Grota

Mistrz Gry


Grota Empty
https://dahlvald.forum.st
PisanieTemat: Grota   Grota EmptyNie Mar 29, 2015 10:17 pm

Grota
Grota to zapewne zbyt dużo powiedziane – ot, jest to zwyczajna, dość głęboka dziura w ziemi otoczona kamieniami. By do niej trafić, trzeba się naprawdę długo nachodzić po lesie. Jednak każdy, kto kiedykolwiek dotarł w to miejsce, bez cienia wahania stwierdzi, że warto poświecić czas na odnalezienie tego zakątka. Co prawda nie jest tu zbyt urokliwie, a widok nie zapada głęboko w pamięć, jednakże nie można poddawać pod wątpliwość tego, że skrywane w grocie skarby stanowią zaiste nie lada ciekawostkę (nie tylko przyrodniczą).
Powrót do góry Go down
Orfeus Halldórsson

Umiejętności bojowe : II
Skąd : Heimaey, Islandia
Rok nauki : VII
Wiek : 17 lat
Jestem : neutralny
Czystość krwi : mugolska
Status majątkowy : biedny

Grota Empty
PisanieTemat: Re: Grota   Grota EmptyNie Mar 29, 2015 11:21 pm

W powietrzu unosi się zapach dżdżownic. Od tak dawna na niego czekałeś, całą zimę! A ta długa była tego roku, jeszcze gdzieniegdzie widać jej ślady, jeszcze nie zabrała wszystkich swoich rzeczy, chociaż każdy uprzejmie pomaga jej pozbyć się z tego małego, niemalże przytulnego zakątka każdej pozostałej zaspy, każdego przemarzniętego do szpiku kości zwierzątka, którego na zawsze zesztywniałe kończyny nie uniosą już choćby o centymetry od miejsca, w którym zapadło w zimowy sen. Czasem pomagasz Laszlo Pärtowi, częściej jednak rozgrzebujesz jego grobiki, wyciągając z nich malutkie zwłoki i zanosząc je do swojej kryjówki. Nie mówisz mu o tym, nie mówisz o tym nikomu, przecież bezczeszczenie grobów to zły omen, wiesz to najlepiej, nieraz ciężko pokutowałeś za te występki przeciwko bogom. Oni wszystko widzą, czują każde głupie przewinienie, jakby wyrywano im siłą olbrzymią część ich jestestwa, wszak składają się głównie z wiary i ofiar im składanych. Potem wszystko naprawiasz, na swój chory sposób oddajesz im należną cześć, licząc że będą ci sprzyjać w przyszłości; że zapomną o twoich winach. Oni nie zapominają. Upomną się o swoje w odpowiednim czasie, Orfeusu. Na razie nie przejmuj się tym. Patrz pod nogi. Ślizgasz się po błotnych kałużach, ale nie zwalniasz kroku chociażby na chwilę. Nie dlatego, że się spieszysz – czas cię nie goni, mimo że pora już późna, dawniej o tej godzinie kładłbyś się już spać. Nie dlatego, że czujesz na plecach czyjś wzrok i próbujesz mu umknąć, zniknąć w ciemnościach, rozmyć się w otoczeniu lasu. To byłoby niemożliwe, nawet gdybyś na głowę narzucił kaptur, wciąż byłbyś zbyt jasny, niedostatecznie… melancholijny. Taki wydaje ci się dahlvaldzki las. Nie ciemny, nie mroczny – przepełniony melancholią, jakby zebrał zbyt dużo historii i nie potrafił pomieścić ich w swoim obrębie. Tobie to jednak nie przeszkadza, lubisz dolewać oliwy do ognia, karmiąc ten kawałek ziemi kolejnymi opowieściami, upychając je w nim jak trociny w maskotkach.
Nie błądzisz po lesie długo, drogę znasz właściwie na pamięć, tak często z niej korzystasz. Nawet zejście do groty nie stanowi już problemu, choć doskonale pamiętasz jak długo goiły się pierwsze otarcia, których się tu nabawiłeś. Uwalniasz ramię od ciężaru torby pełnej ciałek chochlików norweskich. Powinno być ci przykro, że Instytut w ostatnich dniach stracił niemal trzydziestu niewielkich opiekunów. Nie jest. Sam przecież przygotowywałeś zatrute chlebki, zostawiając okruszki w niedostępnych dla innych żywych istot miejscach. Nie chciałbyś, by przypadkiem kawałeczki pieczywa dostały się w uczniowskie ręce, a przecież wiecznych łasuchów w murach zamku nie brakuje.
Powrót do góry Go down
Localeekkie Paco

Umiejętności bojowe : II
Skąd : Tallin, Estonia
Rok nauki : VI
Wiek : 17 lat
Jestem : neutralny
Czystość krwi : mugolska
Status majątkowy : przeciętny

Grota Empty
PisanieTemat: Re: Grota   Grota EmptyPon Mar 30, 2015 12:12 am

Zaprzątasz mi myśli, odkąd odmówiłeś mi jabłek. Próbuję przeanalizować od tego momentu twoje motywy, nie wiem, czy byłeś zbyt przestraszony mną, czy tym, że coś odkryję. Że coś naruszę w twoim życiu, jakąś strefę, której nikt nie ma prawa ruszać, ba, nie może nawet sięgnąć do niej myślami, oczy przepasane czarną wstążką, nie zobaczysz nic, nie przebijesz się. Wciąż to za mną chodzi, którym z owoców jesteś i jakiego koloru masz krew. Nie ufam temu wymiarowi i choć rozsądek nakazuje mi myśleć, że ludzie przecież mają krew do cholery czerwoną, jaką mam pewność, że nie jesteś hybrydą człowieka z jakimś pokracznym, magicznym aniołem? Czy inną chimerą. Nigdy nie przykładałam się do wiedzy o magicznej przyrodzie, nigdy nie było mi to do niczego potrzebne i nie będzie. Żywię jednak głęboką nadzieję, że nie jesteś mieszańcem, bo za bardzo chodzisz mi po głowie i nie mogę sobie teraz ciebie odpuścić, gdybyś jednak nie był człowiekiem miałabym dość duży problem. Nie lubię magii, chcę mieć z nią jak najmniej do czynienia, potencjalna relacja z mutantem sprawiłaby, że wyszłabym przecież na ogromną hipokrytkę.
Nie czekałam, aż się odezwiesz, wiedziałam, że tego nie zrobisz, to moja gra, ty jeszcze nie znasz jej zasad, ale będę pod wrażeniem, jeżeli kiedyś pojmiesz je w pełni. Jeżeli ofiaruję ci na to dostatecznie dużo czasu, lub jeśli ty z niego skorzystasz. Niewykluczone, że jesteś zadowolony mając mnie z głowy, ale wcale nie masz. Za często prześlizguję wzrokiem po twojej sylwetce w myślach, żeby ot tak odpuścić. Zastanawiałam się, z której strony cię ugryźć i wiem, że nie ma na to algorytmu, po prostu się pojawię. Jak teraz. Wybrałeś sobie niezłą kryjówkę, to nie żart, to komplement, choć mnie osobiście nie odpowiadałaby tak zawiła droga do warsztatu, ale ja niczego nie ukrywam, w przeciwieństwie do ciebie, prawda? Latający motor to nic, cała kadra Dahlvaldu wie, że go reperuję. Nikt natomiast nie wie, co ty robisz. Intrygujesz mnie, nawet trochę rozbawiłeś wiesz, taki się wydajesz niewinny, cicha woda. Nie znałam tego miejsca, nie wiem, na ile jest bezpieczna, więc robię to, co każdy nastolatek zrobiłby na moim miejscu. Wchodzę. Przecież i tak cię widzę. Jesteś jak napromieniowany z tą swoją bielą. Co ty tu kombinujesz, laleczko? Wgryzam się w jabłko. Chyba czekało na odpowiedni moment. Głuchy, papierowy odgłos. No hej.
- Więc jednak potrafisz bawić się w chowanego, tylko ze mną nie chciałeś. - Uśmiecham się nieznacznie, po czym biorę kolejny kęs, przyglądając ci się. No co? Zdziwiony, że to ja? Nie wiem, kogo oczekiwałeś, nie mój interes. Nawet nie to, co tu robisz. Nie chcę pytać, nie obawiaj się, nie będę. Zapewne coś związanego z magią, jakąś dziwną, a to jest zdecydowanie poza zakresem moich zainteresowań.
Powrót do góry Go down
Orfeus Halldórsson

Umiejętności bojowe : II
Skąd : Heimaey, Islandia
Rok nauki : VII
Wiek : 17 lat
Jestem : neutralny
Czystość krwi : mugolska
Status majątkowy : biedny

Grota Empty
PisanieTemat: Re: Grota   Grota EmptyPon Mar 30, 2015 6:43 pm

No hej. Nie czekałeś na nią. Nie spodziewałeś się jej. Wiedziałeś, że kiedyś znowu dojdzie do konfrontacji między wami, to stało się jasne już tamtego wieczoru, gdy zniknęła ci z oczu, zabierając siebie, monocykl i poczucie dyskomfortu. Coś się wówczas zmieniło, nie dociekałeś jednak, co to było. Otrzymując od losu uśmiech, nie pyta się za co. Nie zapytałeś. Nie zrobiłeś też wielu innych rzeczy – nie przeprosiłeś, nie porozmawiałeś, nie podrzuciłeś ukradkiem suszonych jabłek, nie łapałeś jej spojrzenia, choć wyraźnie czułeś, jak wwierca ci się nim w plecy, może próbując przeciąć cię w ten sposób na pół, może chcąc naznaczyć, może zostawić sekretną wiadomość. Udawałeś, że nic się nie dzieje, ale nie byłeś w stanie ignorować przeczucia, że to dopiero początek. Że lawina odkładanych ciągle na bok rzeczy przygniecie cię w najmniej spodziewanym momencie, choć doskonale będziesz wiedział, że nadciąga, czując narastające niebezpieczne drżenie ziemi. To musiało się stać. Rozgniotło cię jak paproch między dwoma słowami, jakbyś był niczym więcej niż jedynie muszką owocówką.
- Cześć. – Nie odpowiadasz na pytanie. I to chyba wciąż nie to, co chciałeś powiedzieć, bo natychmiast odwracasz się w stronę ten swojej torby, zanurzając w niej obie dłonie. Wyciągasz z niej garść pełną małych, pokracznie wykręconych ciałek i wsypujesz bezpardonowo do wielkiego, brudnego słoja stojącego obok. Jakby było to czymś najnormalniejszym, jak mycie zębów. Tylko że, Orfeusu, obie czynności znajdują się w sferze mocno nacechowanej zabiegami intymnymi. Czym zasłużyła sobie Lekkie, byś traktował ją gorzej niż powietrze?
Niczym.
Nie ignorujesz się. Przecież nie o to ci chodzi. Trochę próbujesz się zrewanżować. Za ten monocykl. Za jabłka, którymi wzgardziłeś, a na które ona najwyraźniej tak bardzo liczyła. Nawet tu z jednym do ciebie przyszła, zapewne wcale nie mając zamiaru cię nim częstować. Nie wydaje ci się osobą, która jedną rzecz powtarza po dwa, trzy, pięć, dziesięć razy w nadziei, że w końcu ktoś zmieni zdanie. Ty wtedy chciałeś gruszki. Szach mat, pozamiatane. Może dziś masz ochotę na figi? Żadnej jeszcze nie jadłeś, widziałeś tylko na obrazkach, więc nie wiesz nawet jak smakują, czy pachną, jaką fakturę ma fioletowa skórka. I czy w ogóle jest fioletowa – książki mogą kłamać, są przecież pisane przez ludzi. Oglądasz się przez ramię, rażony absurdalną myślą. Czy Leekkie kłamie? Czy naprawdę jest jej przykro? A może, jak inni, lubi sobie na tobie poużywać? Wzruszasz ramionami, to nieistotne. Jest tutaj, a to znaczy, że nie jesteś jej obojętny, nawet jeżeli chce na ciebie przelać jedynie pełne negatywnej energii uczucia.
- Nie byłaś tu nigdy – bardziej stwierdzasz niż pytasz. To nie tak, że czegoś się obawiasz, raczej zdajesz sobie sprawę z tego, że cokolwiek ktokolwiek znalazłby w tym miejscu, uznałby to za nic niewarte śmieci zniesione tu wiele lat temu.
Powrót do góry Go down
Localeekkie Paco

Umiejętności bojowe : II
Skąd : Tallin, Estonia
Rok nauki : VI
Wiek : 17 lat
Jestem : neutralny
Czystość krwi : mugolska
Status majątkowy : przeciętny

Grota Empty
PisanieTemat: Re: Grota   Grota EmptySob Kwi 04, 2015 11:54 pm

Kęs, kęs, przeżuwam wszystko dokładnie, żeby mi skórka z jabłka się nie przykleiła do przełyku, to nie jest przyjemne, a ja i bez tego ciągle się czuję, jakby mi coś ciążyło na żołądku. Coś. Magia. Męczy mnie, wierci mi dziur w sercu, w głowie, w oczodołach, zakładam okulary, zakładam gogle, udaję, że wszystko jest w porządku, uśmiecham się, śmieję się, wymieniam żarty, jem banany, jem jabłka, umawiam się na randki, wspominam Lagunę, kiedy mijam go na korytarzu, bez sentymentu, po prostu myślę o tym, że ma podwiniętą nogawkę spodni. Odrabiam zadania, maczam pióro w kałamarzu, chodzę na wychowanie fizyczne, biegam po stadionie z innymi dziewczętami, gramy w mini-quidditcha, jem obiady, owsianka z dżemem, rano szybko czytając gazetę, bo i tak spóźniona jestem na zajęcia. Mokre włosy, mokre rzęsy. Opuszki palców ślizgają się po okładkach książek. Noc. Dzień. Zachód. Wschód. Motor. Motor. Szopa. Biegam, oddycham, spłukuję mydło z ramion, nucę, spinam włosy w kucyk, wsuwka w ustach, zmieniam pościel, piorę piżamę, szukam skarpet do pary, gdzie ta różdżka, przecież nigdy nie nazwę jej moją. Staram się żyć tutaj, naprawdę staram się choć w ¼ dopasować. Jestem twarda, zadzieram nosa, jestem Paco, niech nikt nie wie, niech nikt nie czuje, nie widzi, nie słyszy, nie podejrzewa, co ja w sobie noszę, stukam palcami w blat, synchronicznie, od prawej do lewej, denerwuję się, czekam, kiedy nadejdzie koniec. Nie mówię, choć rozmawiam. Wyrzucam ogryzek, wychodzę z groty, choć w pełni nie zdążyłam do niej wejść, śmierdzi tam rozkładem. Nawet nie chcę wejść, dla mnie wszystko, co magiczne jest rozkładem, a ja stoję tylko, na granicy nocy i groty, unosząc głowę w górę, kiedy przelatuje nocny drapieżnik, a ja zazdroszczę mu tej swobody lotu, w myślach unoszę w górę ramiona, łapię wiatr między palce, w usta, we włosy, chłonę wieczór, ubieram kombinezon, prawa i lewa stopa, nogi, ręce, zapinam zamek, hełm z filtrem, sprawdzam zapięcia uprzęży. Ale wciąż stoję nieruchomo przed grotą, to mnie sprowadza na ziemię szybciej niż jakiekolwiek problemy techniczne pojazdu powietrznego. Podejmuję drugą próbę. Drugą próbę wypełnienia sobie czasu tym życiem. Siadam więc na wielkim głazie, wyciągam przed siebie nogi.
- A więc jesteś jednym z tych magicznych dziwaków mających swoje osobliwe interesy, jak Pärtowie? Jeden z nich kręci się stale przy mojej szopie, trudno go nie zauważyć przy takich gabarytach i martwych towarzyszach… - Zatrzymuję się w połowie zdania i oczy przymykam, zrezygnowana, niby bezinteresownym tonem wszystko to z siebie wyrzucam, ale to zmienia się teraz zupełnie, wciągam powietrze i nachylam się do przodu. Nie.
- Nie. Nie dam rady dłużej. Magia mnie męczy, nie wypełnię nią czasu choćbym nie wiem, jak się starała. Cześć. - Wstaję z mojego głazu, zeskakuję właściwie. Próbowałam, przecież próbowałam, zasłonić się, polubić, udawać chociaż, że lubię magię w małym stopniu. Nie lubię. Nienawidzę. Myślałam, wypełnię sobie czas ludźmi, znajdę perełki, myślałam, że mi w tym pomożesz, trochę umilisz czas, może rozbawisz mnie, może oczarujesz, osobowością, nie magiczną naturą, ale jesteś magicznym chujkiem, a ja nie znam się na ludziach. Nigdy się nie znałam, na jaką cholerę w ogóle pchałam się do listy rankingowej, to wcale nie przyspiesza czasu, może oddech, ale niczego nie zmienia, wszystko jest wciąż tak samo beznadziejne, tylko cięższe, bo bardziej emocjonalne. Nie chcę poznawać innych, mam problem z ludźmi niemagicznymi, jak mogłabym zaufać tym, którzy potrafią więcej? Upchnę ręce w kieszeniach, może chociaż tam nic mnie nie zaskoczy, żadna przepaść, żadna czarna dziura, znane kieszenie, w nich wsuwka i moneta. Mugolska oczywiście. Mam dość, każdy ma granice wytrzymałości, ja swoich miałam nie mieć, a tu proszę. Magio, zabijasz mnie powoli, wraz z całą swoją armią.
Powrót do góry Go down
Orfeus Halldórsson

Umiejętności bojowe : II
Skąd : Heimaey, Islandia
Rok nauki : VII
Wiek : 17 lat
Jestem : neutralny
Czystość krwi : mugolska
Status majątkowy : biedny

Grota Empty
PisanieTemat: Re: Grota   Grota EmptyCzw Kwi 09, 2015 9:32 pm

Pamiętasz, kim kiedyś chciałeś być? Marynarzem. Dzielnym wikingiem przemierzającym bezmiar oceanów, trochę w nadziei, że świat jest bardziej rozległy, niż wydaje się to kartografom starannie sporządzającym swoje mapy; trochę, by odkryć kawałek ziemi, na której zamieszkasz sam, bez nikogo, tylko jemu będziesz czasem pozwalał siebie odwiedzać. Stolarzem chciałeś być. Lekarzem. Astronautą, przemierzającym bezkresne głębiny galaktyki, by dla siebie znaleźć całą, olbrzymią planetę i zabrać na nią ją. Myślałeś, by być pisarzem. Ulicznym grajkiem. Kwiaciarzem, każdemu co dnia rozdając na powitanie bukieciki stokrotek. Chciałeś być ojcem co najmniej tak dobrym, jak twój. Pastuszkiem. Dziennikarzem. Aktorem. Połykaczem ognia. Co dzień miałeś na siebie nowy pomysł, co dzień, przemierzając Heimaey wzdłuż i w szerz, obserwując ludzi, wszędzie łażąc z tą swoją kozą, pomagając ojcu w warsztacie, podjadając matce świeżo upieczone ciasteczka, tworzyłeś sobie w głowie przyszłego siebie. Zadowolony byłeś z każdego planu, wiedziałeś, że spełniłbyś się w każdej z tych ról, że nie ma dla ciebie przeszkód nie do przejścia, bo wystarczy bardzo chcieć i być życzliwym, a kiedyś ludzie odpłacą ci tym samym. Wierzyłeś w to długo, nawet gdy w szkole zaczęto rzucać ci pod nogi uszczypliwe uwagi na temat twojego pochodzenia. Wierzyłeś w to, bo już wtedy wiedziałeś, że to w czym na pewno się sprawdzisz to magia, choć nie przekazywano ci jej z pokolenia na pokolenie, jak większości twoim kolegom. To nie miało znaczenia. Po prostu chciałeś byś w czymś naprawdę dobry i dojść do tego od początku, sam, aż do końca.
Ale nie zawsze chciałeś być czarodziejem. Nawet gdy magia na dobre rozgościła się w twoim życiu, kiedy stała się czymś, bez czego, jak ci się zdawało, nie mogłeś oddychać, nawet wtedy chciałeś na zawsze usunąć ją z siebie, bo nie mogłeś naprawić jego. Chociaż próbowałeś, wertowałeś po nocach wszystkie dostępne ci książki, odnalazłeś tę ukrytą w podłodze biblioteczkę, nie byłeś w stanie przywrócić go do żywych. Nie chciałeś wracać do Dahlvaldu, zakopany w tonach pierzyny marzyłeś o ponownym wybuchu Eldfell, o tym by spopielił całą osadę nie oszczędzając nikogo, nie oszczędzając przede wszystkim ciebie, bo miernym jestem czarodziejem, skoro nie możesz powstać z grobu brata. Za słabą masz do niego miłość, za słaby jesteś cały, za słabo prosisz bogów wszystkich. Powinieneś zacząć im słać ofiary, więc zacząłeś to robić. Już nie w domu, musiałeś wrócić, kazali ci. Instytut dał ci więcej możliwości. Zatraciłeś się w tym, próbowałeś zapomnieć, jednocześnie ciągle mając nadzieję, że uda znaleźć ci się jakiś sposób. Cokolwiek. Do dziś babrzesz się tylko w łapaczach snów, amuletach już nie przynoszących szczęścia, w mordowaniu niewinnych stworzonek – właściwie nie wiadomo w jakim celu. Kiedyś chciałeś, by przynosiło ci to chociaż odrobinę radości, by ludzie o tobie pamiętali, by mieli na uwadze, że jesteś gdzieś obok i wesprzesz uśmiechem. Teraz chciałbyś zaklinać te wszystkie niewdzięczne dusze, czuć pod palcami ich smolistą fakturę i wysyłać do stu diabłów. Wciąż nie możesz. Nie potrafisz.
Nigdy nie będziesz porządnym czarodziejem. Zawsze będziesz dziwakiem. Niekoniecznie magicznym. Nie zaprzeczasz jednak słowom Leekkie. Trochę ma rację, choć daleko ci do Pärtów. Albo im do ciebie. Albo wszyscyście ulepieni z jednej gliny.
- Nie idź! – Nie jesteś pewny, czy to mówisz, czy tylko myślisz, by nie zostawiała cię tu samego. Odwracasz się gwałtownie, ale widzisz tylko znikającą u wyjścia z groty sylwetkę Verdenki. Źle. Źle robisz, Orfeusu, nie tak powinno załatwiać się takie sprawy. Nie można zbywać ich milczeniem, nie można mówić w sobie, licząc że ktoś to wszystko usłyszy. Że usłyszy to Leekkie, która nie chce magii tak bardzo, jak kiedyś ty. Wtedy nie słyszy się niczego poza przyspieszonymi uderzeniami własnego serca, kiedy próbuje się uciec z tego świata gdzieś, gdzie jest komfortowo, gdzie utulą cię ciepłe ramiona, a dłonie zakryją oczy i uszy, gdzie można wykrzyczeć całą frustrację. Zostawiasz to wszystko. Torbę, słoje, głupie chochliki, których niemądre, martwe twarzyczki tylko się z ciebie naśmiewają. Zostawiasz to wszystko i idziesz za nią, wybiegasz, zdzierając sobie kolana i brudząc ręce. To nic. – Nie musisz przecież, Leekkie. Nie powinnaś wypełniać swojego czasu magią. Ona nie jest całym światem. Nie jest jedynym światem. – To nie są najmądrzejsze słowa, więc każde wypowiadasz coraz ciszej, chyba nawet z nadzieją, że Localeekkie ich nie usłyszy.
Powrót do góry Go down
Localeekkie Paco

Umiejętności bojowe : II
Skąd : Tallin, Estonia
Rok nauki : VI
Wiek : 17 lat
Jestem : neutralny
Czystość krwi : mugolska
Status majątkowy : przeciętny

Grota Empty
PisanieTemat: Re: Grota   Grota EmptyPią Kwi 17, 2015 1:50 pm

Leekkie, orientuj się, gamoniu. Mam piasek w uszach, mówiłem ci, żebyś się orientowała. Zaraz cię zakopię na tej plaży, przysięgam, wracajmy do domu. Teraz? Teraz chcesz wracać? Uważaj, orientuj się, Tiluktuk. Leekkie, zawsze musisz się mścić? Tak, na tobie zawsze, ośle.
Długo tu będziemy jeszcze? Czemu nie podoba ci się? Podoba mi się bardzo, dlatego pytam. Wiesz, żeby wiedzieć ile czasu mogę się tym delektować. A nie pomyślałeś o tym, że lepiej nie wiedzieć? Nie wiedzieć ile ci zostało, bo wtedy skupiasz się na upływających sekundach zbliżających nas do końca.
Pam, pam, pam, jedliśmy lody, a wiatr targał nasze włosy, podnosił kaptury kurtek, bo tak było zimno, ale to nieważne, byliśmy na plaży, więc jedliśmy lody, nie widziałam nic, choć odgarniałam co chwilę kosmyki z twarzy. Wiatr tłumił nasze głosy, zagłuszał dźwięki kroków na brukowanym chodniku. Wskakiwaliśmy na murki jak dzieci, uważając, żeby nie skręcić sobie przy tym kostek i tak chodziliśmy, po tych murkach, zamiast na chodniku, jak cywilizowani ludzie. Wyciągaliśmy jedną rękę w bok, dla lepszego utrzymania równowagi, w drugiej przecież ściskaliśmy rożki. Sprzeczaliśmy się po cichu. Nie, bo ja mam rację. Zamknij się. Sam się zamknij. Jesteś głupi. Sama jesteś głupia. Ojciec będzie zły na ciebie chyba, bo nie na mnie. A czemu ma być zły na mnie? Bo jesteś starszym bratem, powinieneś być odpowiedzialny. Ja i mój brat. Mój brat jest tym bardziej rozczarowującym Paco. To znaczy mnie on tam nie rozczarował nigdy, ale jest tym dzieciakiem, które mniej sobą reprezentuje, zawsze za mną o kilka kroków, gorsze umiejętności techniczne, trudniej skupić mu uwagę, słabsza pamięć, brak umiejętności magicznych, znikoma odwaga.
Mnie to nigdy nie przeszkadzało, co ciekawe, jemu też. Jesteśmy mimo wszystko zgodnym rodzeństwem, nawet jeśli muszę sama wyciągać z pułapek myszy. Z pułapek, które on sam skonstruował nota bene. Myślę, że Tiluktuk ma w sobie ogromny potencjał, ale nigdy nie miał okazji znaleźć dla niego ujścia. Odpowiedniej szkoły, która zrobiłaby z niego inżyniera, on chyba sam nie zdaje sobie sprawę, że byłby w tym dobry. Od dziecka przecież doskonale wiedzieliśmy, kim chcemy być. Pilotami. Mnie to znacznie lepiej wychodziło, jemu słabo, ale wciąż się tego trzymaliśmy. Żadnych innych opcji, tylko to, o niczym innym nie marzyliśmy, chociaż świat miał dla nas inne plany. Dla mnie przynajmniej. Powiedz mi, a jak to było z tobą, Orfeuszu? Dlaczego zatrzymujesz mnie teraz? Odwracam się, bo nie słyszę dokładnie co mówisz, mruczysz sobie coś pod nosem. Wpycham ręce głębiej w kieszenie, kiedy nachylam się minimalnie i marszczę brwi, próbując skupić się na tym, co chcesz mi przekazać.
- Co? Co mówisz? - Nie odbierz tego znowu jako atak, Orfeuszu. Po prostu naprawdę nie zrozumiałam nic, z twojego cichego, szemranego potoku słów. Gorzej, jeśli to jakaś reakcja alergiczna, coś ci się stało przez twoje cuchnące, magiczne zabawki i spuchł ci język, albo odebrało mowę i ja nie będę w stanie zainterweniować, bo zwyczajnie nie będę wiedzieć, co się stało. Nie mam o tym żadnego pojęcia. Nie rób mi tego, Orfeuszu.Nie choruj mi tu akurat teraz, nie tu, nie, kiedy jestem dzisiaj właśnie w takim stanie.
Powrót do góry Go down
Orfeus Halldórsson

Umiejętności bojowe : II
Skąd : Heimaey, Islandia
Rok nauki : VII
Wiek : 17 lat
Jestem : neutralny
Czystość krwi : mugolska
Status majątkowy : biedny

Grota Empty
PisanieTemat: Re: Grota   Grota EmptyWto Kwi 21, 2015 3:17 pm

Mokra, przegniła ściółka tłumi wasze kroki. Odgłos odklejanych od brejowatej ziemi nóg dobiega jakby z oddali, z zupełnie innego świata, jest dużo bardziej obcy, niż początkowo ci się wydawało. Las kradnie dla siebie każdy dźwięk, jaki wywołujecie, sprawiając, że cisza otacza was z każdej strony, pochłania was, może chcąc byście na wieki stali się jej mieszkańcami, z szumem liści niosąc kolejne opowieści o zbłąkanych duszyczkach, o zaginionych dzieciach, o gęstej jak krew ciemności. Może dlatego twoje słowa okazały się być niezrozumiałe? A może faktycznie mówiłeś tak cicho, że tylko w swojej głowie słyszałeś się wyraźnie? To ci się zdarza, Orfeusu, zdarza ci się to coraz częściej. Drobna część ciebie jest tego w pełni świadoma, chichocąc cichutko za każdym razem. Sprawiasz wówczas wrażenie, jakby nie obchodzili cię twoi rozmówcy, jakby byli tylko jednym z wielu elementów krajobrazu, w którym akurat miałeś sposobność się znaleźć. Biały pomyleniec. Szalony magik. Magiczny dziwak. Chyba tak właśnie jest. Chyba dokładnie tym jesteś. Localeekkie nigdy się nie myli. Nie znasz jej prawie wcale, tego jednak możesz być pewny jak niczego innego. Powinieneś zostać w swojej grocie, jak najdalej od niej. Przyniesiesz jej tylko kłopoty, staniesz się dla niej talizmanem przynoszącym nieszczęście. Wyobraźnia podsuwa ci najstraszliwsze zakończenia waszej niemożliwej znajomości, każde przyprawia cię o mdłości. Powinieneś dać jej teraz spokój, Norny podsuwają ci ku temu najlepszą z możliwości. Ale jesteś nieustępliwy, zrobiłeś sobie z Leekie swój statek i zamierzasz pójść z nim na dno, chociaż wciąż mógłbyś uratować was oboje. Jesteś egoistą, Orfeusu. Wilkiem w owczej, śnieżnobiałej skórze.
- Magia nie jest całym światem, Leekkie. Wiesz o tym. Nie jest jedynym światem, jaki znamy. Nie powinnaś jej przyjmować, jeśli cię nie uszczęśliwia – powtarzasz wszystko pewniej, głośniej. Jakby to, co stało się w grocie nie miało miejsca; jakbyście nie znajdowali się pośrodku jednej z dróżek magicznego lasu; jakbyś naprawdę wierzył w to, co mówisz. I tak jest. Jesteś przekonany o słuszności swoich słów. Całe dzieciństwo przeżyliście bez czarów, dlaczego teraz miałoby być inaczej? To tylko dodatkowe umiejętności, których żadne z was nie musi przyswajać, jeśli nie chce. – Nie musisz więc wypełniać nią swojego czasu.
Chowasz ręce w kieszenie bluzy, najchętniej schowałbyś się w nich cały. Możesz tylko spuścić wzrok, jak małe dziecko mając nadzieję, że skoro ty nikogo nie widzisz, nikt nie zobaczy ciebie. Chciałbyś powiedzieć coś jeszcze. Chciałbyś przeprosić ją za te wszystkie lata, które musiała tu spędzić i które jeszcze ma przed sobą. Nie mówisz nic. Nie wiesz, czym powinna wypełnić swój czas w takim miejscu, jeśli nie czarami. Nawet jazda na rowerze w którymś momencie przestanie być zwykłą zabawą, w końcu wkradną się w nią magiczne elementy, zawłaszczając sobie każdy zwyczajny, normalny fragment rzeczywistości.
Robisz dwa kroki w przód, niepewnie wyciągając do Verdenki rękę. Chodźmy stąd, Leekkie, co?

Localeekkie i Orfeus z tematu
Powrót do góry Go down


Grota Empty
PisanieTemat: Re: Grota   Grota Empty

Powrót do góry Go down
 

Grota

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Grota

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Instytut Dahlvald :: Tereny Dahlvaldu :: Lasy Północne-