|
|
|
| |
Mistrz Gry | Temat: Różany ogród Nie Gru 28, 2014 3:33 pm | |
| Różany ogród Różany ogród to najpiękniejsze miejsce na terenie Instytutu. Obojętnie, jaka jest pora roku, alejki ogrodu zachwycają zawsze. Jest całkiem spory i oprócz rzędów róż znajdują się tutaj także inne kwiaty, jednak w tak niewielkich ilościach, że nic dziwnego, iż zostały pominięte w nazwie. Dla obcych ogród różany mógłby przypominać labirynt, ale uczniowie i pracownicy Dahlvaldu potrafią poruszać się po nim bez problemów. Prawie, bo zagadką są ławki i fontanny, które lubią zamieniać się miejscami lub znikać i pojawiać się w obszarze, w którym nikt by nie podejrzewał. Może się więc okazać, że siedząc na ławce nagle znajdziesz się w innym miejscu ogrodu bądź na czubku fontanny.
|
| | | Localeekkie Paco Umiejętności bojowe : II Skąd : Tallin, Estonia Rok nauki : VI Wiek : 17 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : mugolska Status majątkowy : przeciętny
| Temat: Re: Różany ogród Pon Sty 05, 2015 4:23 pm | |
| Lubiłam tu przychodzić z moimi książkami, dopóki nie odkryłam, że ławki, na których siadam lubią zmieniać swoje położenie. O ile podróżowałam w obrębie ogrodu było w porządku, ale raz wylądowałam w połowie drogi do wioski, co mi się już nie spodobało. Napisałam Vollanowi. Spotkajmy się w różanym ogrodzie. Dla pewności odczekałam jeden dzień, bo pewnie dopiero teraz dotrze do niego, że jesteśmy umówieni. Vollan jest na mojej liście, bo tak. Bo nie widzę powodów, dla których miałoby go tu nie być. Vollan ma pieniądze, o czym nie wie. Ma też spodnie, a tych mi brak, bo ubrudziłam moje wszystkie smarem, a nie chce mi się prać nowych. Nie zajmuję się takimi babskimi sprawami. Od tego mam frajerskiego brata. To znaczy Tiluktuk też prać nie potrafi, on się wszystkiego boi. Frajer. Nieważne. Jedne spodnie Vollana wysłałam bratu, bo fajne. Napisałam, że ma mi wysłać jakieś, obojętnie jakie, mogą być nawet robocze, bo jak te ubrudzę, to nie będę miała w czym chodzić. A ubrudzę na pewno, bo pracuję nad tym latającym motorem. Opowiadam o nim Ezrze, nawet się nie muszę skupiać, bo jeśli chodzi o latające pojazdy to pasja sama ze mnie wypływa. Ja wiem, że jego to kręci, więc mam go w garści, więc potem wykorzystuję sytuację, mówię, Vollan, świecę zapłonową mam zalaną, chodź, pomożesz mi. Jak mi pomaga to pożyczam hajs, mówię wtedy, że jutro oddam. Jeszcze nie oddałam. Nie myślę jednak, że go okradam, to zupełnie inna sprawa. Przecież coś za coś, jestem dla niego bardzo miła jeśli chcę, figuruje na mojej liście bez zmian, chociaż wielu już skreśliłam. Czasami, kiedy odwracam stronę jakiegoś motomagazynu to mam chwilę refleksji i zastanawiam się, czy mój pomysł z listą nie przysporzy mi złej sławy. Przecież przez cały pobyt w szkole trzymałam się na uboczu, cicho. Teraz mi się zachciało. Nuda mnie dopadła, więc stwierdziłam, że poznam ludzi. Jakbym nie mogła zwyczajnie z nimi rozmawiać, ale problem w tym, że nie potrafię. Poza tym randki, to jest zupełnie inna sytuacja. Wtedy ludzie się stresują, żeby dobrze wypaść i mam tę przewagę. Lubię mieć przewagę. Podchodzę do kogoś i pytam, czy się ze mną umówi. Reakcja bezcenna. Już wtedy kombinują, co, dlaczego, dlaczego ja, jak. Gdybym zapytała tak zwyczajnie, gdzie jest biblioteka, nigdy nie zaobserwowałabym tylu emocji naraz na ich twarzach. Nie żeby ludzie mnie fascynowali, jestem raczej egoistką, nie obchodzi mnie nic poza lataniem. Kończę szkołę i ruszam z grupą akrobatyczną na pełen etat. Po prostu muszę teraz czymś wypełnić czas. Więc dzisiejsze popołudnie wypełnię Ezrą Vollanem. |
| | | Ezra Vollan Umiejętności bojowe : I Skąd : Oslo, Norwegia Rok nauki : VII Wiek : 17 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Różany ogród Pią Mar 13, 2015 12:47 am | |
| CO MI SIĘ OSTATNIO W ŻYCIU PRZYDARZYŁO! Byłem. W złym miejscu byłem. Ale po kolei - jak ja tam trafiłem? Najpierw nowi koledzy w wioski. Oslo wioski. Dwóch takich. Mugole chyba, tak myślę, nie pamiętam zresztą. I zazwyczaj nie widzę różnicy. W innych stanach świadomości każdy ma magię. Koledzy powiedzieli - Ezra, ty to jesteś spoko ziomek! No ja się zgodziłem, bo przecież jestem. Wzięli więc mnie za sobą, było piwo. I proszek, biały. Mieliśmy poważyć i odmierzyć z precyzją, ale nam się waga popsuła, albo nikt nie wziął, albo na dobrą sprawę nigdy żadnej nie mieliśmy. Więc Viggo, bo jeden z ziomków był Viggo, sypał na oko. Zmiotło nas z nóg - i wierzcie mi, polatałem sobie po chmurach, bez miotły! Byłem nawet w Marrakeszu. Ale nie spodobało mi się tam, zaczęło się robić źle. Ale tak bardzo źle. Bo ja myślałem, że umarłem! Byłem o tym szczerze przekonany. Zmarło mi się, umarło, jestem duchem. Duchem! Zbladłem cały, to było jeszcze gorsze, bo przecież duchy są białe. A ja byłem biały. Ze strachu. Uciekłem od swoich nowych kolegów, przekonany, że są demonami piekielnymi i chcą mnie sprowadzić na złą drogę. Chciałem iść do domu, ale pomyślałem, że skoro nie żyję to bezsensu, tylko mamę przestraszę. Poszedłem więc do wujka Pingwina, bo jak to mówią, Pingwin dobry na największą szkodę. Pingwinom można zaufać, to wiarygodne stworzenia. Cały czas chodzą w garniturkach, to pozytywnie wpływa na ich wizerunek. Wujaszka nie zastałem, ale pomógł mi jego białowłosy koleżka. Na początku byłem sceptyczny, przekonany o tym, że też jest duchem, ale postawił mi piwo i kazał się nie ruszać dopóki mi nie przejdzie. W efekcie wypiłem z pięć piw i kolejnego dnia obudziłem się na podłodze za ladą. Znalazł mnie wujaszek Pingwin, nie miał zadowolonej miny. To tylko dowód na to, że mnie kocha! I wiecie, co wam powiem?! Teraz czuję się tak samo! Jestem przekonany, że zdarzy się zaraz nielicha historia, bardzo będę żałować. Laka Paka nie jest moim ziomem, a na dodatek zawsze kończę bez spodni. Dostałem list. Przeczytałem list. Początkowo zignorowałem list. Uświadomiłem sobie jednak, że jestem wielce zagrożony, Blady Kris mi o tym powiedział. Postanowiłem zatem unikać jej w każdy z możliwych sposobów i trzymać się miejsca gdzie jej nie zastanę, pod żadnym pozorem. Różany ogród od razu przyszedł mi do głowy. Może dlatego, że był napisany na kartce. Nie przyjść dnia wyznaczonego, schować się później, plan genialny w swej prostocie. Powziąłem postanowienie siedzieć w nim przez całe trzy dni, na wszelki wypadek, by nigdy mnie nie odnalazła. - CO TY TUTAJ ROBISZ?! - pytam zatem na te widoki i powiem jedno. Jedno powiem! Czuje się oszukany. Wielce. Byłem przekonany o swoim bezpieczeństwie, a tutaj taki nóż w plecy. - Miało cię tutaj nie być! - żądam wyjaśnień. Po co się przygotowywałem na biwakowanie, wziąłem plecak pełen sprawunków, karimatę, a nawet namiot, skoro ona tutaj jest, siedzi sobie jak niby nigdy nic i kombinuje jak ukraść spodnie. - Nie dam ci się tym razem - zapowiadam natychmiast. Niech sobie Laka Paka nie myśli. |
| | | Localeekkie Paco Umiejętności bojowe : II Skąd : Tallin, Estonia Rok nauki : VI Wiek : 17 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : mugolska Status majątkowy : przeciętny
| Temat: Re: Różany ogród Sob Mar 14, 2015 12:33 am | |
| Ezra jak zwykle jest w fazie Vollana. Wiem, że to może bez sensu, nazywać go w ten sposób, ale ilekroć widzę kogoś w podobnym stanie, to myślę sobie aha, faza Vollana. Do niej zaliczają się wszyscy a) debile, b) pijani debile, c) spaleni debile, d) spalony Ezra. Chociaż Ezra zawsze jest spalony albo po prostu ma fazę Vollana już tak głęboko zakorzenioną, że nie jestem w stanie odróżnić, kiedy jest czysty, a kiedy nie. Zresztą, nie interesuje mnie to dopóki mam z niego profity. Wstaję z murku otaczającego fontannę i podchodzę do niego i przyglądam się dokładnie, jaki ma ekwipunek. Fajnie. Wkręcę go. Wzdycham cicho i uśmiecham się dość pobłażliwie i nawet oczko puszczę w jego kierunku. Vollan, błagam cię, oboje dobrze wiemy, że mi się dasz. - Dobrze, że pamiętałeś, żeby się spakować. Masz wszystko, o czym ci mówiłam? - Dawno nie byłam u domu. To znaczy dawno zważywszy na to, że tak naprawdę jestem w stanie wymykać się tam co weekend, nie lubię tu siedzieć, ale magia ma jedną dobrą stronę - teleportację. Minuta i siedzę w Tallin. W każdym razie ostatnio zajęta moim motorem i listą rankingową nie miałam jakoś czasu. A dlaczego by tak ojca nie odwiedzić? Zrobić grilla jak zawsze, ale tym razem z Ezrą. Albo po prostu dać mu do zrozumienia, że hej, jedziemy odwiedzić mojego papę i brata, co? Tiluktuk z Vollanem to byłoby naprawdę niezłe połączenie. Już widzę ich rozmowy. Ziom, ale zajefajne masz spodnie. Dzięki kolego, dostałem od mojej siostry. Ezra rozwalony na tym składanym stołku, a Tiluktuk skulony jak wieczna dziewica, w koszulce polo i krzywych okularach. Zderzenie dwóch światów, ale za to jakich, z przyjemnością obserwowałabym tą rozgrywkę, a potem jeszcze tato, o rany, to byłoby arcyciekawe. Pytania o rodzinę, o plany na przyszłość, o zainteresowania, ale nie tak, jak to robią ojcowie. Mój zadałby te pytania od niechcenia, pomiędzy obracaniem steków na rożnie. I pewnie od niechcenia by słuchał odpowiedzi, papo chyba już dawno uznał, że jego księżniczka nie zamieszka wcale w zamku z księciem. Cześć Mariusz, cześć Marian. Co tam u Batmana? Ale ja nie do was dziś. Ja do Bladego. Cześć ziomku, no chodź, tęskniłeś za mną, co? Oplatam dreda wokół dłoni i ciągnę lekko, przecież nie urwę, tylko Ezrę do siebie przyciągnę. No i co, ty chcesz mi się nie dać? Cuchniesz trochę majerankiem, trochę dniem przedwczorajszym, trochę samym sobą, tak mało tego jest, muszę się skupiać bardzo, żeby z całej tej esencji wydobyć aromat Vollana. Trochę ciężko wiesz, muszę się zbliżyć bardzo, ale przecież ci to nie przeszkadza co nie? Ziomku? Muszę cię w końcu skreślić z mojej listy stary, przecież nie mogę się tak przywiązywać do czegokolwiek, co jest i zawsze będzie częścią magicznego świata. Przeżyłabym jakieś latające śrubokręty, ale nie żywego człowieka. To nie jest według mojego planu na życie wcale a wcale. - To co, jedziemy? Bo mój tata już grilla rozpala. |
| | | Ezra Vollan Umiejętności bojowe : I Skąd : Oslo, Norwegia Rok nauki : VII Wiek : 17 lat Jestem : za Sabatem Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Różany ogród Pon Kwi 06, 2015 2:55 pm | |
| Mówią na mieście, że nikt nie pamięta kiedy po raz ostatni byłem czysty. Ja pamiętam, teraz. Chciałem wczoraj trafić na eliksiry, ale pomyliłem drzwi i zamiast wyjść z dorma to trafiłem do łazienki. Ucieszyłem się i wziąłem prysznic. Potem pomyślałem, hola hola! Może mi się tak nie poszczęścić już więcej w tym tygodniu! Wziąłem więc kilka na zapas. Taki jestem łebski! Teraz nikt mi nie zarzuci brudu, wyszorowałem wszystko. Każdy z dreadów też wziął prysznic, teraz możemy iść na miasto. Lubię te szkolne prysznice, są bezpieczne. Woda leci z góry, nikt cię nie atakuje. Stoi sobie człowiek. Pośpiewać może. Pobawić się. Dreadami! Nie to co jakieś łaźnie. Raz zdarzyło mi się trafić do wanny w domu wujaszka Pingwina. Stwierdziłem, że pobawię się w nurka, to zanurkowałem. I siedziałem tak pod wodą. Długo. Zdążyłem już zapomnieć o całej zabawie. I w pewnym momencie, no mówię wam, to były lata, zaczęło mnie przyduszać. W ogóle nie wiedziałem o co chodzi. Chciałem oddychać - a nie mogłem nawet ust otworzyć! Szamotałem się tak przez dobre kilka lat zanim mi się przypomniało, że muszę się po prostu wynurzyć. A miałem już ciemno przed oczyma. - Ja o niczym nie musiałem pamiętać - unoszę się honorkiem. I to szczera prawda. Lata pracy na to zeszły, ale udało mi się. Nikt nie każe mi o niczym pamiętać! Patrzą na mnie i myślą, o, to ten Ezra, jemu to odpuścimy. Nikt nie wie, że ja w w swojej głowie wiem wszystko doskonale, o wszystkim pamiętam, tylko jestem taki łebski i sprytny, że oszukałem. Każdego! Hahaha! I kto tu jest Vollan?! Chyba nie chciałbym, żeby mnie ktoś wypytywał o rodzinę. Zawsze się wtedy bardzo stresuję, a jak się stresuję to muszę sięgnąć do kieszeni po zielone. Wtedy już mogę zacząć mówić, bo jak mi przyjemnie w głowie to jakoś od razu mniej straszno. O papie powiem, o mamie. Braciach. Wujaszkach. Ostatnio nawet zyskałem ciocię. Trochę mnie to zbiło z pantałyku, bo jak to tak. Nie mieć cioci - i nagle mieć?! Skąd się ona wzięła?! Mówią, że z Grecji, ale za prawdę powiadam wam, jestem sceptyczny. Nie wierzę im głównie dlatego, że nie przywiozła mi żadnego prezentu. Kiedy Blady chętnie oddaje się szponom Laki Paki patrzę na niego z pogardą. Taka zdrada! I ty, Blady, przeciwko mnie?! - Co? - pytam. Przyznaję się. Teraz to mnie zbiła z tropu, tego się nie spodziewałem. A może właśnie spodziewałem? Może wiedziałem? Zapewne wiedziałem. Napisała mi o tym w liście, tak było. Nie mogę dać po sobie poznać, że nie pamiętam, bo znowu będzie, że niczego nie pamiętam. A ja przecież nie lubię tej etykietki! Zupełnie nie wiem skąd się ona wzięła. Chciałbym być poważany, jak inni ludzie. W społeczeństwie. Dlatego się nie dam. Nie tym razem Laka Paka, nie tym razem! - A, no, faktycznie - odpowiadam, robię mądrą minę, kiwam głową, na pewno da się nabrać. - Zapakowałem nawet pomidory! - I wiecie co jest najlepsze?! To nie jest nieprawda! Chyba. - Dobra, to jedziemy!
Localeekkie i Ezra z tematu |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Różany ogród | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|