|
|
|
| |
Mistrz Gry | Temat: Skatepark Pon Gru 29, 2014 4:36 pm | |
| Skatepark Skatepark znajduje się niedaleko plaży i zwykle ciężko znaleźć tutaj wolne miejsce, mimo że jest największy w całym Oslo. Mnóstwo tu młodych ludzi, którzy próbują swoich sił na kolorowych deskorolkach czy rolkach, niejednokrotnie popisując się swoimi możliwościami i wzbudzając zachwyt oraz zazdrość spoglądających na nich przechodniów. |
| | | Aren Amdahl Umiejętności bojowe : IV Skąd : Bergen, Norwegia Wiek : 21 lat Jestem : za Protagonistami Czystość krwi : 3/4 Status majątkowy : ubogi Zawód : płetwonurek
| Temat: Re: Skatepark Nie Lip 26, 2015 12:05 pm | |
| Trudno powiedzieć, do której grupy zaliczał się Aren - młodych ludzi, pragnących popisać się swymi umiejętnościami, czy zazdrosnych przechodniów, spoglądających, czy to z podziwem, czy z zazdrością na coraz to bardziej wymyślne akrobacje, wykonywane na rolkach czy deskorolce. Oczywiście pretendował do tego, aby przynależeć do tej pierwszej. W jego oczach wszak wyglądałoby to na bardziej "mugolskie", a on pragnął jak najlepiej opanować wszelkie tajniki kamuflażu, dzięki czemu niemagiczni naprawdę mieliby wrażenie, że mają między sobą jednego ze swoich. Nawet znowu poszedł na swój ulubiony plac mugolskich staroci i spod stosu różnych dziwacznych rzeczy, nad których przeznaczeniem zastanawiał się do dzisiaj, wygrzebał zieloną deskorolkę. Spoglądał teraz na nią spod oka, siedząc na krawężniku i ze zdezorientowaniem śledząc bitwę własnych myśli, dających mu do zrozumienia, że w końcu powinien się zdecydować na owej deskorolce stanąć. I upaść. Zapewne. Im dłużej zwlekał, tym większe istniało niebezpieczeństwo, że prawda wyjdzie na jaw. A prawda była taka, że jednak kompletnie nie wiedział jak się do tego zabrać, a zaczepianie doświadczonych deskorolkarzy wydawało mu się co najmniej idiotyczne, już nie wspominając o tym, że było naprawdę poniżej jego godności. Arenek, jak zwykle, chciał do wszystkiego dojść samodzielnie. Westchnął głęboko, pozwalając myślom zmienić nieco tory, po których do tej pory biegły. Eksperymentowanie z tym, co mugolskie zawsze stanowiło dla niego nie lada wyzwanie, a owocne rezultaty takowych już nie raz przyprawiły go o szybsze bicie serca. Pod eksperymenty podchodziły też jego nocne wyprawy do mugolskich barów. To dopiero było niezapomniane doświadczenie. Nie, żeby mugolska młodzież bawiła się jakoś inaczej, choć brak ognistej, czy innych wymyślnych magicznych alkoholi trochę dawał się we znaki. Nie po prostu tamten wieczór skończył się zupełnie inaczej, niż to sobie przewidział. No bo ona miała takie ładne oczy. No nie mógł pozbyć się wrażenie, że to właśnie z ich powodu ostatnimi czasy bywał w mugolskiej części Oslo o wiele częściej niż wcześniej. A to przecież było tak dawno temu. Tak sobie wmawiał ciągle, że chodzi o e k s p e r y m e n t y. Przecież wcale nie miał nadziei, że znowu ją spotka. Zresztą to przecież sobie obiecali. Eksperyment, wymruczał pod nosem, Ekstremalny Kolaż Spreparowanych Perfekcyjnie Efektów Rezolutnie Mogących Emanować Naturalną Tęczą. No przestań, przestań. To wcale nie ma sensu. Jego myśli zdecydowanie kierowały się w niezbyt ciekawym kierunku. Złapał się za głowę, jakby chciał obwieścić światu, że cały ten pomysł z deskorolką był naprawdę idiotyczny. Deskorolka to nie miotła. Ten sport funkcjonował przecież zupełnie inaczej. Już choćby fakt, że znajdował się na ziemi, a nie w powietrzu wydawał się dosyć istotny.
/Isoldo, przybywaj!/
Ostatnio zmieniony przez Aren Amdahl dnia Nie Lip 26, 2015 1:37 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Isolde VerdneerKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : II Skąd : Oslo, Norwega Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty
| Temat: Re: Skatepark Nie Lip 26, 2015 1:28 pm | |
| Mugole nawet nie wiedzą jakie mają szczęście. Czasem tak siedząc przy kolejnym już rozgazowanym piwie, z pubowej piwnicy gdzie nie można oddychać od nadmiaru nie tylko papierosowego dymu, słuchając Rich Kids on LSD, rozpoczynają się filozoficzne rozważana. Nic tak nie pomaga myśleniu jak czwarta nad ranem. Często padają wtedy słowa takie jak - stara. A ja bym chciał umieć latać. Albo teleportować się z miejsca na miejsce. Albo rzucać czary. Albo stara, to by dopiero była jazda, zmieniać się w zwierzę. Byłbym wilkiem, auauauauuuu, wilkiem, czaisz? No czai. Doskonale. Potem pada pytanie - stara, a ty być nie chciała? Latać nie chciała, na miotle, dywanie, różdżki mieć, albo kapelusz magiczny, tyle możliwości. Mówi, że nie. A oni na to, że jest sztywna. Trudno. Gdyby nie była czarownicą nie miałaby się jak teleportować do Oslo kiedy ma ochotę, z drugiej strony, gdyby nie szkoła magii wcale by nie musiała. Ognista jest spoko, mugole nigdy nie będą wiedzieć jak to jest czuć charakterystyczne palenie w przełyku - z drugiej strony mają tyle innych, lepszych używek, po co komu ognista? Raz przyniosła butelkę, mówiąc, że wzięła prezent z ojcowskiego barku (wcale nie kłamała), nie wszystkim smakowała. To nie znaczy, że nie wypili. Oczywiście, że wypili, zabawa była przednia, bawiła się wspaniale. Poszła na balet i zostawiła wszystkie swoje… Żale to może za duże słowo, raczej nie ma żali. Nie z takim podejściem do życia. Ale niepokoje - pojawiają się. Widać nie osiągnęła jeszcze wystarczającego poziomu w swojej życiowej filozofii zen, zwanej potocznie wyjebongo. Młoda jest, ma jeszcze czas. I tak już dużo osiągnęła na tym polu. Innego wyjścia nie było. Nie, żeby twierdziła, że pośród mugoli nie ma sekciarzy. Przecież są. To nawet gorsi od jej ojca. Ten raczej nigdy nie włamie się do czyjegoś domu by zrobić z głowy ciężarnej kobiety mielonkę, wmawia jedynie wszystkim, że są rasą bogów i do swojego boskiego domu muszą powrócić. Więc w swoim rodzinnym domu grzecznie kiwa głową mówiąc tak tatku, w szkole trzyma się raczej na uboczu by nikt jej nie zaczepił i nie spytał którędy do Asgardu - tutaj może wreszcie odetchnąć, ściągnąć wszystkie mundurki i w poprzedzieranych spodniach zedrzeć podeszwy starych trampek. Piwo w dłoni, deska gdzieś pod pacha, idą w stronę skateparku. Jednym uchem słucha wywodów na temat ostatniego materiału Dag Nasty i jak niesamowicie wpływa on na muzyczny rozwój kapeli kumpli, jednocześnie znudzona przesuwając wzrokiem z mugola na mugola. Szuka reszty ziomków. Nie dzieje się dzisiaj nic szczególnego. Burza loków wygląda znajomo, więc zatrzymuje na niej wzrok. Zielona deskorolka pod nogami i wyraźny brak pomysłów co z nią robić. Gestykulacja żywa - chyba cała ich znajomość zaczęła się od tego, że nieomal wylał na nią piwo. Nie żeby jakoś jej to przeszkadzało. W tłumie ludzi to nic dziwnego. Ale tym razem - skończyło się trochę inaczej. Nocne ulice Oslo smętnie oświetlone latarniami - i dużo śmiechu. Już od dawna się tyle nie śmiała. Ale pojawiły się getta. Ale trzeba było wracać do szkoły. Ale jej rodzina jest popierdolona i jej tata szuka portalu do Asgardu. Ale raczej nie powie - słuchaj stary, znam czary. Ale - ale jest naprawdę bardzo dużo. Wyjątkowe rzeczy są unikatowe. Jednokrotne, może mu to nawet powiedziała, nie zdarzają się ciągami, nie ma co tego psuć. Nie ma co się bawić w trzymanie się za rączki, ani umawiać na kolejne spotkanie, bo okaże się, że on woli Die Toten Hosen od Die Ärzte i to nie skończy się przyjemnie. Okaże się, że ona nieznośnie długo pije piwo i jego będzie to doprowadzać do szału. Chyba, na dobrą sprawę, największy problem leży w tej szkole i w tych poszukiwaniach Asgardu. Często jej do Oslo nie po drodze. - Krok pierwszy, wejdź na deskę - mówi zza jego pleców, opierając się biodrem o murek. Dzisiaj akurat trafiła w dobre miejsce. |
| | | Aren Amdahl Umiejętności bojowe : IV Skąd : Bergen, Norwegia Wiek : 21 lat Jestem : za Protagonistami Czystość krwi : 3/4 Status majątkowy : ubogi Zawód : płetwonurek
| Temat: Re: Skatepark Sob Sie 08, 2015 6:59 pm | |
| Wiesz, stara, kiedyś ze stronic książek zejdą wreszcie na nasz świat te wszystkie magiczne, wymyślone na poczekaniu stworzenia. Jednorożce będą biegały po lesie, chochliki uwieszą ci się u szyi i będą złośliwie wyrywać z głowy kolejne kosmki włosów. Wilkołaki zawyją do księżyca, uskrzydlone konie uniosą cię do nieba, krzykliwe mandragory sprawią, że będziesz marzyć tylko o tym, aby nie odrywać od uszu złożonych w muszle dłoni. Syreny rzeczywiście zamachają zalotnie ogonem, oczarują śpiewem zagubionych na lądzie marynarzy. Serio, dziewczyno, ja to wszystko widziałem…! To już była ta godzina, gdy wylewał z siebie potoki nieprzemyślanych słów. Nie tak przecież niedorzecznych, szkoda tylko, że tak pozbawionych sensu - jak mu się wydawało - dla niej… Więc reflektował się zawsze w takim właśnie momencie… W sensie w tej, no, krainie wyobrażeń je widziałem. Nie? Tylko ci, którym ktoś tam u góry na serio nie po kolei poukładał półeczki w głowie, mógłby wierzyć, że wszystkie te stwory rzeczywiście istnieją… Haha, kto by pomyślał, że niektórzy naprawdę wierzę, że kiedyś spotkali je na swojej drodze. Pamięta, zamilknął wtedy na dłuższy moment, jakby liczył na to, że roztoczone przez niego urocze obrazki ot tak ulecą sobie za zasłonę zapomnienia. Nie szukał w jej oczach choćby odrobiny zrozumienia, czegokolwiek by tam nie znalazł, nie pozwalał sobie nawet na przypuszczenia, że jednak może nieco więcej ich łączy. To nie tak, że nie zasiała w nim ziarenka wolno kiełkujących podejrzeń, że ona w sumie nie pasuje tutaj tak w stu procentach. Ale przecież i wśród mugoli można znaleźć niemało ekscentryków, ona mogła być po prostu jednym z nich, nie? Drgnął lekko słysząc za sobą znajomy głos. Zdecydowanie skądś znał jego brzmienie, ale tląca się w arenowym serduszko iskierka nadziei, że może jednak dzisiaj dobrze trafił, została szybko stłumiona przez gwałtowne wyprostowanie pleców. Po czym wybuchła ogniem niewyobrażalnym, gdy w końcu z udawaną klasą pochylił się i pochwycił deskę w dłonie i odwrócił się w jej stronę. Gdyby powiedzieć, że brązowe sprężynki niemal stanęły mu dęba, a z głowy na moment zniknęła burza loków, a zastąpiło ją coś w rodzaju strzechy, jakby chwile wcześniej trafił go jakiś piorun, to nie byłoby to aż tak wybujałą metaforą. - Oj, łatwo ci mówić... Pewnie wyjechałaś na desce z brzucha matki, a teraz oczekujesz ode mnie nie wiadomo jakich wyczynów... - Wyszczerzył się głupio, zastanawiając się, jak tak właściwie powinien się przywitać. - Poza tym, ja zdecydowanie wolę sporty na wysokości. Takie na przykład miooo... - Ugryzł się w język, rozpaczliwie szukając w głowie odpowiedniego słowa. - No ta, wspinaczka wysokogórska. Jest adrenalina, co nie? Kiedy tak patrzysz w dół i wydaje ci się, ze zaraz spadniesz. - Tylko w Quidditchu wygląda to o wiele lepiej, uwierz mi, moja droga, dodał w myślach. |
| | | Isolde VerdneerKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : II Skąd : Oslo, Norwega Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty
| Temat: Re: Skatepark Sob Sie 08, 2015 9:05 pm | |
| A kiedy już te wszystkie magiczne stworzenia zejdą ze stron książek i zamieszkają pomiędzy nami mój ojciec i jego sekta złożą z ich ofiary, by wybrukować sobie nimi wyimaginowananą ścieżkę prosto do Asgardu. Ciekawe co byś powiedział gdybym opowiedziała ci te wszystkie brednie którymi karmi się mnie w domu. Wybrana rasa bogów, należne nam mniejsce między Odynem a Thorem, musimy pozbyć się każdej abominacji, każdego mutanta, każdego kto bruka naszą czystą, boską krew. Wampiry, wilkołaki, syreny o których słyszałeś, o których opowiadano ci bajki to najgorsi z wrogów, to przeszkody na drodze ku naszej wielkości. Lubię tu przychodzić, teraz bardziej niż zazwyczaj. Bo tutaj nie muszę grzecznie kiwać głową, nie muszę się zgadzać ani przytakiwać. Tutaj nie muszę wkładać białych szat ani powtarzać regułek, nie muszę patrzeć jak ludzie którzy otaczają mnie od dzieciństwa próbują zabić moich szkolnych kolegów. Jasne, może i nie najbliższych przyjaciół, może wśród nich był nawet Yahto, ale co z tego. Mogę z kimś drzeć koty na korytarzach, to nie znaczy od razu, że życzę mu śmierci w męczarniach bo przypadkowo ma trochę inny genotyp ode mnie. To coś co zostawiam za drzwiami szkoły. Isolde Verdeer, tutaj taka nie funkcjonuje. Tutaj jestem po prostu Izoldą, przypadkową dziewczyną, której nazwisko nie jest ci potrzebne do szczęścia. Jak zastępy bezimiennych kelnerek. Jestem Majka. Jestem Anika. Spędzę z tobą trochę czasu, pośmiejemy się, poczujesz przyjemne łaskotanie w żołądku kiedy moje usta o smaku tequilli z mambą dotkną twoich o smaku wódki i piwa. Gdybym była mugolką byłoby prościej. Może wciąż byłabym jedną z tych córeczek wpływowych tatusiów, które przez okno uciekają ze swoich pokoi w strzeżonych osiedlach, nożyczkami dziurawiąc swoje rajstopy by wyglądać bardziej buntowniczo. Chowające w skarpetkach czerwone szminki i plastikowe kolczyki, tapirujące włosy małym grzebyczkiem podczas jazdy autobusem, to jest prawdziwa wolność. Niewiele się od nich różnię. Może nie mam natapirowanych włosów, może nie muszę nigdzie chować czerwonych szminek bo używam ich na codzień, może dziurawieniu rajstop jest poniżej mojej godności, ale też uciekam od tego kim jestem. Tylko, widzisz, nastolatkom w filmie w końcu udaje się przekonać nadopiekuńczego ojca, że miłość w rytmie disco to nic złego i razem, we trójkę balują do białego rana. Mój ojciec jest zbyt zajęty szukaniem bramy do Asgardu by tańczyć. Chciałam zachować pełna powagę, ale widok rozszerzonych źrenic i głupkowatego uśmiechu i we mnie powoduje podobną reakcję. Wyszczerzam się więc w uśmiechu jakiego dawno nikt nie widział. Zwykła Isolda i zwykły Aren. Dwójka nastolatków flirtująca w skateparku, historia taka jak tysiąc innych - Moja mama na desce wjechała na porodówkę - mówię ze śmiechem, nie powiem ci jak wyglądały moje początki. Podpowiedz - pięć szwów na czole, dlatego mam grzywkę - Ale nie martw się, nie wszyscy tutaj tak zaczynali, masz jeszcze szansę - wyciągam rękę by sięgnąć do brązowych sprężynek i lekko je zwichrzyć, kiedy słyszę zalążek słowa miotła i czuję, jak do żołądka wpada mi kula lodu. Przez chwilę czuje się oszukana. Nawet sama nie wiem przez kogo. Tak po prostu. Chciałam być zwykłą Isoldą, a mój zwykły Aren na pewno zna nazwisko Verdneer. I kiedy tylko padnie spojrzy na mnie albo z największą pogardą, albo - co nawet gorsze - bezmózgim uwielbieniem. Nie chcę z nim kroczyć do Asgardu. -Nigdy nie próbowałam wspinaczki - stwierdzam po chwili, znacznie sztywniej. Chowam rękę za plecami i patrzę w bok, szukając innych słów zaczynających się na mio. Może chodziło mu o... Miotłanie? Istnieje taki sport? |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Skatepark | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|