No clear mind
Kolekcjoner, marzyciel, aktor. Prawdopodobnie go nie znasz. Rzadko kiedy wychodzi na zewnątrz mając swoją skórę na sobie. Uwielbia niezdrowe jedzenie. Jest taki cichy, taki niepozorny, uśmiechnie się miło, kiedy cię pozna na ulicy, umówi się, na drinka, na herbatę, słodki chłopiec, tak naprawdę od razu go polubisz, od razu pójdziesz z nim do łóżka. I już nie wrócisz, stając się częścią kolekcji, nową skórą. Jeśli dobrze będzie się z tobą czuł, zostaniesz w nagrodę na dłużej, może nawet będziesz (z) nim częściej, jeśli nie, zapomnisz, obudzisz się daleko, daleko stąd, zagubiona, zdezorientowana, nie pamiętając niczego. Uschniesz. Z gorąca, z braku wody, ale nie martw się. Przez jakiś czas będziesz jeszcze żyć, twoja skóra będzie, twoje włosy, oczy. Dostaną nowe życie.
Chodź, zabierze cię, uwolni, wpuści do przedsionka swoich myśli, ukocha, ucałuje jak nigdy cię nie całował, możecie nic nie jeść, możecie coś zamówić i czekając na dostawę, zatańczyć, owinąć się firanami, jeśli się zerwą to nie szkodzi, on kupi nowe. Stać go, przecież jest wdową.
dream is destiny
- Twoja matka to dziwka! - Rzucony kamień uderzył w skroń małego, zapłakanego i brudnego chłopca. Im bardziej był skulony i zasmarkany, tym natężenie śmiechów wokół rosło. Wszyscy w koło, biorąc w dłonie kamienie i patyki, atakowali małego Arthura, aż ten nie zebrał się w sobie i skrył w wozie, tylko po to, by dostać kolejne lanie, ale wtedy już nie mógł płakać na głos. Z czasem się tego nauczył. Zaciskać wargi, przyjmować baty, obiecując sobie, że kiedyś będzie szczęśliwy.
Kiedy kładł się spać, modlił się, by rano obudzić się w innym miejscu. I wcale nie chodziło o to, że chciał, by cyrk ponownie wyruszył w drogę. Chciał obudzić się na kocu, na ciepłej łące, tylko on i mama, nikt więcej, po co im ci panowie, po co im te ciocie akrobatki, nawet jeśli czasem dawały mu ciastka, ubierały w koronki i malowały szminką. Lubił je, ale nie tak jak mamę. Mama była najpiękniejsza.
Moja mama nie jest dziwką, jest aktorką. Ma tyle peruk, tyle perfum i ubrań, ja też kiedyś będę tyle miał. Będę tańczył jak ona i inne ciocie, na obcasach wysokich do nieba. Jak będę duży, będę piękny jak one, a mężczyźni będą rzucać mi perły i kwiaty.
- Aktorzy są biedni, Arthurze, cyrkowcy są biedni. W szkole tylko będą w ciebie rzucać kamieniami kochanie, takie są dzieciaki. My nauczymy cię wszystkiego. Wszystkiego, czego potrzebujesz, żeby przeżyć w tym okrutnym świecie - mówiła mama. I uczyła go. I uczył też Pepe, i ciocia Anna, i starszy alchemik Moro. Moro nauczył go najwięcej. Moro dał mu pasję, nadzieję i świadomość, że może być kimś więcej, że nie musi przez całe życie jeździć rozklekotanym, cyrkowym powozem. Dostał zakazane książki i błogosławieństwo ślepego starca.
Dziękuję, panie Moro, dziękuję mamo. Nikt nie miał piękniejszego dzieciństwa, niż ja.
Anita
Ałła
Gemma
Jeanette
Marjanne
Norah
Nicola
Sylvia
Tanja
Valerie
Zaz
Arthur otwiera szafę. Kogo ma dziś ubrać? Dziesiątki przepięknych flakonów, ozdobionych inną wstążeczką, z plakietką z starannie wypisanym imieniem stoją na półkach. To jego bogactwo, to jego królestwo. Po lewej półki, pod spodem szufladki, a w nich fiolki, również ozdobione wstążeczkami. Każda fiolka odpowiada jednemu flakonowi. W fiolkach są głosy.
Mieszkanie jest takie zimne, ciemno i zapyziałe, przypomina bardziej loch, niż miejsce odpoczynku, ale nie garderoba. W pokoju ma materac, otoczony fortem z książek, zamiast stołu kocioł, zamiast lodówki kocioł, w kredensie poupychane wszelkiego rodzaju składniki, w umywalce szczoteczka do zębów i mieszadełko do eliksirów. W jednym kubku.
Gdyby chciał mógłby zarabiać na alchemii, ale przecież on już ma zawód. Jest wielkim aktorem, jeśli nie największym w Skandynawii, ba, na świecie! Nie musi zarabiać, pieniądze nie są najważniejsze. On spełnia swoje marzenia z dzieciństwa. Mężczyźni kupują mu kwiaty, obiecują wspaniałe życie, przecież tego chciał. O tym marzył, by być piękną.
W końcu tak naprawdę jest szczęśliwy, dlaczego ktoś miałby chcieć mu stanąć na drodze?
Każdy zasłużył na to, by móc spełniać swoje marzenia.
Później owdowiał. Przejął piękną willę, ogromną, wraz z majątkiem i szafą czarnych ubrań, czasami tam żyje, w końcu to jego osiągnięcie, a mimo tego najbardziej lubi swoje zapyziałe, ciemne mieszkanie. Bo tam ma swoją garderobę, swoją małą pracownię. Arthur i dziewczęta.