|
|
|
| |
Mistrz Gry | Temat: Sauna Wto Gru 30, 2014 5:56 pm | |
| Sauna W czasach, gdy Sabat znajdował się pod władaniem Valto Kärkkäinena, nie było możliwości, by w sztokholmskiej rezydencji nie powstała sauna. Położona w bliskim sąsiedztwie zbrojowni, zbudowana jest z ciemnego, kunsztownie zdobionego drewna. Kontrastujący z drewnianymi elementami jasny piec znajduje się pośrodku pomieszczenia. Z sauny teoretycznie korzystać może każdy członek Sabatu, w praktyce jednak przyjęło się, że użytkują ją tylko ci, którzy na stałe zamieszkują rezydencję. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Sauna Nie Kwi 19, 2015 3:24 pm | |
| Gorąco mi jak ja pierdolę. I duszno też. A ja lubię, gdy jest mi zimno. Nie wiem co ten Loki z sauną, ledwo chwilę znalazłem to sauna, sauna, sauna, elmo chodźmy do sauny. Może niezupełnie w ten sposób to przekazał, no ale, jak z dzieckiem, ja pierdole. A z drugiej strony to nie pamiętam, kiedy ostatnio faktycznie siedziałem na dupie nic nie robiąc. Ciągle tylko naginam czas i siedzę i dłubię w tej pierdolonej maszynie i głębiej i mocniej i sapię i warczę, kaleczę palce, potem idę, do getta o, na wartę, na zmianę, mijam sukę Natalię w tych pantofelkach, dziwię, że jej jeszcze nikt ich nie wepchnął do gardła, przynajmniej by się jej rozepchało, lesba. Potrzebuję odpoczynku i jakiejś kobitki, najlepiej niemowy, tak na chwilę odprężenia, potem mogę wracać do pracy. Spojrzałem dzisiaj w lustro. Nienawidzę tego. Przyglądać się sobie w odbiciu, albo w czasie. No ale rozumiem, czemu ta sauna mogłaby mi dobrze zrobić. Jak śmierć wyglądam, przysięgam. Taki blady to w życiu jeszcze nie byłem, wargi popękane, oczy podkrążone, jakby mi je ktoś podbił i na bieżąco pilnował, żeby mi te sińce nie zbladły. Do getta jak znalazł. Dobra, spokój. Zaluję, że nie mogę na chwilę myśli do słoika wsadzić, więc tylko odchylam głowę, opieram ją o drewnianą półkę i tak siedzę, rozłożony jak rozgwiazda, jak żul, który sobie w upalne lato zawłaszczył ławkę w cieniu i adios. Napiłbym się czegoś. Nie wody. Czegoś konkretnego. Ale nie, muszę toksyny wypocić. Właściwie to po jakiego chuja muszę? Nie muszę. Sam dla siebie jestem, Lejka mnie zostawiła, a ja dla niej chciałem, a zresztą niech ją cholera. Zamknięty temat. Nie ma jej, nie ma postanowienia. Dobrze, że sobie to wyjaśniłem. No to mogę się dziś zabawić. Tylko tego. Trochę odpocznę. |
| | | Loki Aaken Umiejętności bojowe : IV Skąd : Sztokholm, Szwecja Wiek : 27 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : półkrwi Status majątkowy : majętny Zawód : naukowiec
| Temat: Re: Sauna Pon Kwi 20, 2015 12:44 pm | |
| To dość proste dlaczego Aaken tak ubóstwiał saunę. W niej przynajmniej na chwile przestawało mu cieknąć z nosa, a można łatwo się domyślić jak strasznie wkurwiający był chroniczny katar. Pewnie był to jeden z wielu powodów przez które był takim permanentnie skurwiałym człowiekiem. Można też wysnuć założenie, że zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo Bjorkson nie lubi siedzieć w tym parnym małym pomieszczeniu i celowo, bo był chujem, tam właśnie go zaciągał zawsze kiedy oboje mieli chwile wolnego. To tylko gdybanie, ale takie skurwesyństwo było w jego stylu, nawet jeśli Bjorksona lubił. To silniejsze od niego. Wielce zadowolony w duchu zmierzał do drewnianego pokoiku, a każdy kto widział ten dumny uśmieszek na jego okaleczonej mordzie wiedział, ze to nic dobrego. Wiedział, że ta cholerna łasica pewnie coś już odjebała i teraz cieszy się pod nosem z nadchodzących efektów. Nikt, absolutnie nikt na świecie nie lubił psikusów Aakena jak zwykł nazywać swoje działania. Psikusy. - Już się zesrałeś, czy można wejść? - zapytał wściubiając głowę w szczelinę między drzwiami, a ich framugą. Widząc rozwaloną postać Elma wzruszył ramionami i wszedł do środka. Z należytą, ogromna dbałością rozłożył na drewnianej ławie swój ręcznik w groszki i zasiadł z wielkim gestem niczym król na tronie. Zapadła w końcu błogosławiona cisza. Długa, łagodna, pełna gorącego powietrza i pojawiających się na skórze z wolna kropelek potu. Cisza była jedna z wielu rzeczy łączących te dwa szwedzkie gnoje, oboje doceniali jej wielką siłę i piękno, a Loki często nie omieszkał z zazdrości wrzeszczeć do Elmo kiedy tylko widział, że ten ma na sobie aparat. Och ileż by dał by na jakiśs czas stać się głuchym. Długi, dobry czas nicniesłyszenia. Pokiwał głową na samą myśl i oparł się o gorącą ścianę. - Nie wyglądasz ostatnio za dobrze. - oznajmił. Nie było w tym zdaniu jakiejś większej troski, raczej ten rodzaj wypowiadania faktów na głos, by mieć pewność, że rzeczywistość je zarejestruje, jak wtedy, kiedy nie dowierzasz swoim oczom i mówisz na głos co widzisz, by mózg przepracował obraz raz jeszcze upewniając się, że to nie omamy.- Zaćpasz się na śmierć. - znów raczej oznajmił niż się martwił. Oczywiście, że się martwił i dobrze wiedział, ze zły stan zdrowia Bjorksona to nie kwestia narkotyków, ale póki co wolał nie poruszaćc tematu magicznej maszyny czasu bo nie leżała w jego interesie i zbyt blisko wiązała się postaci Yngviego Venalainena, dla którego póki co wolał zostać jak najbardziej anonimowym poplecznikiem. O ile to w ogóle możliwe. Z drugiej strony wiedział też w jakim momencie życia Elmo się znajduje i z całą świadomością ciężaru, pełną premedytacją wypowiedział kolejne zdanie: - Aż tak tęsknisz? - za Tą głupią krową, dodał w myśli i dopiero teraz rozchylił powieki by spojrzeć na przyjaciela. Z reguły twarz białowłosego nie wyrażała wiele, często po prostu zwyczajną niechęć lub zmęczenie, nie to co jego własna, której mięśnie mimiczne pracowały niemal zawsze w zatrważającym tempie obdarzając otoczenie całą paletą przeróżnych grymasów, które często nie pokrywały się z jego rzeczywistym nastrojem, wprowadzając każdego rozmówce w błąd. Tym razem jednak wyczekiwał co mu ta uboga bjorksonoska mimika zdradzi. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Sauna Sro Kwi 22, 2015 7:10 pm | |
| Loki, Loki zawsze ten sam, z wkurwiającym katarem, który nieraz doprowadzał mnie do białej gorączki, potem się już przyzwyczaiłem, jak do śliny i jęków Lemon, nie zwracałem na to uwagi, odkładając tę niemiłą przypadłość do szuflady z wszystkimi wkurwikami powodowanymi przez moją siostrę. I tym sposobem mieliście trochę u mnie specjalne względy, paradoksalnie, wkurwiacze, ale najblizsi pod słońcem. Śmieszne. Pasowałeś do nas, bo byłeś ułomny, odrzucony przez drogą rodzinkę, niech te kurwy nie wiedzą, jaką nam wyświadczyli przysługę. Wyobrażasz sobie kim bylibyśmy, gdybyśmy spędzali z nimi te wszystkie popierdolone wycieczki, na które nas nie zabierano? Idiotami, z wpojonymi, prawilnymi poglądami, ubierając żółte i zielone koszulki polo, bo babcia takie wnukom kupiła. Ozdabiając jajka na wielkanoc i szukając potem tych czekoladowych w ogrodzie, na koniec uśmiechając się do rodzinnego zdjęcia. Nas na nich nigdy nie było. Nawet, gdy raz na jakiś czas ktoś się zreflektował i nas wołał, machając i uśmiechając się, jakaś fałszywa ciotka, my staliśmy w oknie z zaciętymi minami. Dwie głowy i czubek trzeciej, białej, bo Lemon nie sięgała nawet nosem do parapetu, a my jej nie pomagaliśmy. Po co miała to oglądać. Na szczęście im starsi byliśmy, tym bardziej mieliśmy wyjebane, po naszych wycieczkach przez tydzień miałem odciski na palcach. Deski drżą mi lekko pod stopami, więc uchylam powieki, żeby zobaczyć, jak się rozkładasz. No i siema. Nie słucham cię, nie słyszę, nie wkładam tego gówna do ucha ostatnio prawie wcale, nie widzę powodu, żebym w saunie miał z tym siedzieć i tak już wystarczająco jest mi niewygodnie. Bo gorąco. Odgarniam włosy do tyłu, już mi się kleją do ramion i pleców, widzę, że coś mówisz, ale nie czytam, ot, mi migło, że ci się wargi ruszają. - No i na chuj się odzywasz, Loki? - Mruczę od niechcenia na dzień dobry. Zawsze jape otworzy kiedy go o to nie proszę. Milczeć potrafi, fakt, cenię sobie, ale jak się odezwie z pierdołą to mam dość na wejściu. Akurat dociera do mnie twoje ostatnie pytanie. Rudy, rudy, czy ty się o mnie martwisz czy ze mnie napierdalasz? Człowieku, ja ciebie proszę. Zaprzestań. - Za nikim nie tęsknię. - Obojętnie, czy pytasz o Lemke czy Lejke, a przecież wiem, że o drugą. Co to ciebie tak interesuje? Nic o niej nie mówię, to chyba jasne, że nie chcę? Zresztą. Nie ma o czym gadać naprawdę, stary przecież mówiłem, spierdoliła sobie ode mnie i wsio, koniec tematu. Nie łudź się. Nic nie zobaczysz, niczego ze mnie nie wyczytasz, ani mi mięsień nie drgnie, bo jest mi tak przejebanie wszystko jedno, Loki. Musiałbym być idiotą, żeby przez jedną dupę doprowadzać się na skraj wytrzymałości, trzymam się swojej maszyny, na niej się skupiam, już dawno powinienem był taką decyzję podjąć, a nie, kurwa, próbować się starać. Prawie mi się śmiesznie robi. Prawie. Bo tak naprawdę nie.
|
| | | Loki Aaken Umiejętności bojowe : IV Skąd : Sztokholm, Szwecja Wiek : 27 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : półkrwi Status majątkowy : majętny Zawód : naukowiec
| Temat: Re: Sauna Czw Kwi 23, 2015 11:47 am | |
| Gdyby kiedykolwiek zaczął zastanawiać sie co by z nich wyrosło, gdyby jednak czułe rodzicielskie ramiona chciały ich tulić do swych buchających sztuczną miłoscią piersi, zrobiłby sie prędko jeszcze bardziej zgorzkniały i złośliwy niż jest teraz. Rozważania na temat tego co z niego wyrosło zawsze wpędzały go w ponury nastrój, a ponury nastrój niemal zawsze równał sie nadprogramowej liczbie psikusów, którymi obdarowywał hojnie otoczenie. Innymi słowy robił więcej skurwiałych rzeczy wszystkim, nawet tym, którzy byli niewinni i nie zasłużyli, a bylo ich i tak już niewielu. - Żeby była równowaga, niewdzięczny gnoju. - odparował bez chwili zastanowienia, mimo, że zdawał sobie sprawe iż akurat w tej chwili -jak i wielu innych- Elmo nie obdarza jego wynurzeń wielkim zainteresowaniem. Mimo to tak działał. Często zdarzało mu sie mówić za kogoś, za siebie jak za siebie, ale za rodzeństwo, za rodziców, za Elma, nawet za jego biedną upośledzoną siostrę. Zadziwiające w tym wszystkim było to, że tak wyrażając cudze opinie zaskakująco często trafiał w sedno. Może właśnie za to go tak nienawidzili, wszyscy, jego bracia i siostry, miał czelność i odwage mówić głośno wszystko to, czego inni sie bali, wstydzili, czym pogardzali. Loki nie znał wzgardy, przynajmniej nie w tym tego słowa znaczeniu. Przyglądał sie Bjorksonowi z tymi mokrymi jego szarymi włoskami, zapadniętą twarzą i worami pod oczami. Elmo, Elmo, pamietał epizody kiedy pierwszy raz próbowaliscie narkotyków. Mieszanki preparowane z gównianych składników według zbyt skomplikowanych inskrypji znalezionych w piwnicy dworu Aakenow przerastały wasze szczenięce umiejętności, mimo wszystko z wielką radością zawsze próbowaliście sie naszprycować każdym potencjalnym gównem na waszej drodze. Gdyby wtedy ktoś poświęcił wam odrobine więcej uwagi może udało by sie jeszcze uratować te młode umysły. A tak? Staliście sie degeneracją nie osiągając nawet trzydziestki. Gratulacje. Tu jest dyplom. - Pamiętasz jak znaleźliśmy ten zielony eliksir w starym kufrze dziadka? Ten, który podobno zsyłał wizje. Wyglądasz podobnie jak ja wtedy, kiedy wypiłem pół fiolki chcąc zostać jasnowidzącym. - uniósł sugestywnie brwi. Ten obraz wżarł mu sie w pamięć wyjątkowo głęboko. Między innymi dlatego, że wypadły mu wtedy prawie wszystkie włosy i zęby, za to cera i stan zdrowia przypominały do złudzenia obecny stan Bjorksona.- Pozwalam Ci, łaskawie, mieć mnie za debila przez wiekszość czasu, bo jestem hojny i cierpliwy, ale na bogów Bjorkson, kogo Ty chcesz oszukać. - na pewno nie jego - Myślisz, że nie wiem, że sie przed tym zasłaniasz tą swoją posraną maszynką do mielenia czasu? - westchnął otwierając szafeczkę w ścianie sauny. Zazwyczaj chowano tam olejki i mikstury mające nasycić powietrze relaksującymi zapachami - Loki ukrywał tam marichuane. Przecież też pachniała ładnie i relaksowała, nie? Spokojnie skręcił sobie na prawde cieniutkiego i malutkiego blancika, po czym spojrzał chytrze na Elma- Znam Cię lepiej niż Ci sie wydaje, niż mi sie wydaje, na pewno niż bym chciał, lepiej niż ktokolwiek by mógł, Elmo. - zapalił śmiesznego papieroska krzywiąc sie szpetnie na swoje kolejne przemyślenia. I vice versa zapewne, jednak myśl o tym jak wiele jego sekretów leży w duszy Bjorksona odpychał niemal natychmiast, zawsze, gdy wypływała na wierzch. Nie od dziż wiadomo było jakie miał problemy ze szczerością i zaufaniem, rozważania o poszanowaniu sekretów budziły w nim resztki godności, której to przecież postanowił sie pozbyć dawno temu. Sam nie szanował niemal niczyich tajemnic, a jednak oczekiwał od Elma lojalności. Czy to już schozifrenia czy jeszcze szczenięca głupota? Uśmiechnął sie do siebie smutno, wypuszczając dym nosem. Nawet nie planował dzielić sie blantem z białasem. I tak wyglądał jak śmierć. Tym razem ręki nie przyłoży do jego upodlenia. Tym razem. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Sauna Sob Kwi 25, 2015 12:09 am | |
| Daj mi spokój. Daj mi spokój Loki, stul jape po prostu siedź w tej pierdolonej saunie, pal tego zjebanego, cieniutkiego jointa, na mnie to ciulstwo już nawet nie działa tak, jakbym sobie tego życzył. Pozostanę obojętny. Wiesz czemu? Bo mam to wszystko w dupie. Mam w dupie twoje teorie na temat źródła mojego złego stanu psychicznego i fizycznego, mógłbym zwyczajnie oczy zamknąć, odwrócić się i nie widzieć, co do mnie mówisz, ale kurwa nie, wciąż będę mieć świadomość, że coś do mnie upierdliwie gadasz. I normalnie bym ci odpuścił wiesz, odpuściłbym ci, ale mnie teraz wkurwiłeś jednak, Aaken. Nachylam się do przodu i splatam ze sobą dłonie, trochę za bardzo zaciskając palce. Z reguły nie krzyczę, nie odpierdalam dzikiej mimiki, ale zawsze przecież po mnie widać, kiedy skacze mi ciśnienie. Tym bardziej ty, idioto ciężki powinieneś to widzieć, przecież znasz mnie perfekcyjnie, ćwiczyłeś na mnie swoje wszystkie psikusy sprawdzając kolejno reakcje. - Nie obchodzi mnie, przed czym myślisz, że uciekam, ale powiedz tak o mojej maszynie jeszcze raz, a ci skręcę kurwa kark. A potem się w czasie cofnę, żeby ci pokazać, jak to robię - No i chuj no i cześć. Wiesz kretynie, że ci tego karku nie skręcę, ale przysięgam, krzywdę ci zrobię, ty się od mojej pracy odpierdol. Jak mnie tak dobrze znasz, to pewnie wiesz lepiej z czym mam problem, na cholerę więc mnie o to pytasz. Może mnie samego nie obchodzi, o co biega, ja mam swoją maszynę, na niej się skupiam, tyle w temacie. Wkurwiasz mnie, że ja pierdole. Zresztą nie czuj się zaszczycony, wszyscy mi ostatnio na nerwy działają, nie wytrzymuję za długo wśród ludzi, sabatowcy mnie drażnią, więźniowie mnie drażnią, a suka Natalia na samym szczycie. Wisienka na gównie. Przysięgam, jak mi się to wszystko kiedyś skumuluje, to mam nadzieję, że ona będzie w pobliżu, bo nie miałbym skrupułów, żeby ją rozszarpać, złapać za te blond kudły i zaryć jej mordą o jakiś ceglany mur. Nawet Sierra mnie drażni, układa pieprzoną kostkę Rubika o wiele za długo, jak na mój gust. Opieram się znowu i gapię w jeden punkt na ścianę, tak w razie czego, żeby kątem oka widzieć, czy mówisz coś do mnie, czy nie, poza tym, to skupiam myśli. Myśli się lepiej gromadzi, kiedy oczy pozostają nieruchome, co nie. Pamiętam doskonale, jak wyglądałeś wtedy, po wypiciu tego gówna. Trochę się wtedy obsrałem ze śmiechu i strachu jednocześnie. No bo jednak nigdy nie wiadomo, beka beką, ale klapa tak stracić jedynego przyjaciela i towarzysza przygód. Musiałbym się tylko z Lemon bujać, bo nikogo już nie było w tych jebanych piwnicach i strychach. Dobrze stary, żeś to wyrzygał, szkoda tylko, że musiałeś przez to całe gówno z wprawianiem zębów przejść. Nieprzyjemne, pamiętam to przecież doskonale. Martwiłem się trochę. No ale chuj, było minęło, mi nie mów jak wyglądam, bo wiem. Przypadkiem, mi mignęło moje zjebane odbicie w lustrze. Wiesz, jak tego nie trawię. Długo tu jeszcze siedzieć będziemy? Duszno jak cholera, chyba pierwsze co zrobię po wyjściu to wskakuję w śnieżną zaspę. A na lofcie pootwieram wszystkie okna, niech się trochę wymrozi. Aaa, właśnie, a propos loftu. - Pomógłbyś mi lepiej. - A nie prowadził bezsensowne śledztwa. - Remont chcę zrobić. - Wyjaśniam natychmiast, co byś sobie nie pomyślał, że może przy maszynie ciebie potrzebuję. Tam to ja cię mogę co najwyżej wypierdolić w erę dinozaurów. Jak już ogarnę jak to zrobić. |
| | | Loki Aaken Umiejętności bojowe : IV Skąd : Sztokholm, Szwecja Wiek : 27 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : półkrwi Status majątkowy : majętny Zawód : naukowiec
| Temat: Re: Sauna Sob Kwi 25, 2015 6:17 pm | |
| No i tak patrzył się i patrzył i się dopatrzył czego chciał dopatrzeć. Elmo mógł być najbardziej zagadkową enigmą chodzącą po tym niewdzięcznym świecie, a Aaken zawsze, z wrodzoną sobie, złośliwą satysfakcją znajdzie sposób by pod te pokrywy wsadzić palec. W ten nieprzyjemny sposób jak przy padaniu prostaty. Uśmiechnął się jak małe kurwiszcze, czyli jak zwykle, niesamowicie z siebie zadowolony i choć wcale nie zamierzał dzielić się powodem swojej radości to satysfakcjonowało go, że w tej przymierającej skorupie jednak jeszcze tliły się emocje. Co prawda uznał za zupełnie zboczone, że budziły się w temacie jakiegoś zegarka - jakby skomplikowany mechanizm to nie był Loki miał to w dupie - ale nie jemu oceniać. Ważne, że tym sercem i ciśnieniem w żyłach coś jeszcze wstrząsa. - No dajesz, młody, kręć, tylko tak żebym już nie wstał bo jak wstanę to oddam. - westchnął, a jego złośliwy uśmieszek satysfakcji zmienił się w jakiś rozleniwiony grymasik nostalgii.-Zawsze umiał białaskowi skopać dupę, już nawet pomijając to, że był starszy i nieznacznie lepiej zbudowany od Bjorksona. Tłukli się przecież od kiedy byli w stanie samodzielnie utrzymać równowagę na krzywych dziecięcych nogach, tłukli się o miejsce przy stole, o to kto będzie dobrym, a kto złym charakterem, kto musi pilnować Lemon podczas zabawy w chowanego, kto do kogo idzie na noc, tłukli się o wszystko. Nie bez smutku Aaken musiał przyznać, że Elmo był mu bliższym bratem niż jego krew z krwi. Tylko ile w tej krwi jego własnej krwi? Może jego słodka, kochana matka puściła się jednak ze starym Bjorksonem? Tylko wtedy nie byłby taki ryży, raczej nieskazitelnie biały jak to bjorksonoskie plemniki czynią. Biednemu zawsze wiatr w oczy. - W dupie mam tę Twoją maszynkę, jakbyś się z tego powodu nie pienił, mieć będę ją w dupie tak głęboko, że największa sraczka jej stamtąd nie wypłucze. Może Cię to zdziwi, ale obchodzą mnie w życiu rzeczy inne niż to jakimi zajebistymi projektami się zajmujesz i czy rzeczywiście są takie zajebiste. - na przykład tym, dlaczego umierasz na jego oczach, a on nie wie co może z tym począć.- Więc weź skończ stroszyć te piórka jakbyś zapomniał, że na mnie to nie działa, ciulu. Zaciągnął się i odkaszlną potężnie, po czym skrzywił się i spojrzał na Bjorksona z wyrzutem jakby to on był winien jego zachłyśnięciu. Na pewno ta mała żmija go przeklęła! Pokaszlał trochę wyrzucając z siebie szare obłoczki niczym żałosny parowozik po czym odetchnął ciężko jak stuletnia stara baba. Oczywiście, że podziwiał działania Elma w materii zaginania czasu i jak nikt inny nigdy był gotów go zawsze wesprzeć w każdej sytuacji i miał nadzieję, że Bjorkson zdaje sobie z tego sprawę, jednak przy tym wszystkim na prawdę dziwił się, że ten niemądry chłopak wciąż próbuje używać swojej pracy jak maski. - Remont? - powiedział po dłuższej chwili namysłu. Dłuższej, niźli zwykle zajęłoby mu zdecydowanie się na pomoc przyjacielowi. Na tyle długiej, że można było łatwo spodziewać się, że już w tej jego chorej głowie coś się wykluło i było to coś parszywego.- Przecież Twój loft jest śliczny. No poza tą sfajczoną szafą, w sumie ciągle się nie pochwaliłeś jak to się stało, że spłonęła. - spojrzał na niego pytająco z kretyńskim wyrazem mordy, jednak głęboko w jego spojrzeniu można było dostrzec czujność. Zgrywanie żmijowatej łasicy miał opanowane lepiej niż do perfekcji, to była jego druga skóra (druga? pierwsza, na boga!), ale pod tym wszystkim, jeśli chodziło o garstkę osób stąpających po tym świecie, trudno było mu ukryć troskę i czujność. - Dlaczego zjarałeś swoją szafę? Wiedział jak Elmo ubóstwia swoje piękne rzeczy. Wiedział to aż nazbyt dobrze, zarzygał mu kiedyś ten piękny, ręcznie tkany, berberyjski dywan i to nie zwykłym rzygiem, który można wywabić machnięciem różdżki, tylko jakimś eliksirowym haftem, bo opił się jakiegoś gówna z szemranymi cwaniaczkami w obleśnej spelunie gorszej niż Drakkar w swoich najgorszych latach. Rozwalił mu też kiedyś tę chińską wazę z dynastii Ming, ale wciąż łudził się, że białowłosy tego nie zauważył. Martwił się, że ją sobie przyniósł z jakiejś dziury w czasie i ta bieda jest nieodwracalna. Patrzył więc na niego, nieprzeniknionym wzrokiem, wciąż badawczo oczekując tych zmian mimicznych, najmniejszych mikroekspresji. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Sauna Nie Kwi 26, 2015 9:35 pm | |
| Ignoruję twój monodram, wsadź go sobie w dupe, tak głęboko, jak masz moją maszynę i nie wyciągaj tematu więcej, jeśli cię nie interesuje, bo ja nie czuję potrzeby zwierzania ci się z moich czasowych problemów. Odwracasz mi tu kota ogonem, jakbyś mógł, nie jestem twoim pierdolonym, młodszym bratem, żebyś mnie deptał z każdym słowem, więc wypierdalaj, bo nie masz teraz taryfy ulgowej. Nikt nie ma, nawet kobiety mnie wkurwiają bardziej, niż zwykle. Kobiety ogólnie i te konkretne też. Może i bym sobie znalazł jakąś jedno, dwunockę na rozluźnienie, ale nie mogę znieść potencjalnych rozmów z nią i spojrzeń i śmiechów i pytań i wypluwanych z siebie ciągiem kokieteryjnych frazesów. A zresztą po co. Nie mam kiedy, czas mija mi zupełnie szybciej niż innym, szybciej i wolniej jednocześnie, na twój dzień przypadają tygodnie mojej pracy. Myślisz, że doprowadziłem się do takiego stanu w miesiąc, dwa, pięć? Loki, straciłem rachubę, JA straciłem rachubę, ale nie zdziwiłbym się, gdybym był już rok starszy. A może minęło o wiele więcej czasu? Kiedy Lejka wyjechała? Muszę się skupić. Wrócić do momentu, w którym nie zastałem jej w mieszkaniu. Wyciągam rękę, wyłapuję kilka cyferek, oplatam wokół palców ich łańcuch. Moje cyferki, zawsze przyjazne, mała ciepła energia, jedyne rzeczy, które mnie nie irytują, a przecież nawet nie są dostrzegane przez większość społeczeństwa. Trochę je traktuję jak ulubione zwierzaki, jak żywych kompanów, tylko małych, choć milczących, tak wiele będących w stanie mi przekazać. Moi mali, biali sprzymierzeńcy. Wypuszczam ich, cofam dłoń, po co się w ogóle nas tym zastanawiam, przecież nikt nie pytał. A nawet jeśli, przecież bym nie odpowiedział. Bez sensu. Zerkam kątem oka na Aakena. Ryży i co ty mnie dziś tak maglujesz, co? Nie widzisz, że nie mam sił? Ani ochoty nawet, posprzeczać się, tak, jak zawsze. - Nie wiem Loki, w dupie mam wszystko. - Kręcę głową i spokojnie odpowiadam. Odpowiadam? Nie, z siebie mówię. Ot, masz, szczere wyznanie, na pytanie, którego nie zadałeś. Tak strasznie jest mi wszystko jedno. Przepływa to wszystko przeze mnie, cała rzeczywistość, przelatuje o, jak małe, kartonowe wiórki, takie kółeczka z dziurkacza, tylko z kartonu, tak się czuję, poza tym, że boli mnie trochę. Kark, barki, kłuje w boku. No ale co. Nic. Dlaczego zjarałem swoją szafę? - Tripa miałem. Albo mnie Lemon opętała. Albo to i to, nie wiem, czy ona żyje czy cholera z nią jest. Wrzuciłem swoje graty i… - Robię ruch ręką, nawet nie imitujący jakiś płomień, czy zapalenie zapałki, bardziej ot, leniwe błogosławieństwo. - … poszło. - Szczerze, nie powinienem, ale wiem, że zapamiętałbym to wszystko, co widziałem. Może przez intensywność przekazu, nawet gdyby jej tam nie było, gdyby nic się nie stało, oprócz tego, że szafa spłonęłaby z całym loftem i ze mną, być może, pamiętałbym i tak, to wszystko, za bardzo to grało, na granicy tajemnic mojej podświadomości. Za bardzo mnie chyba ubodło wtedy to, że moja pierdolnięta siostra wcale nie jest mi tak obojętna. Co z tego, kiedy niczego się nie nauczyłem, dalej utrzymuję, że mam ją gdzieś. Bo mam. Nie szukam jej, nie tęsknię, nie wołam we śnie. Po prostu wiem, że wisi gdzieś na żyrandolu. Mała, pierdolnięta Lemoncia. - Lululeica… - Była tam, spała sobie, powyciągała mi te rzeczy, ogarnęła to, poparzyła się i tak już została, dopóki nie naprawiłem, dopóki nie naprawiałem. I w ogóle to. Chyba ci tego nie powiedziałem. Chyba trochę nie umiem. A zresztą, chuj po co. - A potem to już jej nie widziałem. A szafa dalej sfajczona. - No, także. No. |
| | | Loki Aaken Umiejętności bojowe : IV Skąd : Sztokholm, Szwecja Wiek : 27 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : półkrwi Status majątkowy : majętny Zawód : naukowiec
| Temat: Re: Sauna Nie Maj 31, 2015 6:27 pm | |
| W międzyczasie Aaken ziewnął. Co za bestia, Elmo szarpnął się na jedno szczere zdanie w zamian, za które przyjaciel poczęstował go możliwością przeglądu jego stanu uzębienia. Potarł palcami kąciki oczu i znów się zaciągnął. Oczywiście zgrywał zjebanego, oczywiście patrzył perfekcyjnie błędnym wzrokiem, kiwając głową powoli w przód i w tył i choć na imię Lemon drgnęła mu powieka, to jednak nie zareagował w żaden wyraźny sposób. - Pomogę - mówi w końcu, choć nie precyzuje z czym. Może miał na myśli ten remont, co go tak uparcie chcesz zrobić, a może po prostu ci tłumaczy, że tak, pomoże. Jest tu. Siedzi obok, ryża spierdolina o imieniu złośliwego boga kłamstw. Elmo, czy będziesz w ogóle chciał jego pomocy... Odchyliwszy głowę, puszczał przez chwilę kółka z dymu starając się każdym kolejnym trafić w środek poprzedniego. Jedno w drugie. System był prosty jak ten schemat z ulotnych kółek. Pokryć jedno drugim, wygładzić, poczekać aż się rozmyje. Nic nie powinno go już zastanawiać, nie zaskakiwał go żaden fenomen, był pierdoloną królową tkaczką, czarną wdową w sieci kłamstw. Kłamstwo pokrywa kłamstwo, wygładzają się, rozmywają z czasem. Trzymał w rękach już tyle sznurków, że miast dwóch dłoni powinny mu z nadgarstków zwisać wężowe, wielopalczaste łapska demona. A na każdym palcu pętelka, a na każdej pętelce kokardka. By o czymś nie zapomnieć, by czegoś nie pominąć. Problemem większości kłamczuchów było to, że z czasem wierzyli w swoje łgarstwa. W innym wypadku musieliby pamiętać obie wersje i nigdy się w nich nie pogubić. Prawdziwy bieg wydarzeń i wyimaginowaną rzeczywistość. Dwa życia na jednym torze. Loki należał do tej drugiej grupy. - Lululeica - powiedział w końcu po długiej chwili ciszy. - Zniknęła tak nagle, co. - Westchnął w zupełnie nienaturalny sobie sposób. I nawet jak wypowiadał jej imię to nie ociekało wybitnie bardzo tym toksycznym jadem, jaki zwykle skapywał z obsmarowanych nienawiścią słów Aakena, którymi obdarowywał słuchaczy. Skurczył się jakoś w sobie, a może tylko zgarbił sflaczały po śmiesznym papierosku. Wzruszył ramionami. - Żebym wcześniej wiedział, że będziesz miał z nią dzieci. - Dzieci, Elmo. Powiedział dzieci. Co on wie coś, czego ty nie wiesz? Zagasił niedopałek w kominku, z którego ścieżkami wypełzały fale ciepła i migotliwej mgiełki rozluźniających naparów. Wyciągnął nogi i umilkł, zamykając oczy. |
| | | Elmo Björkson Umiejętności bojowe : IV Skąd : Kiruna, Szwecja Wiek : 24 lata Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : przeciętny Zawód : naczelny pechowiec
| Temat: Re: Sauna Pon Lip 06, 2015 1:29 pm | |
| Lululejcia zniknęła tak nagle. A co nagle to wiesz. Po diable. Chociaż nie. Ona nigdy nie była diabłem. Zadnym z tych stworzeń piekielnych, z tych niebiańskich też nie, oczywiście, daleko jej do aniołów i innych tych takich. Białych. Chociaż była biała. Odynie, jaka ona była biała. Jakie ona białe piersi miała, jakie włosy i nogi i dłonie też blade, chłodne, taka gładka skóra, taka miękka i pachnąca, mogłaby się tak owinąć wokół mnie i przysięgam godziny, ba, całe dnie, miesiące mógłbym tak spędzić z nią owiniętą wokół mnie. Mogłaby się przy tym przemieszczać, na wypadek, gdyby zdrętwiała, ale nigdy nie byłoby jej zimno. Nigdy. No i gdzie ona teraz jest? Z tym brzuchem nawet, przecież i tak śliczna była, trochę cięższa, ale z moim chodziła, czemu mi odebrała to, siebie i to małe i kurwa, przecież mnie się należy! Przecież mnie się prawnie to należy! - Dziecko. - Poprawiam debila patrząc na niego z ukosa. Skąd mu się ta liczba mnoga wzięła to nie wiem, ani w sekundzie przecież nie wspomniałem o większej ilości. Może mi chuj w myślach czyta i myśli, że jak rozumuję dwie własności, to więcej dzieciów, a nie że pakiet matka plus dziecię. Wiem do cholery, że zniknęła, kurwa ryży, nie musisz mi o tym przypominać. Wzdycham trochę. Oddycham. Wiesz co jest takie kurewsko smutne, że ja nawet z suką Lojszą w bibliotece byłem. Czuję się wymemłany wiesz, wyssany i wyrzucony, a to nawet nie wiem z czyjej winy. Nie z jej. Ani z mojej. Ani tego, co się stało chyba. Nawet mam trochę problem z tym, co teraz. Bo ja. No bo ja to lubię jasne sytuacje. Wóz albo przewóz. Noc, dzień. Hera, koka, hasz, lsd. W imię ojca i syna. Jestem zły kontra jestem zadowolony. A nie takie kurwa. Nie wiadomo co to teraz jest. Zresztą nie ważne, potrząsam głową, żeby zrzucić myśli, jakbym je wypowiadał na głos i chciał wszystko wypluć. Wstaję, uderzam pięściami w biodra. - Idę bo za gorąco. - Mruczę, nie patrząc na ryżego. Bo mi się nie chce patrzeć na jego ryj. |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Sauna | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|