Jeśli wydaje wam się, że łatwo mnie złamiecie, to grubo się mylicie. Nie wiem, po co mnie tutaj trzymacie, mogę się tylko domyślać, ale myślę, że wiele zniosę. Wystarczy, że zamknę oczy i przypomnę sobie widok tych cierpiących i przerażonych dzieciaków, by doznać zastrzyku sił. Jeśli mój opór pomoże chociażby opóźnić następną taką katastrofę, jestem na to gotowa.
Biorę pod uwagę scenariusz, w którym ginę w tej celi, nie jest aż taki straszny. Mam tylko nadzieję, że ktoś przez ten cały czas zajmuje się moimi zwierzątkami. Biedactwa, muszą czuć się okropnie samotne. Wzdycham, opierając skroń o zimną, kamienną ścianę. Nie ukrywam, że wolałabym jakoś się stąd wydostać. Cóż, ciągle mnie tu trzymają i nie pozwalają mi umrzeć z głodu, to może oznaczać, że do czegoś będą mnie potrzebować, prawda? Jeśli dobrze to rozegram... może uda mi się uciec. Albo przekonać kogoś do pomocy.
Podnoszę głowę, słysząc szczęk zamka, i odruchowo podkulam nogi pod siebie. Zaraz jednak besztam się w myślach za to, Oggi, czy ty już straciłaś wolę walki? Podrywam się natychmiast i staję przed tym człowiekiem wyprostowana niczym struna. Wyobrażasz sobie pewnie, że się ciebie boję? To patrz!
- Nie wiesz chyba, jak się powinno gościć damę - stwierdzam, opierając dłonie na biodrach. - Długo zamierasz mnie tu trzymać? Nie zrobiłam nic złego, za co można by mnie więzić! - Wręcz przeciwnie, to wy wszyscy zasługujecie na wtrącenie do głębokiego i ciemnego lochu, wy... potwory!