|
|
|
| Łazienka na pierwszym piętrze |
| |
Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Łazienka na pierwszym piętrze Pią Wrz 04, 2015 1:17 am | |
| |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Pią Wrz 04, 2015 1:17 am | |
| Zatrzymuję się przed kamiennymi drzwiami i znowu czuję ten niepokój, którego nie rozumiem, przecież nie boję się tego miejsca i jestem gotowa zwiedzić je całe, sama, aby znaleźć miejsce dziewczyny. A mimo wszystko. Biorę oddech. Nie muszę tego przecież robić teraz. Nic się jej nie stanie, a ja wrócę tu na spokojnie, o wcześniejszej porze dnia, tak, by po wyjściu nie zastała mnie leśna noc. Wrócę, obiecuję. Odwracam się i znowu wchodzę na ścieżkę, aż docieram do ogrodu, gdzie hm, nic nie spłonęło. No dobrze. A Lambert siedzi na smoku. - Hej. - Podchodzę do niego opierając się o paszczę. Otwieram usta, by opowiedzieć mu o katakumbach, ale zatrzymuję się. Nie. Może lepiej. Może lepiej nie. Nie rozumiem. - Nie przejmuj się, zrobimy to jutro. Dzięki za pomoc. - Bez ciebie nie byłoby tak zabawnie. No. Próbuję się uśmiechnąć, ale nie jestem dobra w uśmiechy. Które nie są skierowane do Yumy. Hm. Dobrze. Kiwam głową i odchodzę, udając się do salonu. Naprawdę nie jestem zła, był zmęczony, to zrozumiałe. Dużo dziś zrobiliśmy. Ściągam gumkę z włosów i przeczesuję je dłonią. Muszę wziąć prysznic. I wyswobodzić się z tej sukni. Dlatego zamiast skręcić na korytarzu w lewo i udać się na schody, idę w prawo, aż docieram do drzwi pokoju Yumy. Pukam i kiedy słyszę, że mogę wejść, otwieram drzwi i opieram się o framugę, jedną rękę wyciągając w górę, drugą opierając na biodrze. Hej. - Zajęty? - Zapominam w momencie o podziemnej galerii zabalsamowanych Brohli. Lustruję Yumę wzrokiem, uderzam opuszkami palców we framugę i uśmiecham się kącikiem ust. Odłóż to, mam dla ciebie o wiele lepsze zadanie. Jeszcze znajdziesz czas, a nie wiem, kiedy nadarzy się kolejna okazja do wyswobodzenia mnie z takiej sukni. - Potrzebuję twojej pomocy, nie poradzę sobie sama z tym gorsetem. - Twojej pomocy, Yumo. Oczywiście, że mogłabym poprosić kogokolwiek, nawet Lamberta w ogrodzie, aby po prostu wszystko rozplątał i rozluźnił, ale dlaczego, skoro chcę wykorzystać tę sytuację. Yumo, gdybym mogła wywierciłabym ci dziury w źrenicach. Odpycham się lekko i skręcam, idąc w stronę łazienki. Ale nie tej, z której korzystają wszyscy. Nie chciałabym jej komuś zająć. Przemierzam korytarz pewnie, odwracając się tylko raz, by sprawdzić, czy idziesz. Uważaj, na tren. Nie chcesz chyba, abym się w tym przewróciła? Docieram na piętro, uśmiechając się do ciebie, ze szczytu półokrągłych schodów. Ta łazienka jest o wiele przyjemniejsza, nie rozumiem, dlaczego wszyscy biją się o tą na parterze, może to kwestia wygody, tamtą mają wszak zaraz pod pokojem, do tej, musieliby iść całe trzy minuty. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Pią Wrz 04, 2015 1:09 pm | |
| Czytam, a przynajmniej próbuję czytać. Dalej nie mieści mi się w głowie to, w jakim domu wszyscy żyjemy. Jest stary, nieszczelny, brudny, zagracony, biegają po nim szczury a dodatkowo w co piątym pomieszczeniu można się nadziać na jakieś zwłoki. Mam dosyć, naprawdę. Na domiar złego Claudia i Lambert świetnie się bawili przy detrupyzacji willi Brohlów, Claudia nawet założyła tę... szatę. Kostium. Suknię. Nieważne, grunt, że wyglądała zdecydowanie zbyt złowieszczo. Nie spodziewałem się tego po niej, to że Lambert jako człowiek średniowiecza uzna obcowanie ze śmiercią za fascynujące nie powinno dziwić, ale... Claudio, mogłabyś chociaż poudawać, że ci nieswojo wśród tych wszystkich zwłok. Odrywam wzrok od książki, gdy stajesz w progu. Wzruszam ramionami, zajęty, chyba nie? Wolałbym faktycznie robić coś co pozwoliłoby nie myśleć o tym, że nad głową wisi mi prawdziwe cmentarzysko. Z każdym dniem spędzonym tutaj utwierdzam się w przekonaniu, że Brohle nigdy nie byli normalną rodziną. - Muszę przyznać, że chętnie bym cię wyswobodził z tej sukni. - Wstaję z fotela, zlustrowawszy Claudię wzrokiem. Wyglądasz w niej, hm. Nie źle, po prostu... jak nie ty. Zdecydowanie wolę cię w twoich swetrach. Idę za tobą, nie zastanawiając się zbytnio, gdzie mnie prowadzisz, głowę mam wciąż zajętą rozmyślaniami o tej willi. Zostanie tutaj byłoby... skrajnie nieodpowiedzialne. To dom pełen zlej złej i starej magii. Nie sposób przewidzieć, co stanie się dzisiaj albo jutro, zresztą, nie wiem, czy pobyt w tym miejscu dobrze wpływa na Claireminę. Odrapane ściany i wypadające okna nagle zdają się najmniejszym problemem. Zamykam za tobą drzwi do łazienki i uśmiecham się lekko. - Ta suknia jest starsza niż my wszyscy razem wzięci, nie przeszkadza ci to? - Zbliżam się do niej, kładąc ręce na jej talii i wędrując powoli dłońmi w górę. - Przypominasz złą królową z tego filmu, który ciągle ogląda Clairemina. Chociaż może o taki efekt ci chodziło. - Nie oceniam, wiesz. |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Pią Wrz 04, 2015 1:51 pm | |
| Podchodzę od razu do wanny, odkręcając kurek i wlewając do środka trochę płynu do kąpieli. Ładnie pachnie. Potrzebuję dla odmiany czegoś, co nie zalatuje słodko-zgniłą wonią. Chociaż nie zarejestrowałam żadnego zapachu pochodzącego do Brohli. To okropne, ale pomyślałam, że może już zwietrzeli. Spłonę kiedyś, naprawdę. Schylam się, ściagając trampki, skarpety i majtki, rzucając je w kąt, dopiero teraz zauważam, że ubrałam dwie różne skarpety. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Marmurowa posadzka jest chłodna, ale chyba tego potrzebowałam po całym dniu na nogach. Odwracam się, kiedy wchodzisz do łazienki. Nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie, dobrze się w niej czuję, mimo, że miażdży mi żebra. Ale chyba nie powinnam ci tego mówić. Mógłbyś się niepotrzebnie zaniepokoić. To tylko suknia, którą miałam ochotę przymierzyć, nic więcej. Sprawdziłam ją. Uśmiecham się szeroko, chyba daleko mi do złej królowej, wiesz? Daleko mi do królowej w ogóle, a do złej, cóż, chyba za bardzo lubię ratować życia. Hm, Yumo, najpierw musisz rozwiązać mnie z tyłu. Unoszę ręce odpinając kołnierz, który rzucam w to samo miejsce, gdzie leżą już moje rzeczy. Odwracam się, zabierając włosy z pleców, czekam cierpliwie. Potem zsuwam suknię z ramion i kiedy spada na ziemię, unoszę nogi, wychodząc z niej i stając na materiale. - Dziękuję. - Zerkam na Yumę przez ramię, kiedy gorset ląduje na reszcie elementów ubioru i idę do wanny. Zanurzam się od razu cała, na sekundę, by zmoczyć włosy i dopiero wtedy zakręcam kurek. Opieram się o ściankę, zginając nogi, tak, że kolana mam ponad powierzchnią wody. Hm? Yumo? Odwracam głowę. - Na co czekasz? Mam ci wiele do opowiedzenia. Tylko potrzebuję. Chwili. Relaksu. Muszę poukładać sobie w głowie, jak zacząć ten temat, by na wstępie nie sprowokować cię do podjęcia radykalnych kroków. Nie możemy w tej sytuacji działać pod wpływem impulsu. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Pią Wrz 04, 2015 2:58 pm | |
| Psujesz całą zabawę. Chciałbym sprawdzić, czy uda mi się wcisnąć palce pod ten ciasno zawiązany gorset, ale nawet nie mam okazji, za bardzo się spieszysz do pozbycia się go. Wiesz, Claudio, chodziłaś w nim pół dnia, a skąpisz mi kilku minut? Ale w porządku, mimo wszystko wolałbym, by twoja klatka piersiowa odzyskała swobodę oddechu. Rozsznurowanie gorsetu idzie mi trochę opornie, napięty rzemyk ciągle ucieka mi z rąk, jednak w końcu stajesz przede mną naga. Nie dziękuj. Nie ma sprawy, naprawdę. To chyba cokolwiek bezwstydne z mojej strony, że nie uciekam wzrokiem, tylko przyglądam ci się z uwagą. Nie z pożądaniem, tylko tak po prostu. Jak zawsze, gdy poznaję coś z nowej perspektywy. Wiesz, jesteś akurat tym typem osoby, która najlepiej wygląda bez żadnych ubrań. Łapię twoje spojrzenie i zastanawiam się czy może faktycznie nie przesadziłem, ludzie chyba jednak traktują nagość dużo poważniej, zaraz jednak uśmiecham się, słysząc twoje słowa. No dobrze. Chociaż wiesz, nie kąpałem się nigdy z kimś... w taki sposób. Rozbieram się bez pośpiechu i wchodzę do wody. Jest trochę za gorąca na mój gust, ale nie na tyle, by nie móc w niej wytrzymać. Siadam w tej samej pozycji co ty, dodatkowo obejmując wystające z wody kolana ramionami. Ok, now what. - Wiesz, trochę się rozczarowałem, miałem nadzieję, że zamkniesz Lamberta na strychu. Wiesz, co czeka nas w nocy? - Clairemina, Chiara, Lambert, wspólne malowanie paznokci i plotki do białego rana. Osobno potrafią być koszmarnie irytujący, a razem naprawdę będą niemożliwi do zniesienia. |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Pią Wrz 04, 2015 3:40 pm | |
| Oh, wybacz, obiecuję, następnym razem będziesz mógł sprawdzać. Jeśli odważysz się wejść na strych będziesz mógł nawet przejrzeć, co tam jest, wybierając mniej upiorne szaty. Na pewno będzie przyjemniej, jeśli ty pomożesz mi je przyodziać, niż zgorszony, narzekający Lambert. Och, nie zostawiłabym go na strychu, jeszcze by zrobił sobie krzywdę i wiesz, kto później musiałby się nim zająć i wysłuchiwać jęków Claireminy? Hm. Tak. A ja nie mam na to najmniejszej ochoty, mam inne sprawy na głowie. Przyglądam ci się równie bezwstydnie, chyba nie masz z tym problemu? Nie sprawiasz takiego wrażenia. Poza tym, czego mielibyśmy się wstydzić? Jesteśmy przyjaciółmi. Wiesz, mam do ciebie teraz inne nastawienie, niż podczas tej burzowej nocy. Mimo wszystko wtedy było inaczej, nie rozumiem tego do końca, ale mam wrażenie, że gdyby ten pocałunek nie zdarzył się wtedy, to teraz byłaby ku temu okazja, a jednak miałoby to inny charakter. Nie wiem, czy to źle, czy to po prostu. To po prostu jest. Przegryzam czubek kciuka. A może to ty. Ciągle mnie to nurtuje, rozmawiamy normalnie, a zawsze znajdzie się coś, jakiś mały element, który sprawia, że zaczynam zastanawiać się dlaczego, zachowuję się tak, a nie inaczej i zawsze dochodzę do wniosku, że to po prostu z twojego powodu. Nie wiem, czy mogę określić cię tylko przyjacielem, ale nazwanie cię potencjalnym kochankiem spłyciłoby to wszystko i chyba po prostu zostanę, przy Yumie. Charakter relacji : z Yumą. Co czeka nas w nocy? Czyli spędzimy ją razem? Uśmiecham się chytrze. Wiesz, że mój pokój znajduje się daleko od tego, w którym nocuje Clairemina, do moich uszu nie dotarłby nawet najgłośniejszy chichot. Co innego ty, wasze sypialnie znajdują się blisko siebie. Sięgam po jedną z buteleczek i wylewam trochę szamponu na dłoń, aby następnie umyć włosy. Piana dryfująca na wodzie w wannie pęka z cichutkim dźwiękiem. Przesuwam się trochę i odchylam do tyłu, zanurzając znów cała, dopóki nie wypłukam szamponu z włosów. - Nocujmy u mnie zatem. - Nocujmy. Nie, nocuj. Spędźmy noc. Ugoszczę cię. W pokoju, który zajmuję nie jest tak koszmarnie zimno, wiesz. Mniejsza powierzchnia pomieszczenia, łatwiejsza do ogrzania. Przenoszę się na kolana, przybliżając się i nie odrywając od ciebie wzroku, z małą przerwą, na wybranie kolejnej buteleczki z płynnym mydełkiem, którą ci wręczam. Mógłbyś? Naciskam lekko na twoje kolana, abyś wyprostował nogi, lub chociaż mnie puścił bliżej. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Sob Wrz 05, 2015 5:27 pm | |
| Nocujmy u ciebie, tak, brzmi jak dobry plan. Chociaż potrafię sobie wyobrazić minę Claireminy, gdy odkryje rano, że nie ma mnie w moim pokoju, słowo daję, to dziecko za bardzo się interesuje sprawami innych. Z drugiej strony, ominąć ze względu na plotkarskie zapędy Claireminy noc spędzoną u Claudii? To byłaby nieopisana szkoda. Nie odpowiadam w końcu, uznając, że sprawa jest właściwie załatwiona. Dzisiaj spędzamy noc u ciebie. Przynajmniej będę wiedział, że nie wymknęłaś się o północy z powrotem na strych, to miejsce jest przeklęte, uwierz mi. Jako Indianin znam się trochę na klątwach. Nikt nie musiał odprawiać jakiegoś rytuału, wystarczyło, że działo się tam dużo złych rzeczy. Śmierć ze starości Fitzgeralda to najprawdopodobniej najmniej dramatyczne zdarzenie, jakie uświadczył ten dom. Myślałem o tym, czy po prostu nie zablokować dostępu na poddasze. Nikt nie powinien tam wchodzić, nawet jeśli wyjątkowo ty i Lambert wydostaliście się bez szwanku. Przechylam nieco głowę, gdy podajesz mi mydełko w płynie. No więc. Co mam z tym zrobić? Otwieram buteleczkę, wiesz, nie lubię tych wszystkich, chemicznych zapachów, choć po pewnym czasie zacząłem się do nich przyzwyczajać. Ulewam kilka kropel mydła na wskazujący palec i bez namysłu zdobię brzoskwiniowym płynem czubek twojego nosa. Na mojej skórze ten kolor odznaczał się aż nadto, na tobie wydaje się wręcz blady. Cóż. Wybacz, wiem, że nie o to ci chodziło. Chcesz usiąść bliżej? Proszę bardzo. Oddaję ci flakonik z mydłem i cofam się bardziej w głąb wanny, dając sobie dość miejsca na rozprostowanie i rozchylenie nóg. I wiesz, nachodzi mnie refleksja. Nie uważasz, że wszystko między nami dzieje się... szybko? Z drugiej strony, czy cokolwiek na dobrą sprawę się stało? Prawie mnie pocałowałaś. A potem ja pocałowałem ciebie. A teraz siedzimy nago w wannie. Hm. No dobrze, chyba nie narzekamy na nudę. I sam nie wiem, jakie mam co do tego nastawienie. Czy ufam ci, Claudio? Tak, myślę, że tak. A nawet cię nie znam, nie tak dobrze, jak bym chciał. |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Sob Wrz 05, 2015 6:37 pm | |
| Nie zastanawiam się nad tym, bo nie chcę. Mogłabym dojść do jakiś wniosków. Czasami to wchodzi na tory, te myśli, ale odsuwam je i przyjmuję wszystko tak, jak jest. Owszem, szybko. Z nikim innym nie zbliżyłabym się w takim tempie, ale czy to źle? Dobrze się przy tobie czuję, więc nie kwestionuję. Yumo… Naprawdę… Unoszę dłoń zmywając z nosa kropelkę mydła. - Muszę odpocząć, chciałam cię mieć obok. - Na wypadek, gdybyś się zastanawiał po co cię tu ściągnęłam. Chyba po prostu potrzebowałam czegoś ciepłego i bliskiego po tym chłodzie katakumb, a tak się składa, że jesteś mi obecnie najbliższą osobą. Nie odbieraj tego tak, jakby siedzenie razem w wannie miało tylko jedną płaszczyznę. W końcu nic takiego się nie dzieje. A nawet jeśli. To co z tego? Odwracam się, opierając się o ciebie, splatam dłonie na brzuchu i wyciągam przed siebie nogi. Daj mi chwilę poleżeć, muszę sobie dać moment, chociaż od myśli i tak się nie odpędzę. Nie należę do osób, które lubią trwonić czas na nic nie robienie, co zdążyłeś zauważyć, ale teraz muszę, choć chwilę. Wygrzać się. Zapomnieć jak ciężki był materiał sukni. Lustruję powoli całe pomieszczenie wzrokiem, ale nawet nie zauważam detali, to po prostu odruch. Próbuję przypomnieć sobie wszystkie rytuały pogrzebowe, o jakich czytałam i znaleźć wspólne punkty z tradycją Brohli. Daję sobie tylko parę minut, potem łapię się brzegów wanny i podrywam w górę, przysuwając się do przeciwległej ścianki, o którą się opieram, siadając znów naprzeciw ciebie. Przyglądam ci się zamyślonym wzrokiem, dopóki nie sięgam po mydełko, w końcu nie przyszłam tutaj tylko siedzieć. Hm. Dobrze. Wzdycham ciężko namydlając ramiona, to nie będzie łatwa rozmowa. Jak mam ją zacząć? Przecież wiem, że wielu z tych rzeczy nie powinieneś wiedzieć, jednocześnie musząc mieć o nich pojęcie. Jestem pochłonięta myślami i mam wrażenie, że przez to mam spowolnione ruchy. Nie potrafię się skupić. Dobrze. - Yumo. - Wdech. O wiele łatwiej byłoby mi tobie o tym opowiadać, gdybyś był pierwszą lepszą osobą z brzegu. Ale to obecnie, tak jakby, twój dom. Nie wiem też, jak zareagujesz, a nie uważam, że potencjalne spalenie zawartości katakumb byłoby wyjściem z sytuacji. Niewątpliwie wisi tam w powietrzu ciężka, czarna magia. - Widziałam dziś rzeczy, którym zamierzam się przyjrzeć i zastanawiam się ile chcesz wiedzieć o tym domu. Mogłabym… wziąć to na siebie. Nie wydaje mi się, aby dojście do sedna sprawy wiele mi zajęło. - Wiesz o tym. Poza tym, bez względu na to, czy chcesz się zaangażować, czy nie, ja i tak zamierzam zagłębić się w historię tego rodu. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Sob Wrz 05, 2015 8:04 pm | |
| Ach, dobrze. Sam przymykam powieki, gdy kładziesz się na mojej klatce piersiowej. Możemy odpoczywać. Głaszczę leniwie twoje ramię, wiesz, lubię tę świadomość, że nawet gdy po prostu milczymy i leżymy tak blisko, wciąż jest dobrze. Rozmawiamy, albo nie mówimy nic. W odległości, lub ściśle przylegając do siebie. I za każdym razem jest, wiesz, dobrze. Chyba do tej pory nie miałem kogoś takiego. Mimo wszystko nie umiem stłumić pewnego niepokoju. Sprzątanie strychu tak cię zmęczyło, a może musisz odpocząć od czegoś innego? Nie chcę naciskać i cię wypytywać, jeśli to coś, co chciałabyś mi powiedzieć, w końcu zrobisz to i tak, jeśli nie, to nawet moja prośba niczego nie zmieni, co? Zresztą, teraz i tak jest pora na odpoczywanie. Wzdycham cicho, gdy odsuwasz się ode mnie, wiesz, nie wyglądasz ani trochę na bardziej zrelaksowaną. Sam opieram się ramionami o brzeg wanny i wyprostowuję się, patrząc na ciebie poważnie. Więc to ten moment, w którym przechodzimy do poważnej rozmowy? Zastanawiam się, o co może chodzić, gdy wymawiasz moje imię tym tonem, chociaż w końcu dochodzę do wniosku, że najlepiej będzie pozwolić ci mówić, zamiast snuć katastroficzne wizje. Rzeczy nigdy nie są tak złe, jakimi się wydają, sama często to powtarzasz. Tylko że najwyraźniej tym razem jest inaczej. Och, szlag by to, wiedziałem. Czuję, jak resztki dobrego humoru, w jaki mnie wprawiłaś, ulatują i zostaję po prostu z całym tym zmęczeniem. Wzdycham raz jeszcze i przeczesuję dłonią mokre włosy. W porządku. W porządku. Jakoś dam radę. - Powiedz - odzywam się po kilku sekundach milczenia. - Nie chcę, by to było tylko na twoich barkach. - Mimo wszystko to właśnie ja jestem odpowiedzialny za wszystko, co dzieje się w tej willi. Nie mogę odwrócić głowy i udawać, że nie widzę problemu, podczas gdy ty będziesz się wszystkim zajmować. Chociaż wiesz. To miłe, że chcesz pomóc. - Poza tym, we dwójkę dojście do sedna sprawy zajmie nam jeszcze mniej czasu. - Wzruszam ramionami (aa, dammit!). Ale wiesz, to prawda, Claudio, nie możesz powiedzieć, że byłbym tylko kulą u nogi. |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Sob Wrz 05, 2015 9:39 pm | |
| Mimo wszystko miałam nadzieję, nie wiem dlaczego, przecież wiedziałam, że i tak powiesz mi, że mam ci tutaj wyłożyć wszystko. Spoglądam w bok, chociaż nie daję po sobie poznać, że kilka nerwów drgnęło we mnie niespokojnie, bo to oznacza, że do kilku rzeczy będę się musiała przed tobą przyznać. A niekoniecznie chciałam. Nie z tego względu, że coś ukrywam, ale nie chcę cię niepokoić, bo choć ja wiem, że nie ma w tym niczego złego, ty mógłbyś to mylnie odebrać. Zgniatam w dłoniach kulkę z piany, którą nawet nie wiem kiedy uformowałam i spoglądam znów na ciebie. Dlaczego mam wrażenie, że jednak mnie ocenisz? - Parę dni temu, dobrze, ponad tydzień temu natknęłam się podczas spaceru w lesie na grobowiec Brohli, ale po prostu go minęłam, nie miałam powodu, aby do niego schodzić, wydawało mi się, że to nic nadzwyczajnego, ot katakumby. - Których byłam strasznie ciekawa, ale zawsze wydawało mi się, że moja chęć zwiedzania grot umarłych jest cokolwiek niezdrowa, chociaż wszystkie, w których byłam zawsze interesowały mnie pod względem historycznym. Równie dobrze mogłyby być puste i tak chętnie bym je zwiedziła. To nie ma teraz znaczenia. - Wiedziałam, że kości Fitzgeralda nie będą jedynymi na strychu, byłam na to przygotowana, zresztą, uzbierałam trzy kartony. Ale w pewnym momencie znalazłam mumię. Otworzyłam jedną z szaf, a ona wpada na mnie, taka piękna dziewczyna, w ogóle nie zniszczona, jak śniąca. Położyłam ją ostrożnie. Pod powiekami miała kamienie. Widzieliście gdy ją transportowałam, przykrytą bordową kotarą. Kiedy skończyliśmy Lambert miał spalić część rzeczy, a ja postanowiłam pochować tych nieszczęśników i dziewczynę. Chociaż nie rozważałam wykopywania jakiegoś grobu w lesie, w przypadkowym miejscu, od razu pomyślałam o katakumbach i tam się udałam, odtwarzając sobie w głowie trasę, którą tam dotarłam. Otworzyłam wrota, zesłałam to wszystko na dół i zeszłam. Przez cały czas miałam zapaloną różdżkę a mimo to było bardzo ciemno. I zimno, dlatego skręciłam w pierwszą alejkę, aby wypełnić zadanie, które sobie wyznaczyłam. - Oczywiście, chciałam wracać też przez to uczucie niepokoju, ale teraz, gdy ci o tym wszystkim mówię i widzę to przed sobą raz jeszcze, nie rozumiem kompletnie jego źródła. - Otworzyłam pierwszy grób, na który się natknęłam, był pusty, więc złożyłam w nim dziewczynę. Zostały mi jeszcze pudła z kośćmi, więc przeszłam kawałek dalej, otworzyłam kolejny grób, który, oczywiście, oczywiście też był pusty. Włożyłam tam pudła, zamknęłam kamienne wieko, odwróciłam się by odejść i wtedy światło z mojej różdżki padło na sąsiednią alejkę i.- - Zatrzymuję się na chwilę ze wzrokiem utkwionym ponad twoją głową, widząc mężczyznę oczami wyobraźni, jakby znów stał przede mną. - … musiałam tam wejść. Byłam ciekawa. Najpierw jeden, obok niego kobieta, w takim samym stanie jak dziewczyna, którą znalazłam na strychu. I… byli w różnym wieku, za moimi plecami, perfekcyjnie zachowani, wiesz, podeszłam do trzeciego uchylając jego powiekę, która oczywiście ukazała mi kamienną gałkę. - Unoszę dłonie, odtwarzając to dokładnie, wodząc gdzieś wzrokiem po ścianach, nie wiem, w którym momencie po prostu oderwałam się od ciebie, zmieniając zwykłą opowieść w powtórną wycieczkę po katakumbach. - Zastanawiałam się, ile ich jest, więc wysłałam promień światła w głąb alejki, ale on leciał przez kilka sekund, nie byłam w stanie niczemu przyjrzeć się dłużej. Dlatego zawróciłam i wspięłam się po tych pustych, kamiennych grobach na gabloty, w których stały mumie. Oświetliłam to wszystko bardzo potężnym światłem i… nie masz pojęcia… stałam tam po prostu obserwując, jak moje promienie docierają do różnych zakątków i… to jest takie ogromne. Yumo, tam są… całe pokolenia. Wszyscy… w perfekcyjnym stanie, ja... - Milknę, uświadomiwszy sobie, że nie mogę przestać się uśmiechać. Ale to przecież zupełnie uzasadnione. Opieram twarz na dłoni, zasłaniając usta i błądząc wzrokiem jeszcze gdzieś nad umywalkami. Jestem po prostu pod wrażeniem. Kręcę głową i przymykam powieki. Wiem, co powiesz. - Tak, wiem, to na pewno nie jest zwykły rodowy, rytuał pogrzebowy, ale Yumo, nie widziałeś tego! Zamierzam przejrzeć kroniki, nie spocznę, dopóki nie dowiem się, co miała na celu taka forma pochówku. I dopóki nie dowiem się, kim była ta dziewczyna, znaleziona na strychu. - Podniosłam głos? Tylko odrobinę. Nie wiem dlaczego. Chyba podświadomie chcę zagłuszyć twój ewentualny sprzeciw. Spuszczam głowę i wlepiam wzrok w pękające bąbelki piany. Hm, nie spodoba ci się to, co chcę ci powiedzieć. Dlatego jeszcze przez chwilę zachowuję to dla siebie. - Obiecałam sobie, że odnajdę miejsce, które było jej przeznaczone i umieszczę ją tam. - Mówię w końcu cicho nie podnosząc głowy. Chyba nie chcę widzieć twojego wzroku. Ale nie powstrzymasz mnie, przebrnę choćby i przez wszystkie wieki, przez wszystkie alejki, nie wiem, dlaczego, ale czuję, że powinnam. Nigdy nie bałam się śmierci, bądź co bądź.
|
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Sob Wrz 05, 2015 10:13 pm | |
| Wystarcza mi słowo "grobowiec", by wiedzieć, jakiego rodzaju będzie to historia. Zamykam na chwilę oczy, a kiedy w końcu podnoszę powieki, patrzę w górę, przepraszam, ale tak łatwiej jest mi wysłuchać wszystkiego, co chcesz mi powiedzieć, twoja twarz zdradza oznaki ekscytacji, a to mnie strasznie rozprasza. I trochę. Mimo wszystko. Irytuje. Nie degustuje, zwłoki to zwłoki, należy im się pewien szacunek, trzeba zachować wobec nich pewne środki ostrożności, chociażby na to, że to idealna wylęgarnia dla potencjalnie groźnych dla zdrowia drobnoustrojów, zarówno nieuzasadniony lęk jak i fascynacja to nie są uczucia, które należą się trupom. No dobrze, może nie powinienem tak myśleć, biorąc pod uwagę to, jak sam zareagowałem na zwłoki Fitzgeralda, ale cóż, dalej uznaję, że w wypadku, gdy jego prochy znajdują się w moich włosach, na moim ubraniu i nawet w oczach, mam prawo do odrobiny paniki. Poza tym, prawdopodobnie nastrój Claireminy trochę mi się udzielić. A może. Nie wiem. Może wyczuwałem, że na tym strychu znajduje się coś jeszcze? Nie jestem przesadnie wrażliwy na wszystkie te kwestie związane z szóstym zmysłem, ale nie da się ukryć, że poddasze niepokoiło mnie, zanim jeszcze dowiedziałem się, że w najlepsze spoczywa tam Fitzgerald. Kamienie pod powiekami. No dobrze. Odchylam głowę do tyłu i ściskam palcami czubek nosa, trawiąc to wszystko w głowie. Nie, to zdecydowanie nie brzmi normalnie. Mumifikowanie bliskich to raczej nie jest zwyczaj charakterystyczny dla Europejczyków. To znaczy, ponoć u was, w Palermo, tak. Na północy jeśli kogoś nie zachowała wieczna zmarzlina, zazwyczaj naturalnie obracał się w końcu w proch. Niemniej, Brohle to jednak cokolwiek chora rodzina, nie wiem, czy to powinno mnie uspokoić w kwestii tej mumii, czy wręcz przeciwnie. Zresztą, kto zostawia idealnie zachowane zwłoki na strychu? Nie, nie, w porządku. Odpowiedź brzmi, jak zwykle: Brohle. Spoglądam na ciebie przelotnie, gdy mówisz, że weszłaś do grobowca. A potem w tamtą alejkę. Z ciekawości. Ja. Argh. Odwracam wzrok, zabierając dłoń z twarzy i dla odmiany bębniąc opuszkami palców w brzeg wanny. Dlaczego. Nikt. Tu. Nie. Myśli. O. Bezpieczeństwie. Przez myśl przechodzi mi tysiąc scenariuszy. Rozumiem, że chciałaś pochować tę dziewczynę, ale mamy tu do czynienia z mauzoleum mającym co najmniej kilkaset lat. Zbudowanym przez najbardziej szaloną rodzinę Skandynawii (przepraszam, Clairemino, ale to prawda). Jaką miałaś gwarancję, że przejście się nie zawali, że nie wpadniesz w jakąś pułapkę, albo... cokolwiek! Przecież nikt z nas nie wiedziałby nawet, gdzie cię szukać, po prostu zostałabyś tam i... szlag by to, czuję, jak robi mi się zimno w kark, choć przecież siedzę we wciąż gorącej wodzie. Parskam krótkim śmiechem, słysząc, że zamierzasz umieścić dziewczynę we właściwym dlań grobie, głównie dlatego, że nie znajduję słów komentarza. Oczywiście. OCZYWIŚCIE. Wychodzę z wanny i ściągam z wieszaka jeden z ręczników. Ręczniki kupowała Clairemina, więc. Więc ten ma na sobie wyszyte krówki i czterolistne koniczynki. Jest dość duży, więc gdy zarzucam go sobie na ramiona, sięga mi niemal do połowy łydek. - Rozumiem, dlaczego intryguje cię ten rytuał - odzywam się w końcu, sam chciałbym wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Chociażby ze względów bezpieczeństwa. Póki co grobowiec pełen zmumifikowanych Brohlów to doskonały argument za tym by się stąd jak najszybciej wyprowadzić. - Wyjaśnij mi tylko, jakie znaczenie ma dla tej mumii to, gdzie spoczywa. Ona nie żyje, Claudio. Od setek lat. Mogłaby spędzić kolejne tysiąc w tej szafie, nie zrobiłoby jej to najmniejszej różnicy. - Głos mi się trochę trzęsie. Nie z gniewu. Boję się, Claudio, że jednak wejdziesz w to głęboko i zrobisz sobie krzywdę. A ty... a ja... Nie chcę, żeby coś ci się stało. Nie chcę zostać sam. Bez ciebie. |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Sob Wrz 05, 2015 11:06 pm | |
| Kulę się, kiedy słyszę, jak parskasz, ale wciąż nie podnoszę na ciebie wzroku. Teraz już chyba nie mogę. Obserwuję falującą powierzchnię wody, kiedy wychodzisz i nie mogę słuchać tonu, twojego głosu, przesuwam się, zanurzając cała. Wiedziałam, że nie byłam dostatecznie przygotowana, by ci to powiedzieć. Zle to przedstawiłam, oczywiście. Mogłam wyłożyć ci suche fakty, ale ta historia wciągnęła mnie tak bardzo, że chciałam podzielić się z tobą nią w taki sposób, byś zrozumiał. Nie zrozumiesz. Dobrze. Nie mogę cię winić. Ale ty nie powinieneś mnie wyśmiewać. Nie czuję się z tym komfortowo, chciałabym, abyś mnie wspierał. Ale przecież wiem, że nie możesz robić czegoś wbrew sobie. Wiem, wiem, ja to wszystko wiem. Czego tylko oczekiwałam? Widzę jej spokojną twarz gdy zamykam oczy. I po paru sekundach jest to nie do zniesienia, więc wynurzam się, wylewając trochę wody na posadzkę, łapię oddech przez otwarte usta. A ty znowu mówisz. A ja wiem, że masz rację, a mimo wszystko już postanowiłam. Podciągam kolana pod brodę i chowam w nich na chwilę twarz. Dlaczego nie możesz też zrozumieć moich powodów? Przecież to nie powinno być takie trudne! Ja nie chcę ich wszystkich po kolei zbadać. Chcę po prostu umieścić tą dziewczynę na jej miejscu. Podnoszę w końcu głowę i siadam po turecku odwracając się w twoją stronę. - I właśnie z tego powodu zasługuje, by znaleźć się na miejscu, które dla niej przygotowano, wśród rodziny! Yumo, ona nie jest kolejnym starym, bezużytecznym gratem ze strychu, to istota, która kiedyś żyła! - Nie mogę, nie potrafię. Krzywda każdego stworzenia bardzo mnie boli i nie mogę się z nią pogodzić i przejść obojętnie, a tak, zostawienie jej z jakiegoś powodu przez tyle lat na strychu uważam za krzywdę. I nie ma tu żadnego znaczenia, czy jest Brohlem, czy bezimienną służącą, zrobiłabym to samo, nawet gdyby to było mauzoleum jeleni, jeśli taka byłaby rodzinna tradycja. Rodzinna tradycja. Przez chwilę patrzę tępo przed siebie, kiedy dociera do mnie, jakimi kategoriami myślę. Przecież o to chodzi, prawda? By znalazła się wśród rodziny. Zamykam powieki i odchylam głowę do tyłu, opierając ją o brzeg wanny. I. Nie wiem. Uspokajam się. I nie podoba mi się to wcale. Rozumiem, ale mimo wszystko. Otwieram oczy i spoglądam na sufit. Yumo, zabierz mnie stąd. Nie z Bindalseidet. Stąd, stąd, z tego co mi zakorzenia się w głowie. Jestem zmęczona. Wstaję i wychodzę z wanny, sięgając po ręcznik i owijając się nim. Jest mi, nie wiem. Smutno. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Nie Wrz 06, 2015 12:03 am | |
| Nie odpowiadam od razu, widzę, że w twojej głowie tłucze się masa myśli. W mojej również. Wiesz, nie spodziewałbym się po tobie tak emocjonalnej reakcji i nie sądzę, że naprawdę chodzi o to, że sprawa jakiejś zapomnianej nieboszczki sprzed kilku wieków tak ci leży na sercu. Masz jeszcze jakiś motyw, o którym z jakiegoś powodu nie chcesz mi powiedzieć. Nie wiem, co o tym wszystkim sądzić, naprawdę nie wiem. Wygląda na to, że mroczny sekret willi Brohlów jest mroczniejszy, niż się spodziewałem. Okazuje się, że ciebie sprawy związane ze śmiercią pociągają bardziej, niż powinny. To chyba za dużo jak dla mnie. Nie, nie. Dam sobie radę, tylko. Tylko. Pomyślę nad tym wszystkim jutro, dzisiaj naprawdę nie mam już sił, by się tym zająć. Patrzę na ciebie trochę łagodniejszym wzrokiem, przepraszam, wiem, że czasem brzmię zbyt, hm, surowo. Nic na to nie poradzę, to chyba standardowe dla mnie ton głosu. Staję przez tobą i kładę dłonie na twoich ramionach, na Wielkiego Ducha, Claudio, wyglądasz na taką zmęczoną. Przyjazd do Bindalseidet wywołał w twoim życiu dość dużą rewolucję i to chyba w dużej części moja wina. Obiecuję ci, to już koniec. Dowiemy się, po co Brohlom potrzebne były te całe katakumby i dziwaczny sposób zachowywania zwłok i potem zaznamy w końcu trochę spokoju. Należy się nam obojgu. - Dobrze. Dobrze, Claudio. Ale teraz ty żyjesz, więc nie ryzykuj swoim życiem bez istotnego powodu. - Przesuwam dłonie trochę wyżej, czuję pod palcami, jak twardy jest twój kark. Hej. Jesteś zbyt spięta. I mówię ci to ja, naczelny sztywniak Dahlvaldu. - Dowiedzmy się najpierw, czemu miał służyć ten... rytuał pogrzebowy i jeśli okaże się, że to niegroźna zachcianka, pochowamy tę dziewczynę. Ale jeśli to coś... niebezpiecznego, to nie idź tam... proszę. - Nie zatrzymam cię przecież, chciałbym po prostu, byś zrozumiała. Nie będę tu siedział i czytał spokojnie gazety, podczas gdy ty pójdziesz narażać życie w imię jakiegoś truchła. Nie, przepraszam, niezidentyfikowana Brohlówno, to nie twoja wina, wiem. Po prostu. Claudio. Proszę, przejmuj się trochę bardziej kwestią swojego bezpieczeństwa. |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Nie Wrz 06, 2015 12:37 am | |
| Podnoszę głowę, kiedy podchodzisz do mnie. Przecież wiem, że masz rację. Tak. Ale znasz mnie, wiesz, że najpierw to sprawdzę. Oczywiście, to było głupie, schodzić tam samemu, ale kto z nas przypuszczałby, że to cały labirynt, a nie jedna, kamienna, chłodna komnata? Dobrze, wiem, że nawet gdybym odkryła, że jest to większe, niż przypuszczałam, miałabym ogromny problem aby siebie powstrzymać przed wycieczką tam. Uśmiecham się jednak słabo. -Pochowamy? My? Yumo, przecież ja nie pozwolę ci tam zejść. - Unoszę dłoń i zaczynam głaskać cię po wilgotnym wciąż policzku. Nawet nie chcę sobie wyobrażać ciebie w takiej scenerii. - Twój krzyk obudziłby wszystkich Brohli do życia. - Śmieję się, ale to oczywiście nie jest powód, dla którego nie zabrałabym cię ze sobą. Ty za dużo masz na głowie i wątpię, byś nerwowo dał radę udźwignąć taki widok. To w gruncie rzeczy nic strasznego, oni są bardzo estetyczni, ale rozumiem, że mogą przyprawić kogoś o dreszcze. Nie chciałabym nigdy cię na coś takiego narazić, wiem, a przynajmniej staram się leczyć ciała jak najlepiej, ale głowy to nie moja działka. I tak już staram się trochę z ciebie ściągać, ale nie wiem, czy robię to prawidłowo. Chyba nie. Wciąż gdziekolwiek się udasz lecą za tobą te ciemne chmury. Przestaję się szczerzyć bardzo szybko i po prostu stoję tak, uśmiechając się smutno. Zastanawiam się też, jak przyjąłby to Carlo. Nie wiem, chcę wiedzieć? Mam nadzieję, że nigdy nie zobaczy mnie na dole. Pochmurnieję, kiedy dociera do mnie, że w takim przypadku mógłby pomyśleć, że zeszłam tam specjalnie, aby mu dopiec. To idiotyczne, ale możliwe. To Carlo. Zabieram w końcu swoją dłoń, ale zamiast tego obejmuję cię i wiesz, widzę, że się martwisz. - A jak ty się czujesz? |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Nie Wrz 06, 2015 1:09 pm | |
| Ależ jesteś wredna. To była jednostkowa sytuacja, nie należę wcale do bardzo strachliwych osób. Po prostu. Wiesz. Prochy kamerdynera w moich oczach. Co niby miałem zrobić? - W obecnej sytuacji to w jakiejś części moje katakumby. - Uśmiecham się samymi kącikami ust, czy to nie makabryczne? - A w każdym razie, do mnie należy dbanie, by wszystko było... w porządku. Zejdziemy tam razem, a jeśli martwisz się o swoje bębenki uszne, nie obrażę się, jeśli rzucisz na mnie silencio. - Wtedy ani ty, ani mumie Brohlów nie będziecie musiały znosić dyskomfortu, jakim niewątpliwie jest wysłuchiwanie moich wrzasków. Wiesz, mimo wszystko nie mogę puścić cię tam samej. Nie, żebym miał aspirację by zostać rycerzem w lśniącej zbroi, zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie poradziłabyś sobie bez mojej pomocy, ale prędzej zejdę na zawał czekając na twój powrót i wyobrażając sobie, co dzieje się tam pod ziemią, niż schodząc z tobą do grobowca. Chcesz, żebym zszedł na zawał? Mam nadzieję, że nie. Ja? Jak się czuję? Kładę dłonie na twoich plecach, zastanawiając się nad odpowiedzią. Podsumujmy. Dowiedziałem się o istnieniu katakumb wypełnionych zmumifikowanymi Brohlami, przy czym istnieje prawdopodobieństwo, że liczba zwłok poupychanych po różnych kątach willi wcale nie jest mniejsza niż w grobowcu. Możliwe, że od setek lat odbywa się tu jakiś tajemniczy, czarnomagiczny rytuał, którego przeznaczenia nie znamy. I obejmuje mnie naga Claudia Coletti. Bilans emocjonalny wychodzi chyba jednak na plus. - Wiesz, to był bardzo emocjonujący dzień - stwierdzam w końcu. Dziwne. Z jednej strony czuję się zmęczony, ale przeczuwam, że nie zmrużę oka tej nocy. A potem zjeżdżam rękoma w dół, aż chwytam twoje dłonie i odsuwam się od ciebie, po prostu na ciebie patrząc. Lubię patrzeć na ciebie. Zjawiłaś się w moim życiu tak nagle, że czasem ciężko mi uwierzyć, że naprawdę tu jesteś. |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze Nie Wrz 06, 2015 4:29 pm | |
| Nie puszczę cię i tak. Mogę pozwolić ci myśleć, że tak będzie, zostawię cię przed katakumbami, tam na mnie zaczekasz. Doceniam to, że obawiasz się o moje bezpieczeństwo i nie chcesz puścić mnie samej, ale szczerze mówiąc, chcę móc przyjrzeć się temu wszystkiemu powoli i dokładnie, a wiem, że z tobą u moim boku nie byłoby to możliwe. Obawiam się, że to mogłoby odcisnąć na tobie piętno, a tego bym nie chciała. Patrzysz na mnie, a ja zrzucam ręcznik. Czy tak lepiej? Niewątpliwie ten dzień należał do emocjonujących, ale jeszcze się nie skończył i mam dziwne wrażenie, że daleko mu do tego, mimo, że nadchodzi już wieczór. Który i tak zamierzam spędzić wśród ksiąg, może powinnam dać sobie trochę odpocząć, poświęcić ten czas na rozrywkę, przyjemną lekturę, a nie zabierać się za tajemnice rodu Brohli od razu. Może- nie powinnam się tym tak interesować, to nie moja rodzina, nic mnie z nimi nie łączy, ale fakt, że akurat goszczę w tej willi nie pozostaje bez znaczenia. - Odpocznij. W pokoju, który zajmuję nikt cię nie zaskoczy. Poza Dorą, najwyraźniej zajmuję jej sypialnię. - Oczywiście jej, jej mamy i pewnie reszty rodzeństwa. Mijam cię, schylając się po twoją koszulę, wybacz, pożyczę, nie chcę wchodzić znów do tej sukni, a ty poradzisz sobie bez tego. Mnie nie wypada. Moje rzeczy, w postaci skarpet, majtek i tenisówek leżą gdzieś pod czarnymi fałdami szaty, nic im nie będzie. I tak nikt tu nie zagląda. Podnoszę jeszcze ręcznik, odwieszając go, wyciągam z wanny korek, rzucając ci jeszcze spojrzenie przy wyjściu, póki mam okazję zlustrować cię z takiej perspektywy. Jesteś bardzo szczupły. - Będę w pokoju jak tylko znajdę interesujące mnie pozycje w bibliotece. - Która jest tak czy siak na tym samym piętrze, więc wiesz, zawsze możesz do mnie wpaść. |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Łazienka na pierwszym piętrze | |
| |
| | | | Łazienka na pierwszym piętrze | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|