tam słuchała, że w Indiach bywa cieplej...

Więzy rodzinne - " Pokoleń strumień rzeźbi w nas.
Talentu znamię, profil, twarz..."


Los chciał (być może po prostu było to jedyne rozwiązanie, aby ludzkość przeżyła), by Jessica nie miała rodzeństwa, ot jej rodzice byli tak bardzo zapracowanymi ludźmi, że cudem nazwać można urodzenie się małej Jessi. Tak czy inaczej rodzinę posiadała, barwną i różnorodną. Szkoda czasu na wymienianie rozlicznych kuzynek, ciotek i wujków, z których większość widywana była tylko w chwilach rodzinnych spotkań grupowych przy okazji ślubów, chrztów i pogrzebów. Nie można jednak pominąć trzech najistotniejszych postaci.
*Ojciec, Andreas Mall - jeden z lepszych uzdrowicieli  w Klinice Magicznych Chorób i Urazów Szpitalu św. Munga. Były Krukon. Człek oddany swej pracy, ofiarny i opiekuńczy. Cierpiący jednak na chroniczny brak czasu dla córki, no cóż, w życiu bywały rzeczy ważne i ważniejsze...
*Matka, Joanne Holmes- Zarządca magicznego więzienia Azkaban. Nazywana dementorem w spódnicy, absolwentka Ravenclawu. Budząca powszechny szacunek i swego rodzaju grozę (kto by się nie bał zamknięcia w Azkabanie). Oddana pracy, choć wychowanie córki stawiała w swojej hierarchii na dość wysokim miejscu, nie miała na to czasu. Relacja z córką była dosyć chłodna niczym atmosfera na więziennych korytarzach, przeszywana tylko nielicznymi momentami ciepła. Mimo wszystko Jessica tęskni za matką.
* Babci Mall, której imienia boi się wypowiedzieć nawet pani z kiosku. Legendy głoszą, że Babcia Mall w młodości była Grandą Mall i już wtedy wszyscy się jej bali. Po przyjściu na świat Jessi to ona zajęła się jej wychowaniem. Wpajała jej zasady wychowania, którymi powinna się kierować dobrze urodzona Panna z dobrego rodu. Wymagająca i apodyktyczna, absolwentka slytherinu. Zadbała o wszechstronny rozwój dziewczyny. Pod jej okiem dziewczynka ćwiczyła grę na instrumentach, śpiew oraz etykietę, nie zapominała też o sprawności fizycznej. Jessica stara się nie wspominać babki i jej nauk bo nie są to dla niej łatwe wspomnienia. Plotka głosi że Babcia Mall potrafi wytrzeć nos do czysta i że jest to jedno z traumatycznych doświadczeń Jessi.

* Mąż,Andre Takawa - W tym miejscu można by było wkleić cały elaborat, podejrzewam że nikt i tak by tego nie przeczytał. Różnie to między nimi bywało od samego początku ich znajomości, nikt nie postawił by na nich galeona a jednak okazało się że właśnie ten mężczyzna jest miłością jej życia! To samo co ich od siebie odpycha, pcha ich do siebie. I chociaż on dalej bywa nadętym krukonem a ona głupiutką gryfonką, żyć bez siebie nie mogą i jedno zabiło by dla drugiego jeśli przyszła by taka potrzeba. Nawet jeśli w grę wchodziła by manualna Avada.

Biografia - "Każdy dzień oddala gniew, bo jego ramię siłą jest..."  


Jessica przyszła na świat 27.10.1955r. w rodzinie czarodziejów czystej krwi Andreasa Mall i Joanne Holmes jako ich pierwsze i jedyne dziecko. W dniu tym w piekle diabeł otworzył butelkę ognistej i nawalił się w trupa ze zmartwienia. Państwo Mall pobrali się dwa lata wcześniej nie zupełnie z własnej woli, byli przyjaciółmi ale nigdy nie było między nimi romantyzmu. Ich rodzice bezkompromisowi zwolennicy czystości krwi nie wyobrażali sobie innych kandydatów na partnerów dla swoich dzieci. Matka jednak, jako wyraz buntu postanowiła zostać przy panieńskim nazwisku(Jess biorąc przykład z matki ugrała z Andre myślnik w nazwisku, choć wszyscy i tak wiedzą, że nie ma to nic wspólnego z buntem a raczej jest sposobem pozbycia się swojego kompleksu. Andre często powtarza że kompaktowe jest piękne ale Jessi to Jessi kto by jej przegadał?) co nie stanowiło żadnego problemu dla jej ojca (kochany tatuś, wolał mieć spokojne życie w domowym zaciszu niż rozwścieczoną żonę na karku z tak błahego powodu). Matka i Ojciec wiele godzin dziennie spędzali w pracy więc mała Jessi znajdowała się w tym czasie pod opieką apodyktycznej babki Mall, która wpajała wnuczce ( nie zawsze z powodzeniem) pogardę do mugoli i idee wyższości czarodziejów czystej krwi nad resztą społeczności. Jessica część z nauk przyjęła a część pozostawiła samym sobie. Od dziecka obracała się w elitarnym gronie czarodziejów czystej krwi.
Gdy w wieku 11 lat otrzymała list z Hogwartu wiedziała już o tej szkole wszystko to, co powinna i przekroczyła jej próg zaintrygowana i pewna siebie. Tiara zadecydowała, że idealnym domem dla niej będzie Gryffindor gdzie szybko odnalazła przyjaciół w grupie starszych od siebie o rok szkolnych rozrabiaków. Nie stroniła od ludzi i grono przyjaciół powiększało się w zastraszającym tempie a należeli do niego nie tylko szlachetnie urodzeni czarodzieje ale i ci których krew w różnych domieszkach zmieszana była z krwią mugolską a nawet mugolacy!  Już na drugim roku nauki została przyjęta do domowej drużyny Quidditcha na pozycji szukającej, jako osoba nie mogąca usiedzieć w miejscu uczęszczała również na koło eliksirów, była członkiem klubu pojedynków, kółka muzycznego i pisywała artykuły do szkolnej gazetki. Pierwsze lata nauki mijały beztrosko, organizacją imprez, prześciganiu się w psotach i zwykłą szkolną rywalizacją.
Szósty rok nauki był przełomowy, to właśnie wtedy została przewodniczącą kółka muzycznego, to właśnie wtedy po raz pierwszy się zakochała, pierwszy raz też osobom na których jej zależało groziło niebezpieczeństwo. Dziewczyna bez skrupułów rzucała się w wir walki o życie swoich bliskich nie jednokrotnie narażając na szwank swoje własne. Szybko została zauważona i wprowadzona w grono ludzi nazywających siebie "Zakonem Feniksa". Okazało się, że młoda dziewczyna jest przerażająco skuteczna w tym co robi i tuż przed końcem roku szkolnego wyszła zwycięsko z konfrontacji z dwoma śmierciożercami z których jeden o mały włos nie stracił życia. Nastały wakacje, Jess wróciła do domu a wszystko zdawało się płynąć własnym torem.  Wrzesień nastał nim ktokolwiek zdążył się zorientować a Mall ostatni raz powróciła do Hogwartu. Po incydencie z czerwca dyrektor obawiający się złego wpływu tego typu sytuacji na młodą czarownicę zarzucił ją w Hogwardzie tak wielką masa obowiązków, że ta nie miała czasu na jakiekolwiek misje związane z Zakonem. Lwią część czasu zajmowało jej pełnienie funkcji kapitana Gryfońskiej drużyny Q oraz potajemne spotkania z ówczesnym chłopakiem. Podczas jednego z zebrań zakonu Feniksa dowiedziała się o misji w, której on miał wziąć udział, jej samej pomimo chęci wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu zostało to z niewyjaśnionych powodów zabronione. W dniu misji wykradła się z zamku by pomóc swoim bliskim, traf chciał, że ktoś podążył za nią! Był to nie kto inny jak Andre Takawa! Ich stosunki na przestrzeni lat wyglądały do prawdy przeróżnie, niekończąca się rywalizacja wynikająca z gry na tych samych pozycjach w przeciwnych sobie drużynach Quidditcha mieszała się z nicią porozumienia wynikającą z przyjaźni,którą ta dwójka darzyła tą samą osobę. Raz chcieli skoczyć sobie do oczu, innym razem pijali razem ognistą na imprezach. W szkole uważani byli za dobrych znajomych. Chcąc zgubić upartego krukona ,który za punkt honoru postanowił sobie obronę tej Panny przed złem tego świata tamtej nocy zaciągnęła go do jednego z Pubów na Noturnie. Pech chciał, że jego właścicielem był śmierciożerca który zaledwie rok wcześniej o mały włos nie stracił życia z rąk Gryfonki. Takie spotkanie nie mogło skończyć się dobrze.
Młodzi czarodzieje zostali pojmani i zaprowadzeni przed oblicze samego Lorda Voldemorta, któremu w skutek wielu wydarzeń mających miejsce podczas ich uprowadzenia przysięgli posłuszeństwo. W tym czasie otrzymali również mroczne znaki, niedługo później przyszedł czas na pierwsze zadanie, które Jess miała wykonać, jakież było jej zdziwienie gdy okazało się, że jej partnerem od tej pory miał być Andre. "Gdzie Hansel tam i Gretel" mawiała ich śmierciożercza opiekunka.
W Anglii wojna czarodziejów z każdym dniem stawała się coraz bardziej zaciekła, Jess zakończyła edukację z wyśmienitymi ocenami a po powrocie ze szkoły w jej rodzinnym domu czekała na nią "niespodzianka". Tego właśnie wieczoru poznała swojego narzeczonego! Wzburzona opuściła rodową posiadłość i sama nie wiedząc jakim cudem znalazła się w mieszkaniu Takawy. Miał to być wieczór podczas którego miała wypłakać się w rękaw przyjaciela przy kieliszku wina.
Skończyło się na plamie na dywanie i... romansie. Tamtego wieczora po raz pierwszy poczuła, że żywi do tego mężczyzny głębsze uczucia niż przez całe życie jej się wydawało. Oczywiście nie chciała przyznać się do tego faktu przed nikim a już na pewno nie przed Andre i nie przed samą sobą. Płomienny romans choć krótki upewnił ją w tym i jednocześnie przeraził. Nie mogła kochać tego mężczyzny, nie był jej pisany.  W krótkim czasie podjęła dorosłą decyzję i postanowiła wyjść za mąż za pochodzącego z Francji wybranka jej rodziców. Od tamtej chwili robiła wszystko by wszyscy uwierzyli, że naprawdę bardzo cieszy się z faktu rychłych zaślubin. Szczególną wagę kładła na to by sam Andre w to uwierzył, opowiadała mu o wspólnych spacerach, bukietach kwiatów i pierwszych nieśmiałych pocałunkach z Oliverem. Opowiadając  przyjacielowi o ślubnym menu i zastawie starała się ukrywać tęskne spojrzenia.
1 sierpnia 1978 roku miał być najszczęśliwszym dniem w jej życiu, a ona zamiast szczęścia z każdą zbliżającą się godziną czuła tylko coraz większy żal i smutek, który punkt kulminacyjny osiągnął w momencie gdy sowa wysłana z zaproszeniem na ślub do Andre wróciła, przy zaproszeniu które powróciło do nadawczyni nie było żadnego liściku z wyjaśnieniami. Andre pokazał dobitnie co sądzi o tym ślubie. Od tamtej chwili zerwali z sobą wszelki kontakt a godzina zero zbliżała się coraz większymi krokami.
W dniu ślubu tuż przed rozpoczęciem się uroczystości w przepięknej białej sukni stała przed katedrą szukając w tłumie gości tego za którym tęskniło jej serce.
Nie pojawił się, przełknęła gorzką pigułkę i z uśmiechem  na ustach (choć nie obejmował on jej oczu) wkroczyła do katedry krocząc wzdłuż głównej nawy wśród rozemocjonowanych ochów i achów zachwytu.
Już miała chwycić wyciągniętą w jej stronę rękę przyszłego męża gdy przy drzwiach wejściowych wynikło jakieś zamieszanie. To Charles Pond, którego darzyła ogromną sympatią pojawił się na ślubie w swoim cudacznym wehikule. Swojego czasu obiecał jej zabrać ją na przejażdżkę do której nigdy miało już nie dojść. Spojrzała na całą tą sytuacje rozbawiona i już miała wracać wzrokiem do stojącego przy ołtarzu Pana młodego, gdy jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem kogoś nieoczekiwanego. Stał tam, oparty o kolumnę a jego wzrok pełen smutku a jednocześnie miłości sprawił ,że jej serce zamarło.
Stała przy ołtarzu jak sparaliżowana tocząc wewnętrzną walkę, gdy drzwi  magicznej budki Charliego ze skrzypnięciem poczęły się otwierać.
Jessica spojrzała na mężczyznę przy swoi ramieniu, na budkę, w końcu na swoje białe pantofle na przeraźliwie wysokim obcasie, bardzo lubiła te buty. Westchnęła zaczynając kolejną serię spojrzeń to na Andre, to na Olivera, to na budkę i znowu na buty, które nagle znalazły się w jej dłoniach by w mgnieniu oka wylądować w dłoniach Francuskiego narzeczonego, a sama Jess pędziła już w stronę mężczyzny którego kochała modląc się by nie zabić się o tren sukni.
Wpadając do budki nie zdążyła się nawet zadziwić jak obszerne jest jej wnętrze gdyż szarpnęło, zatrzeszczało i... "Andre gdzie my jesteśmy?"
Wylądowali w niewielkiej wiosce czarodziejów niedaleko Varanasi w Indiach!
Było to idealne miejsce dla dwójki uciekinierów, którzy musieli ukrywać się nie tylko przed rozwścieczonymi rodzinami ale i bezwzględnymi śmierciożercami względem których mieli swoje zobowiązania. Po upadku Voldemorta odetchnęli w końcu pełną piersią, objęła ich amnezja dla wszystkich biernie popierających tego którego imienia nie wolno wymawiać i w końcu mogli przestać się ukrywać i żyć szczęśliwie, nie zerkając w zostawioną za swoimi plecami przeszłość. Związali się z Indiami bardzo mocno, tamtejsze obyczaje i kultura intrygowały Jess, a możliwość studiowania w indyjskim kolegium sprawiał że przy boku ukochanego była najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Czas studiów wspomina z nostalgią, zaprzyjaźniła się z wieloma osobami, które pomogły jej w nauce języka i obyczajów.  Jeśli o znajomych mowa… No cóż nie żeby ta dwójka prowadziła dom otwarty ale, gdy tylko Andre zdradził jej problem jednego ze swoich kolegów z roku, bez wahania zgodziła się by u nich zamieszkał.  Okazało się, że Chłopak pochodził ze Szwecji i ani myślał mówić po angielsku!  Nie dało się z nim również dogadać w języku hindi . Tak więc Jessica postanowiła nauczyć się tylko kilku podstawowych zwrotów twierdząc uparcie, że to jej wystarczy. Było by tak z pewnością, gdyby Panowie pewnego wieczora nie popili sromotnie i nie zaczęli rozprawiać ewidentnie o czymś na temat Jess  czego ona nie rozumiała, śmiejąc się przy tym jak dwie małpy na drzewie! Incydent ten tak zirytował kobietę, że potajemnie zaczęła intensywny kurs języka.  Przy kolejnej podobnej rozmowie tych dwóch Panów, wkroczyła im w słowo, ku ich zaskoczeniu w rodzimym języku chłopaka, wyrażając swoją opinię na ich temat i obrażając się straszliwie. Nie rozmawiała z nimi tydzień, aż w końcu Andre sprezentował jej paczkę pełną jej ulubionych słodkości prosto z miodowego królestwa! Do dziś dzień nie zdradził jakim cudem ją zdobył ale heroiczny czyn ukochanego udobruchał demona.
Po zakończeniu edukacji wysłali podania o pracę do różnych szkół i magicznych placówek edukacyjnych.    Odpowiedział im między innymi instytut Dahlvad, o którym Mika (tak, ten współlokator) opowiadał im niejednokrotnie.  Język już znali, Jess tęskniła za białymi świętami, uznali więc to za dobrą opcję i pierwszego września 1985 roku pojawili się jako nauczyciele by rozpocząć swoją kolejną wspólną przygodę w tej właśnie placówce.

W skrócie:
* Szaleńczo kocha swojego męża
* Kocha Indie
* Gra na gitarze i fortepianie, śpiewa, tańczy - słuch absolutny! Zakaz gadania na lekcjach!
* Wszędzie targa ze sobą woreczek z runami
* Ma magiczną torebkę w, której ona sama nie wie co jest (bez accio się nie obejdzie)
* Ma słabość do słodkości
* Oraz do pysznej kawy
* i do swojego męża
* zazdrośnica
* ja bym się jej bała
* Wspominałam że kocha Andre?

Powrót do góry Go down
 

Jessi Mall-Takawa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Organizacja :: Kartoteka-