|
|
|
| |
|
Mistrz Gry | Temat: Pokój nr 1 Wto Gru 30, 2014 3:01 pm | |
| Pokój nr 1 Aby dostać się do dormitorium, wystarczy wspiąć się po krętych schodach i pchnąć mosiężne drzwi. Po przekroczeniu progu pokoju, w oczy rzucają się łóżka o drewnianej ramie z lazurowym, aksamitnym baldachimem i kotarami. Dla każdego ucznia przeznaczono szafkę, gdzie może pomieścić niezbędne rzeczy. Komnatę oświetlają duże okna, przez które prześlizguje się błysk zachodzącego słońca oraz świece osadzone w świecznikach. Granatowy dywan nierzadko jest zaśmiecony słodyczami i połamanymi piórami, chochliki jednak sumiennie wywiązują się z obowiązków. Rzeczy Charliego Colettiego oraz Lágona Jukanpoiki leżą po prawej stronie drzwi, natomiast miejsca po lewej zajmują kolejno Nikolas Raptakis, Yumawikvayatawa Yahto i X. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Pią Sie 14, 2015 11:37 am | |
| W nocy budzę się gwałtownie, orientując się, że ktoś nade mną stoi. Jest już ciemno, widzę tylko błyszczące białka oczu i niewyraźną sylwetkę. Co, do licha? Zaspany i zmęczony, przyglądam się cieniowi przez chwilę, dopóki nie nabiera kształtów Carla Colettiego. Pocieram twarz i wzdycham, o co chodzi, Carlo? Przestraszyłeś mnie. Przesuwam się na brzeg łóżka, kładź się i nie mów nic, chodźmy już w końcu spać. ... ... ... - Carlo? Powiedzieć, że jestem zdziwiony, to trochę mało. Całe szczęście, jest sobota; część moich współlokatorów jeszcze śpi głęboko, część już pospiesznie wyszła (mam nadzieję, nie zwracając uwagi na dodatkowy balast w moim łóżku. Widzę za to na sobie dwa skonfundowane spojrzenia. Na Wielkiego Ducha, Coletti, nie musiałeś się wcale wokół mnie owijać jak precel. To sprawia, że to wszystko wygląda jeszcze gorzej. - Eee, Yahto? Czy to Carlo Coletti? Przymykam powieki i wzdycham, po czym obracam lekko szyję, by popatrzeć na Carla. - Tak podejrzewam. - ...co on tu robi? - Co on może robić o tej porze? - odpowiadam z irytacją. - Śpi. Widzę, jak spoglądają na siebie, zmieszani. W końcu chyba zorientowali się, że tylko przeciągają niezręczność chwili i wkrótce zostajemy z Carlem sami. Świetnie, co ja teraz mam z nim zrobić? Próbuję wydostać się z tego uścisku, ale słowo daję, trzyma mnie tak, jakby zależało od tego jego życie. - Carlo - powtarzam przyciszonym tonem. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Pią Sie 14, 2015 11:57 am | |
| Wszyscy wrócili późno włącznie ze mną, bo przeciągałem powrót na tyle, na ile się dało, wiedząc, że to będzie kolejna niewygodna noc. Nie myliłem się. Od jakiegoś czasu męczyło mnie wciąż uczucie niepokoju i prawdę powiedziawszy jedyna noc, którą ostatnimi czasy w miarę dobrze przespałem to tak, podczas której spotkaliśmy się w łazience. Słuchając chrapania współlokatorów i zasłaniając nos kołdrą, bo nie mogłem znieść odoru alkoholu, który docierał do mnie z łóżka tego idioty Rieka, uznałem, że może warto rozważyć obecność Yahto w kategorii panaceum. Chyba jednak nie do końca byłem świadomy, że faktycznie wychodzę z pokoju i przemieszczam się do tego, w którym ty sypiasz. I tak wszyscy zbiorą się rano do domów, czekając na obiady bliskich i wspólne oglądanie telewizji. Wsuwam się pod kołdrę i chwilę zajmuje mi przyzwyczajenie do tego ciepła, na korytarzach jest tak cholernie zimno, a ja jestem boso. Czemu jesteśmy znów w tej łazience? Nie pamiętam, żebyśmy zasypiali w wannie. Nie ruszasz się, a kiedy podnoszę głowę spada na nas deszcz zapalonych żarówek. Nie parzą mnie, po prostu spadają wszędzie, nie tłukąc się, zasłaniają mi widok, wkrótce jest ich tyle, że toniemy i muszę zamykać oczy, bo nie widzę już poza tym oślepiającym światłem. Nie widzę już ciebie, ale słyszę. Jest mi jednak tak gorąco od tych żarówek, że nie jestem w stanie nic powiedzieć. - Mhmhmhmhm. - Zrozumiałeś? Światło i tak razi mnie przez zamknięte powieki. Oddycham powoli, czując, że coś łaskocze mnie w wargi i odkrywam, że z każdym wydechem żarówki rozpierzchają się, choć światło pozostaje. Schylam więc głowę, tym samym nasuwając na siebie kołdrę i znów robi się ciemno. Ciemno i pada deszcz, a tej dziewczynce z żółtą skórą odpadła głowa. Miała plastikową szyję. Ktoś krzyczy, zróbmy sobie grupowe zdjęcie!, okej, nie ma sprawy, ustawiam się w pierwszym rzędzie obejmując kogoś z ekipy filmowej, na trzy cztery mamy krzyczeć BASEBALL. Szukam dłoni i kiedy ją znajduję splata swoje palce z nią, to na wypadek, gdybym miał wpaść w tą smoczą jamoprzepaść, która jest przed nami. Lepiej się kogoś trzymać. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Pią Sie 14, 2015 12:30 pm | |
| Zlituj się, Carlo, nie możesz tu tak leżeć. To znaczy. Możesz. Choćbym chciał, to nie zrzucę cię z łóżka, ze swoją przewagą jakichś dwudziestu pięciu kilogramów byłbyś trudnym przeciwnikiem. Powiedzmy więc tak: Carlo, biorąc pod uwagę to, że twoja atrakcyjność jest wprost proporcjonalna do długości czasu, od kiedy ostatnio z kimś byłem tak blisko, to co robisz wydaje się cokolwiek za bardzo krępujące. I jeśli zaraz się nie obudzisz, zapewniam, że będzie jeszcze bardziej. Miałeś wstawać, nie ściskać mnie mocniej. Wiesz. Może to trochę rozczulające (nie wierzę, że używam tego słowa), gdy chwytasz mnie za rękę. Zastanawiam się, co ci się śni? Gdy śpisz jesteś straszliwie bezbronny, trochę jak dziecko. Nie zmienia to faktu, że bardzo mi w tym momencie niekomfortowo, choć chyba już zdążyłem zapomnieć, jak przyjemne jest ciepło bijące od innego ciała. Tylko. Okoliczności są raczej niesprzyjające. Wyplątuję dłoń z twojego uścisku i próbuję się odsunąć, ale niech to szlag, całkiem mnie zakleszczyłeś. Mogę zacząć na ciebie krzyczeć, ale wtedy obudzę resztę chłopców i, wiesz, wtedy to wszystko będzie naprawdę trudne do wytłumaczenia. - Carlo - odzywam się raz jeszcze, tonem tylko trochę głośniejszym. Żadnej reakcji? Wzdycham głęboko i opadam na poduszkę, świetne, w co ja się wpakowałem. - Tehalihwákhwa - mruczę do siebie. Zdjęty tą straszliwą niemocą w końcu się poddaję i leżąc tak, odgarniam kosmyki włosów z twojego czoła. Podoba mi się twoja twarz. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Pią Sie 14, 2015 12:48 pm | |
| Wpadłem w tą przepaść jednak. Ktoś mnie puścił. Niech cię szlag, ja ci zaufałem. Pieprzeni filmowcy. Tak to jest z ekipą, każdy patrzy tylko na czubek swojego nosa. Nie spadałem długo. W zasadzie to jak na moje oko przepaść miała metr głębokości. Więc wystaję z tej dziury i tak. Ale już nie ma tłumu. Więc schodzę po schodkach niżej. Może coś tam będzie. Idę sobie i przypominam słowa piosenki, którą kiedyś strasznie męczyła Chiara. To była jakaś głupia pioseneczka, ale niestety bardzo chwytliwa. Zszedłem już tak nisko, że nic nie widzę, ale najwyraźniej ze ścian wystają jakieś korzenie, bo co rusz zahaczam czołem o jakiś delikatny pęk. W końcu płaska powierzchnia, od razu wchodzę do ogrodu. Ojeju, jestem w Palermo! Tu jest tak pięknie o tej porze roku. Chciałbym zjeść winogrono, więc otwieram w pamięci mapę ogrodu i udaję się tam, gdzie mi się zdaje, żeby powinienem być. Ale po drodze mijam białe drzwi. Logicznym byłoby je obejść, przecież wcale mi nie przeszkadzają, ale we śnie próbuję je otworzyć. Nie da się, choć klamka jest dość posłuszna. Schylam się więc i zaglądam przez szparkę od klucza. O. Yuma. Co ty robisz w Palermo. - Ciao. - Mruczę i uśmiecham się, niby zaglądam przez dziurkę, ale wciąż jakoś mi to niewygodnie, więc zamykam oczy, ale wtedy nie widzę Yumy. Stoję przed tymi drzwiami znów próbując je otworzyć, ale się nie da, więc zerkam znów, rozchylając lekko powieki. Hej, Yuma, dlaczego nie otworzysz drzwi? -Perché non aprire la porta? - Mruczę niezadowolony, że tak sobie ze mną pogrywasz, robię rozżaloną minę, no bo postawiłeś mi drzwi w ogrodzie a teraz co nawet nie chcesz ich otworzyć, dlaczego taki jesteś, no weź. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Pią Sie 14, 2015 1:06 pm | |
| Ależ z ciebie oszust. Patrzysz na mnie i mówisz do mnie, ale widzę przecież, że ciągle śpisz, co wcale mi nie ułatwia sprawy. - Ciao - witam się bez uśmiechu, kalecząc twój język swoim manogemaskim akcentem. - Dlaczego nie pozwalasz mi wstać? Nie mam pojęcia, co do mnie mówisz, mógłbym bawić się w skojarzenia z innymi językami i rozszyfrować tę wiadomość, ale prawdę mówiąc, nie mam na to ochoty. Podejrzewam, że ta wypowiedź i tak nie ma najmniejszego sensu, przez sen mówi się różne głupoty, które sens mają tylko dla śniącego i tylko tak długo, dopóki on śpi. Wiesz, z jednej strony naprawdę zaczynam się irytować, ale z drugiej twoja obecność jest zaskakująco miła. A przynajmniej do czasu, aż sobie uświadomię, że ci kretyni zdążyli już pewnie rozpowiedzieć całej szkole, że Yumawikvayatawa Yahto dzielił tej nocy łoże z Carlo Colettim. Hm, ty się pewnie nie przejmiesz, co? Ja raczej wolałbym, żeby nie dotarło to do uszu Claireminy, nawet nie chcę wyobrażać sobie jej reakcji. Wścieknie się, wiesz to? Nawet nie będzie wiedziała, dlaczego się denerwuje, ale zanim zdąży to przemyśleć, pół zamku rozniesie w pył. Nie mam pojęcia, jak długo zamierzasz sobie błądzić po tej krainie snów, wybacz, że to mi przypadła rola twojego oprawcy, ale wybacz, Carlo, nie będziemy tu tak leżeć w nieskończoność. - Carlo, wstawaj - mówię spokojnie. - Chodźmy pod prysznic. Miałem na myśli "my dwaj, ale nie razem", ale cóż. W sumie. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Pią Sie 14, 2015 11:47 pm | |
| Carlo nie ma w pokoju. Nie ma go też w łazience. Ani w pokoju wspólnym, co jest dość zrozumiałe, sporo tu ludzi o tej porze. Chciałam wrócić do swojego pokoju, ale mijając jednego ze znajomych po prostu zapytałam o brata. Czemu nie jestem zdziwiona. Niemniej jednak nie mam wyrzutów sumienia aby przerwać potencjalną sielankę, więc udaje się prosto do pokoju, w którym śpi Yahto. Mijam verdeńskich chłopaków zaglądających na mnie, ignoruję ich spojrzenia, niektóre prowokujące, niektóre strachliwie zainteresowane, zdaję sobie sprawę ze swojej urody i pochodzenia, ale mam dość tego, że przechodnie przypominają mi o tym na każdym kroku. Problemy pierwszego świata, kiedy jesteś córką mafiozy. Korytarze są zimne, stopy całe już mi zmarzły, chyba musimy nauczyć się nosić kapcie. Opatulam się szczelniej zwiewnym szlafrokiem i pukam do odpowiednich drzwi. Kiedy się otwierają przyglądam się przez chwilę Yumie. Interakcje społeczne nigdy nie były moją dobrą stroną. Nie dlatego, że jestem wycofana i strachliwa. Dlatego, że nie potrzebuję ich w takim stopniu jak większość społeczeństwa. - Szukam Carlo. - Co pewnie już wiesz, to idiotyczne, że mimo wszystko muszę wypowiadać swoje intencje na głos, skoro wiadomo o co chodzi. Wślizguję się na dywanik, który izoluje moje stopy od podłogi i spoglądam na łóżko. Carlo śpi. Śpi. Podchodzę do niego i nachylam się, odgarniając ciemne loki na plecy, bo zasłaniają mi widok. Kucam, ale przedtem rzucam Yahto szybkie spojrzenie. - Carlo? - Nie odpowiada. Co mnie w zasadzie bardzo cieszy, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio tak sobie ładnie spał. Nie poprawiam mu ani włosów, ani kołderki, nie jesteśmy w filmie. Zamiast tego wstaję, łapiąc się brzegu łóżka. - Jeśli ci przeszkadza, zabiorę go stąd, jeśli nie, nie budź go. - To jasna prośba, lubię klarowne sytuacje, a Carlo nie sypia dobrze, jeśli więc nie sprawia problemu dlaczego ja lub Yahto mielibyśmy go stąd wyrzucać.
Pisałam to bardzo powoli. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 12:14 am | |
| Tak, wcale nie musiałaś tego mówić na głos, Claudio, zdziwiłbym się, gdybyś tu była z jakiegokolwiek innego powodu. Dziwi mnie tylko to, że z góry założyłaś, że Carlo tu będzie - to znaczy, że powiedział ci o tym, co się stało wtedy w łazience. Co za dupek, a prawie zaczynałem go lubić. Może nie zauważyłaś, Claudio, ale nie jestem zbyt dobry w te wszystkie emocjonalne sprawy. Świat pewnie byłby prostszy, gdyby ludzie mówili, co myślą, chociaż pewnie stałby się mniej przyjazny dla kogoś takiego jak ja, kto gdziekolwiek nie pójdzie, wzbudza szaloną nienawiść ze strony społeczeństwa. Mimo to wiem doskonale, o co ci chodzi. Biedny Carlo i jego kłopoty ze snem, prawda? Poznaję to, bo sam myślę bardzo podobnie, biedny Carlo. Współczucie chyba średnio pasuje do mojego wizerunku, a ja już mam dosyć powtarzania, że tak, jednak posiadam serce. Mówcie sobie co chcecie, ale ja właśnie leżę spętany kończynami Carla Colettiego tylko dlatego, że nie chcę go brutalnie wyrwać ze snu. No dobrze. Trochę się oszukuję w tym momencie, przecież to na swój sposób przyjemne. Z dwóch przyczyn, ciało Carla jest mimo wszystko miłe w dotyku, po drugie, gdy tak leży wtulony mogę połudzić się trochę, że nie jestem do końca sam. Albo, jak to ujął Carlo, bez sojuszników. Nie wiem, co się ze mną dzieje, nigdy nie byłem specjalnie uczuciowy, a od kilku dni mam wrażenie, jakbym nosił w sobie. Nie wiem. Na Wielkiego Ducha, jestem okropny w metafory, wybaczcie. Jakby to był balonik. Wypełniony jakimś żalem. Napięty do granic wytrzymałości. Co się stanie, gdy wybuchnie? Jest tak napęczniały, że wystarczyłoby go drasnąć. I bum. - Nie wygląda na kogoś, kogo wiecznie męczą koszmary - stwierdzam, chociaż nie wiem, do kogo mówię. I o kim. O nim, o mnie, do niego, do Claudii, do siebie? Mimo wszystko gdzieś na dnie mojej świadomości pobrzmiewa taka myśl, że jednak powinienem być odpowiedzialny. Choć ten poranek dziwnie mnie rozleniwił. - Źle sformułowałaś pytanie. Nie przeszkadza mi, po prostu muszę wstać. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 12:34 am | |
| - Nie zadałam ci pytania. - Odpowiadam sucho zgodnie z prawdą. Bądź sobie sobą, Yumą Yahto, podobaj się mojemu bratu jak tylko chcesz, ale generalnie to pierdol się. Nie zgnieciesz mnie jak reszty szkoły, nie rozumiem ich doprawdy, dlaczego wszyscy tak się kurczą na twój widok, ale ja w ogóle nie pojmuję zachowań niektórych ludzi. Nie wygląda, bo zasnął przy tobie snem dziecięcia, nie wiem, jak to zrobiłeś, najwyraźniej trochę stracił dla ciebie głowę, nie rozumiem, ale nie kwestionuję. Musisz wstać, rozumiem to. Nie oceniam, nie zastanawiałam się czy obecność Charliego jest ci miła czy niewygodna, to nie leży w mojej naturze. Rozważałam tylko opcje, aby wiedzieć, jak postąpić. Odrywam od ciebie wzrok i kucam przy łóżku. Koszmary. Też mi coś. Sięgam dłonią i drapię brata za uchem. Nie ma chyba sensu do niego mówić, przecież widzę, że śpi jak dziecko i tak nie odpowie, ani nie zareaguje. Dotyk to jednak coś innego. Po chwili Charlie odwraca się na drugi bok, puszczając Yumę i układając się w pozycji embrionalnej. Prostuję się i posyłam Yahto krótkie spojrzenie. Czy to ci odpowiada?. Rób teraz co chcesz, tylko zostaw go tu. W swoim czasie wstanie i sobie pójdzie. Później mu powiem aby nie robił ci takich niespodzianek. Carlo ty mały idioto. Nie wiem, co się między wami dzieje, ale odnoszę wrażenie, że to jednostronne. - Miłego dnia. - Jebał cię pies. Odwracam się i wychodzę, zamykając za sobą cicho drzwi. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 12:23 pm | |
| Nie bądź już taka drażliwa, Claudio. Swoją drogą, dzięki za pomoc. Powiedziałbym ci to nawet, gdyby nie to, że wciąż jestem trochę zaspany i kiedy Carlo w końcu odsuwa się ode mnie, ciebie już nie ma. Miłego dnia, tak. Patrzę na skulonego Colettiego w moim łóżku i z jednej strony myślę, że dobrze znać tę sztuczkę na przyszłość, a potem myślę, na jaką przyszłość? Wzruszam ramionami i zwlekam się z łóżka, profilaktycznie nakrywam Carla kołdrą, tylko po to, żeby żaden z pozostałych nie zobaczył go, gdy będą wstawać, po czym idę. Pod prysznic.
Wracam już ubrany, z wciąż lekko wilgotnymi włosami. Pokój znacznie opustoszał - ale ty wciąż tu jesteś. Wiesz, mam wrażenie, że prysznic zmył z mojej skóry wspomnienie twojego dotyku i teraz twoja obecność stała się po prostu kłopotliwa. Siadam po turecku na skraju łóżka i przyglądam ci się, z kciukiem przyciśniętym do dolnej wargi. Co mam z tobą zrobić, Chłopcze-Który-Widzisz-Więcej? Nie wiem, czego ty się spodziewasz po nas. Może wszystko źle zinterpretowałeś. A może po prostu nie myślałeś wtedy i niczym dziecko męczone koszmarami poszedłeś do pierwszego miejsca, które wydaje ci się bezpieczne. Dziwne, że trafiłeś w ten sposób na moje łóżko, cóż, dla większości ludzi to raczej gniazdo jadowitych żmij, a nie jakiś azyl. Jesteś z całą pewnością kluczem do mojego porozumienia z Claireminą. I ty na pewno też zdajesz sobie z tego sprawę. Zastanawiam się tylko, czy będziesz chciał mi pomóc?
|
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 1:43 pm | |
| Wstałem i pościeliłem łóżko. Automatycznie. Dopiero wtedy zorientowałem się, że to nie moja pościel. Rozejrzałem się i cóż. Czyli jednak mi się to nie przyśniło. Siadam na brzegu łóżka i przeczesuję dłonią włosy. Nie cierpię ich po przebudzeniu, kręcone jak włosy pastereczki, tej z obrazu. I tak muszę je podciąć. Gorąco mi. Nie wiem, czy to Yuma ma taką grubą kołdrę, czy to ja się w niej zaplątałem, ale koszulkę mam wilgotną. Chcę pod prysznic. Wstaję i wtedy się zjawiasz. Perfekcyjne zgranie w czasie, Yahto. Przyglądam ci się przez chwilę w mojej koszulce w neonowe pieski. To plus moje rozczochrane włosy, muszę wyglądać niezwykle kusząco. I pachnieć też. - Spotkajmy się tu za dwie godziny. - Mówię po prostu, nie witając się i wychodzę, kierując się od razu do łazienki. Sikać mi się już chce. Dwie godziny akurat wystarczą mi na szybki prysznic, śniadanie i bibliotekę. Jesteś pierwszą osobą, przy której robi mi się głupio i podświadomie chyba nosisz już znamię mojego oprawcy. Nie wiem tylko dlaczego. Przecież w gruncie rzeczy (wciąż?) nie stało się nic, co pozwoliłoby mi myśleć, że mam w tobie oparcie i mogę ci zaufać. Może wariuję, psuję się, albo nie wiem. Starzeję.
Mam ze sobą stos ciężkich ksiąg, drugi taki dryfuje w powietrzu obok mnie. Są ciężkie jak skurwesyn, więc otwórz mi. - Hej. - Wchodzę i kładę księgi na ziemi, drugi stos ląduje cicho obok, a ja strzepuję dłonie, bo jednak trochę zdrętwiały mi ręce. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 2:20 pm | |
| Dwie godziny, w porządku, nie spieszy mi się. Nie wiem trochę, co mam ze sobą zrobić przez tyle czasu, chociaż i tak miałbym ten problem, nawet gdybyś mnie nie nawiedził. Wychodzisz, a ja uśmiecham się lekko pod nosem, to trochę dziwna sytuacja, nie sądzisz? Zaraz ten uśmiech znika jednak z mojej twarzy. Nie mam ochoty zejść na śniadanie, ostatnio apetyt mi nie dopisuje. Poza tym, jest spore prawdopodobieństwo, że natknę się w jadalni na Claireminę, a wolałbym uniknąć kolejnego niezręcznego spotkania. Z braku lepszych zajęć przypuszczam atak na kufer Nikolasa Raptakisa i zaczynam poprawiać jego esej z alchemii. Raptakis, ty kretynie, nawet już nie udajesz, że się starasz. Wykreślam kolejne zdania, poprawiam kilka słów i w końcu mam przed sobą coś, co wygląda w miarę przyzwoicie. Po chwili zastanowienia dopisuję na samym końcu "pracuj ciężko, pozdrawiam, Lola Okeke". I tak nikt ci nie uwierzy, że to nie ty, Lolu. Zwijam pergamin w rolkę i wrzucam ją do kufra Nikolasa. Świetnie, co teraz? Siadam z powrotem na swoim łóżku, czas mi się strasznie dłuży. Minęło dopiero pół godziny. ...
- Hej - odpowiadam mechanicznie, wyrywając się z zamyślenia. Unoszę brwi do góry, po co te wszystkie książki? Może jednak wciąż nie do końca się obudziłeś. W sumie ta sytuacja chyba aż się prosi o jakiś komentarz, ale nic nie przychodzi mi do głowy, jestem trochę rozkojarzony. Podchodzę do tego stosu i sięgam po pierwszą z ksiąg, jest dosyć ciężka, po co u licha to tu targałeś, Carlo? Odczytuję tytuł i to już wystarcza, bym nabrał podejrzeń. - Aż tak interesuje cię moje Lakeville? Jest dużo mniejsze niż Palermo. Powiedziałbym, że brzydsze i nudniejsze. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 2:47 pm | |
| Może to lepiej, że nie poszedłeś na śniadanie. W istocie. Spotkałem Claireminę. Z Jukanpoiką. Nie wiem o co chodzi, to dla mnie spora nowość, ale decyzje tej dziewczyny w ciągu ostatnich dwóch tygodni walczą o nagrodę Darwina. Jutro z nią porozmawiam. Zjadłem swoje słodkie bułeczki, wypiłem kawę, na korytarzu minąłem się z moimi siostrami. Nie były dziś zbyt przychylnie nastawione do mnie, widziałem to w ich lekko obrażonych minach. Nie wiem, czy spryskałeś mnie własnym przekleństwem, ale naprawianie relacji zostawię sobie na później. Teraz mamy inne zajęcie. Strzelam palcami dłoni i spoglądam na ciebie, pozwalając lekkiemu rozbawieniu wpełznąć na twarz. Yahto. Nie rób z siebie idioty. - Nie interesuje mnie infrastruktura miasta, z którego pochodzisz. Tylko ty i twoja zaginiona magia. - Proste? Proste. Kiwam lekko głową i biorę jedną z ksiąg. Siadam na ziemi, opierając się o łóżko. Stoisz tak nade mną, więc podnoszę na ciebie głowę i unoszę brwi. Yahto, ile razy mam cię przekonywać że nie mam złych zamiarów? Jeśli po raz kolejny się wygłupiłem, powiedz. Jeśli chcesz, abym zostawił cię w spokoju i wszystko tylko źle odczytuję, naprawdę, powiedz. Wiem, że jesteś w stanie, przecież wszystkim zawsze mówisz wprost co myślisz. Spuszczam w końcu głowę i otwieram tomisko na spisie treści, wertując nazwy rozdziałów, które mogłyby mi coś powiedzieć. W końcu otwieram na odpowiedniej stronie i zaczynam czytać. Ten tekst jest taki drobny, a pożółkłe kartki cuchną trochę starością. To będzie długi dzień. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 3:45 pm | |
| Nie wierzysz wcale w moje Lakeville, co? W porządku. Nie wiem, ile widziałeś, ale póki co zachowałeś to dla siebie, co jest dosyć dobrym znakiem. Dziwi mnie tylko to, że aż tak się przejąłeś, a może źle to interpretuję i nie przejmujesz się mną, tylko po prostu nie możesz oprzeć się rozwiązaniu tej zagadki. To wszystko mnie przygnębia, Carlo, nie sądzę, byś odpowiedź znalazł w tych księgach, bo widzisz, to, co się ze mną stało, ma duży związek z Lakeville. Wzdycham tylko i siadam obok ciebie. Wiesz, chyba powinienem robić to samo, co ty teraz - szukać rozwiązania. Yumawikvayatawa Yahto sprzed kilku miesięcy tak by zrobił, ale sporo się pozmieniało. Z jednej strony boję się przyszłości, tego, że może za dzień, dwa, cztery nagle znowu zacznę się dusić, kto wie, jak duże konsekwencje w moich przypadku będzie miało odcięcie od magii, jednak nie mogę się pozbyć tego dominującego poczucia, że na dobrą sprawę wcale mi nie zależy. Przestało mi zależeć, Carlo, lękam się tylko tej bolesnej walki o oddech, doświadczyłem tego raz i na samą myśl o tamtym uczuciu ogarnia mnie mały atak paniki. Weź się w garść, Yahto. Wypuszczam powoli powietrze z płuc i trzymam dłonie zaciśnięte w pięści, dopóki kołatanie serca nie ustaje. - Tak, to dosyć zajmujący temat - przyznaję z krzywym uśmiechem. - Udało mi się ustalić tyle, że gdyby podczas nocy Walpurgii jakaś wariatka nie rzuciła w profesora Karjalainena butem, pewnie bym się tam udusił. Wobec takiej alternatywy brak magii nie jest niczym strasznym. - Długo milczę, patrząc przed siebie uparcie. - Nie było cię tam, prawda? - Odwracam się w stronę Carla. - Widziałem was przez chwilę, ale potem zniknęliście. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 4:45 pm | |
| Zagryzam wargę od wewnątrz, to chyba mój odruch przy czytaniu, Claudia mnie zawsze upomina z tego powodu, ale nie kontroluję tego. Mój wzrok przeskakuje szybko po literkach, czytam co trzecie słowo, ale już widzę, że to nie to, więc przewracam stronę. Nie zaczynam jednak czytać, bo mówisz do mnie, a ja nie potrafię skupić się na słuchaniu i czytaniu. Odwracam głowę w twoją stronę. Dusiłeś się? Co to znaczy? Chodzi o to że wiem, co to znaczy. Tylko w tym przypadku. Z obecną sytuacją polityczną jestem na tyle na bieżąco, co każdy przeciętny obcokrajowiec, który żyje tu jedną nogą. Nie wiem o niczym, co mnie nie dotyczy. Nie wiem, czy to ignorancja z mojej strony, niemniej jednak z sytuacją w moich rodzinnych Włoszech jestem na gorąco. To chyba zrozumiałe. - Nie. - Odpowiadam zgodnie z prawdą. Przecież gdybyśmy tam byli to ja i Clairemina o wszystkim byśmy wiedzieli. I pewnie rzucili się na pomoc. Tak przypuszczam. Przyglądam ci się uważnie, chyba trochę tracąc poczucie czasu. Nie mam jednak wyrzutów sumienia, przecież skąd mogliśmy o tym wiedzieć. Mógłbym teraz zarzucać sobie ułomne zdolności jasnowidza, ale to nic nie da. Nigdy nie widziałem przyszłości. Dlaczego ta noc miałaby stanowić wyjątek? Odwracam się w końcu i kontynuuję lekturę. Po kilku księgach boli mnie już kark. Odrywam się na chwilę od tekstu i odchylam głowę do tyłu. Po dotychczasowej lekturze wiem już, że było kilka historii utraty zdolności magicznych, minus jest taki, że nie miały żadnych punktów stycznych z Yahto, z tego co mruczał, po tym, gdy podsuwałem mu książki, plus natomiast jest taki, że nigdy nie były to stałe straty. Odsuwam od siebie książkę i wstaję na chwilę. Muszę rozprostować kości. Podchodzę do jednej z szafek nocnych i zabieram butelkę wody, która leży obok. Odkręcam i na raz wypijam ¼. Spoglądam na ciebie stojąc tak i w końcu wracam, kładąc butelkę na ziemi, samemu wchodząc na łóżko. Zbieram z podłogi książkę, którą akurat wertowałem i wracam do niej, po kilku jednak stronach stwierdzam, że potrzebuję dłuższej przerwy i książka ląduje na mojej twarzy. Muszę tak chwilę poleżeć. Wzrok mi się zmęczył. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 5:20 pm | |
| Twoje zaangażowanie jest ujmujące, ale obawiam się, że nic z tego nie wyniknie. Jestem już trochę zmęczony tymi księgami, pewnie irytuje cię to, że nie staram się tak bardzo jak ty, wiesz, po prostu z góry założyłem, że nic nie znajdziemy i zaczynam nabierać pewności, że miałem rację. Widzisz, problem polega na tym, że nawet jeśli ktoś taki jak ja kiedykolwiek przechodził przez to samo, żaden czarodziej nie opisał tego w żadnej z ksiąg. Po co? Dopóki czarodzieje nie znajdą jakiegoś zastosowania dla magicznych istot, raczej się nimi nie interesują, a jeśli o manogemasak chodzi, to nie mogę powiedzieć, byśmy byli specjalnie przydatni. Wodzę za tobą wzrokiem, nie jesteś typem, który odpuszcza łatwo, prawda? Wzdycham i w końcu wstaję z miejsca tylko po to, by położyć się obok ciebie. - To nie ma sensu, Carlo. W tego typu książkach o nas nie piszą. - Wzruszam ramionami, wiesz, od dawna już nie wykłócam się o rzeczywistość. Przekręcam nieco głowę, by na ciebie popatrzeć. - O mieszkańcach Lakeville - uściślam, nie wiem, może chcę się z tobą trochę podroczyć, żebyś nie czuł się rozczarowany. Naprawdę doceniam, co dla mnie robisz, więc tym bardziej nie chcę, byś marnował na to czas, szkoda, by taki gest się marnował. - Wiem, kto mógłby pomóc, ale nie wiem, jak znaleźć tę osobę. - Przeciągam się, przesiedziałem lub przeleżałem cały dzień i od tego bezruchu zaczął mrowić mnie kark. Mimo wszystko nie wstaję z miejsca. Leżę, wpatrując się w jeden punkt na suficie. Wiesz, Carlo, trochę ci współczuję, ale sam sobie jesteś winny, nie trzeba mnie dobrze znać, by wiedzieć, że znajomość ze mną może być kłopotliwa. Unoszę dłoń i zawieszam ją w powietrzu przed swoją twarzą, zastanawiam się, czy gdybym teraz spróbował, udałoby mi się wykrzesać z siebie odrobinę magii, ale wiem, że to nie wyjdzie. Przenoszę wzrok na ciebie, chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że nie będę w stanie w nieskończoność ukrywać, że nie potrafię rzucić nawet najprostszego zaklęcia. Co się wtedy stanie? Wydalenie mnie z tej szkoły to chyba najbardziej litościwy scenariusz, jaki może mnie spotkać. W najgorszym przypadku zaczną dociekać, dlaczego nie mogę czarować i prędzej czy później zorientują się, że nigdy nie zasługiwałem na pobyt w Dahlvaldzie. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 6:42 pm | |
| Dlaczego miałbym się poddać? Ten temat mnie zainteresował, oczywiście, że ze względu na ciebie, ale nawet, gdyby dotyczył kogoś innego jest ciekawy sam w sobie. Utrata zdolności magicznych to nie jest coś, co przytrafia się ot tak, nawet po najgorszych klątwach. Ściągam książkę z twarzy i rzucam ją na podłogę, nie zwracając nawet uwagi na której stronie skończyłem. I tak nie było w niej nic pożytecznego. Poza tym, masz rację, nie było tam niczego o mieszkańcach Lakeville. Znowu jestem niedotleniony, przecież nie wychodziłem jeszcze dziś z zamku, zbiera mi się na ziew i kiedy w końcu biorę głęboki oddech twój łokieć ląduje na mojej twarzy, uprzednio wgniatając mi policzek. - Yume… - Mruczę niecierpliwie i odsuwam twoją rękę. Patrz, jak się przeciągasz, Jezu. Przecieram oczy, bo od tego ziewania zwilgotniały mi kąciki. Odwracam się układając na boku, podpieram głowę na ręce. - Zyjesz w świecie pełnym magii, na pewno jest sposób, żeby odnaleźć takie osoby. - Wymaga to oczywiście czasu i zaangażowania, ale nic nie jest niemożliwe. Naprawdę nie przepadam za ludźmi, którzy są mątwami. - Mam nadzieję, że nie należysz do tej grupy, która szybko się poddaje, bo sprawisz mi spory zawód. A wolałbym, żeby to był wzwód. - Nie będę cię oszukiwał, nie mam szacunku do osób, które poddają się ot tak, uważając, że szkoda tracić energię na dalsze działanie. Coletti zawsze starają się dopiąć swego, ot co. - Opowiedz mi. O mieszkańcach Lakeville - I nie śmiej się ze mnie, jeśli brzmię idiotycznie. Nie znam angielskiego. Tyle, co mogę usłyszeć w radio, ale nie satysfakcjonują mnie te disco utwory, więc mój mózg chyba automatycznie nie wyłapuje tego typu melodii. Może jednak nazwy, które mi tu zaserwujesz nie będą takie amerykańskie. A wiesz, że mam tam rodzinę? Pewnie nie. Ale mam. Odłamek Colettich. Mają swój biznes. Głowy wysyłają sobie kartki na Nowy Rok. Buon Anno, Happy New Year. Nie chciałbyś usłyszeć jak to wypowiadam. Wierz mi. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 7:39 pm | |
| Wybacz, mogłeś uważać, gdzie lokujesz twarz. Blame yourself as well. Mimo wszystko podciągam się nieco wyżej i zakładam ręce za głowę, teraz są na tyle niemobilne, by nie narazić twojej pięknej twarzy na wszelkie uszkodzenia. Uwierz mi Carlo, nie chodzi wcale o to, że łatwo się poddaję. Nawet nie wiesz, przez co przeszedłem, zanim tu trafiłem, a miałem setki powodów, by zrezygnować po drodze. Po prostu staram się być rozsądny i oszacowywać bilans zysków i strat, chociaż przyznam, że jesteś jedną z niewielu osób, które sprawiają, że mój rozsądek przestaje dochodzić do głosu. Po prostu nie rozumiesz, dlaczego nie mogę chociażby próbować znaleźć tej osoby. Nie, inaczej. Nawet nie chcę jej szukać. Ustalmy więc, że dopóki sytuacja nie stanie się nadto dramatyczna, damy sobie spokój z tym tematem, dobrze? - Skomentowałbym to jakoś, ale po tym, co widziałem z rana, uznaję, że nie mam właściwie żadnych zastrzeżeń. - Erekcja 9/10 według mojej osobistej skali. Wzdycham cicho i odwracam głowę na przeciwną od ciebie stronę, nie wiem, jak wiele chcę ci powiedzieć. - Oczywiście, że jest sposób, Carlo. Ale wymagałby wycieczki do Lakeville, a ja nie jestem mile widziany w Lakeville, jeśli wiesz, co mam na myśli. Słyszałem kiedyś o pewnej kobiecie - nie wiem, gdzie mieszka i prawdę mówiąc, nie pamiętam jej imienia, ale starsi z mojej osady ją znają. W każdym razie, ponoć jest najlepiej obeznana z historią i zwyczajami mojego ludu. Jeśli ktokolwiek słyszał kiedyś o Manogemazisie pozbawionym magii, to pewnie właśnie ona. Marszczę brwi na twoją prośbę. Mieszkańcy Lakeville, tak, jacy oni właściwie są? I jak to wytłumaczyć komuś takiemu jak ty? Zacznijmy od tego, że wcale nie jestem typowym przedstawicielem moich pobratymców. Jestem, jak to się mówi. Odszczepieńcem. - W Lakeville wszystko wygląda inaczej - zaczynam ostrożnie. - Żyje się prościej, co nie oznacza, że łatwiej. Wiesz. Mieszkańcy Lakeville nie są zbyt lubiani, co zawsze mnie dziwiło, biorąc pod uwagę fakt, że mieszkańcy Lakeville nie szukają kontaktu z resztą Amerykanów. - Wzruszam ramionami. - Nasza zła fama sięgnęła tak daleko, że w Europie istnieją różne regulacje mówiące, jak mieszkańcy Lakeville mogą lub nie mogą żyć... więc powiedzmy, że wolałbym, by moje pochodzenie się nie wydało. Chociaż tego chyba się domyśliłeś. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 9:08 pm | |
| Słucham cię uważnie, obserwując wirujące w powietrzu pyłki kurzu tuż nad kocem jednego z łóżek, widoczne dzięki promieniom popołudniowego słońca. Jest w tym coś hipnotyzującego, ale z drugiej strony tego nie lubię, bo wyobrażam sobie, że oddychamy tymi wszystkimi pyłkami, które osiadają nam się w drogach oddechowych. Okropne. Kim ty jesteś Yumo Yahto? To wszystko brzmi, jakby Lakeville było rezerwatem. I nie mogę zaprzeczyć przed samym sobą, że fragment twojej przyszłości, która wpadła mi do głowy ciągle tam siedzi. Od czasu do czasu pojawiając się. Wciąż mam problem z tym, czy jesteś człowiekiem. Mieszanką może? Chociaż i tak obstawiałbym po prostu stworzenie. Jak wille czy brzeginie. Skoro sam mówisz, że twoi ludzie mają pewne ograniczenia. Tylko ja nie jestem w tym dobry, możliwe, że kiedyś gdzieś w którejś klasie miałem pytanie dotyczące twojej rasy na teście, ale nie chcę wymyślać głupot, pomieszać faktów lub urazić cię. Śmieszny masz sweterek. Przez ‘śmieszny’ rozumiem ‘brzydki’. Nawet nie wiem, w którym momencie wsunąłem pod niego dłoń, automatycznie. Masz taką gładką skórę. Ludzie takiej nie mają. Pewnie wszyscy wokół muszą wydawać ci się strasznie szorstcy. Nie drapie cię ten sweter? Ściągnij go. Pyłki już nie zwracają mojej uwagi. Podnoszę się w górę i nie opadam spowrotem, dopóki nie uwolnię cię z tego okropnego ciucha. Taki jesteś wątły. I blady. Wodzę wzrokiem po całej powierzchni klatki piersiowej, dłonią zaznaczając półokrągłe, niewidoczne wzorki. Palcem wyznaczam prostą linię, od mostka, do grdyki, dopiero wtedy spoglądam ci w oczy i orientuję się, że milczałeś. Czemu nic nie mówisz? Przecież to chyba nie koniec historii o mieszkańcach Lakeville? Docieram do podbródka i wracam, lokując dłoń na twoim boku, choć teraz nie oderwę już od ciebie wzroku. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 10:10 pm | |
| Co ci się nie podoba w moim swetrze, Carlo? Sprawdzasz moje granice? Pozwalam ci i na odsłonięcie mojego ciała i na wodzeniu palcem po skórze, w ogóle na wiele ci pozwalam, nie sądzisz? Może nie powinienem, bardzo szybko rośnie ci apetyt i obawiam się, że szybko dojdziemy do punktu, w którym ja nie będę miał ci niczego do zaoferowania, podczas gdy ty wciąż będziesz miał ochotę na więcej. Wiesz, nie dziwię ci, że jesteś zainteresowany, poznałem już mężczyzn i kobiety w różnym wieku, których również bardzo ciekawiłem. Tylko że widzisz, prócz bycia egzotyczną ciekawostką przyrodniczą jestem też Yumawikvayatawą Yahto. Zastanawiam się, jak jest z tobą. Interesujesz się mną z racji mojej inności czy pomimo niej? A może to tylko miły dla ciebie dodatek do całości? Chcesz słuchać dalej? Nie wiem, co mógłbym ci jeszcze powiedzieć, Carlo. Przysuwam się trochę bliżej ciebie, wiesz, mimo wszystko dziś jest chłodny dzień, a skoro już pozbawiłeś mnie ubrania, to powinieneś się zatroszczyć, żebym nie zmarzł. Przymykam powieki, pomimo całej naszej pracy przy książkach czuję się strasznie rozleniwiony. Może to ty i twoja aura południowca. - Zaletą bycia mieszkańcem Lakeville jest duża otwartość na różne doświadczenia - żartuję. Wiesz. Dla nas dzieci są cenne, w końcu jest nas tak niewiele, ale wciąż na takich jak my patrzy się życzliwiej. Marszczę brwi, patrząc w górę, jak mam ci cokolwiek opowiedzieć, skoro ciągle mnie rozpraszasz? - Nie wiem, co jeszcze chciałbyś usłyszeć - przyznaję w końcu, wyciągam jedną rękę spod głowy i biorę między palce jeden z twoich pukli. Kogo ty chcesz oszukać z tą ulizaną fryzurą, Coletti? I tak to nie jest żadną tajemnicą, że masz włosy jak sprężynki. - Pewnie wiele, skoro niezbyt dużo ci powiedziałem. - Uśmiecham się tylko połówką twarzy, ale wiesz. To nie jest łatwe. O czym mam mówić? O różnicach anatomicznych? Zbyt dziwne. O tym, jak spędzałem dzieciństwo? Zbyt osobiste. O naszych zwyczajach, kulturze, mentalności? Zbyt zawiłe. Poza tym, mam tę przewagę. Żyję w waszym świecie już od jakichś trzech lat, ale ty nie byłeś w Lakeville nawet przez dzień. Jak wyjaśnić ci to wszystko? Przecież pewne rzeczy trzeba po prostu zobaczyć. - Chciałbyś kiedyś ze mną popływać? - pytam nagle, zaskoczony własną propozycją. Cóż. To chyba byłby najprostszy sposób, by ci wytłumaczyć, kim są mieszkańcy Lakeville. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Sob Sie 15, 2015 11:12 pm | |
| To prawda. W bardzo krótkim czasie zacząłeś mi na wiele pozwalać. Ale mnie to nie dziwi, czułem, że prędzej czy później i tak się złamiesz. Choćby z ciekawości. Jak to z tobą jest, Yahto? Jest ciekawy, czy naprawdę żywisz do mnie jakąś sympatię? A może jesteś obojętny? Skoro już tak niewiele cię tu trzyma. Może po prostu zabijasz czas i stwierdziłeś, czemu nie, jakie masz inne opcje. Oczywiście, wolałbym przecież, żeby to o mnie bezpośrednio chodziło. Nie wiem, czy należysz do tych osób, które łatwo zwierzają się obcym, bo wiedzą, że nie będą przebywać w ich towarzystwie długo, czy po prostu się przede mną tak obnażasz. Powoli i ostrożnie, nie odsłaniając wszystkich aspektów, ale mimo wszystko. Mimo wszystko chyba bardziej niż ja przed tobą, chociaż akurat co do tego, że mam na ciebie straszną ochotę nie możesz mieć wątpliwości. Na tej płaszczyźnie jestem dla ciebie otwartą księgą. Nie zdziwiłbym się, gdybyś chciał to sobie po prostu wykorzystać. Nie pogniewałbym się też. To zupełnie zrozumiałe. Przepraszam, rozpraszam cię? Chyba chciałeś powiedzieć coś jeszcze. Sklejasz teraz te zdania, aby były. Wiem, że niczego na ten temat już nie wyciągnę. Musiałbym cię znowu ubrać w ten sweter i usiąść po drugiej stronie łóżka, obejmując się ramionami, w razie czego. Ah, moje włosy. Tak. Wytłumaczenie jest bardzo proste i logiczne. Ja zwyczajnie nie lubię ich kręconej natury. Nie lubię siebie w nich. Włosy laleczki. Wybacz, pewnie ci chłodniej. Przeze mnie, a powinno być na odwrót. Zaraz coś z tym zrobię. Chyba jednak nie zabiorę cię ze sobą do Palermo. Będzie ci tam zbyt gorąco, ja tylko bym przeszkadzał. Muszę cię trzymać w chłodnym klimacie. Pewnie nie jesteś przyzwyczajony do upałów. Bo i skąd. Z Minnesoty do Skandynawii, bezpieczna droga, żadnych zwrotników po drodze. Popływać? Uśmiecham się. A więc woda to twój żywioł? To by wyjaśniało fakturę twojej skóry. Ale chętnie się przekonam na własne oczy. - Nie odmówię. - Innej opcji nie widzę. Podnoszę się i przenoszę dłonie w okolice twoich obojczyków, jednocześnie siadając na tobie okrakiem. Pierwszy raz mam przyjemność oglądać cię z takiej perspektywy i nie ukrywam, że jest to przyjemne z kilku powodów. - Zatem jesteś stworzeniem wodnym. - Stwierdzam, nie pytam, prawie pewien, jeśli się mylę, popraw mnie. Ale nie mylę się, co? To pasuje teraz do wszystkiego, jeśli się nad tym zastanowić. Przyciągam do siebie ręce, wodząc dłońmi po twojej klatce piersiowej, jak tak leżysz zapada ci się skóra na brzuchu i odstają ci żebra. Zahaczam o nie kciukami, bawiąc się przez chwilę, a potem znów spoglądam na ciebie i, przysięgam, na chwilę wstrzymuję oddech, żeby przez parę sekund móc skupić się tylko na twoich źrenicach. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Nie Sie 16, 2015 12:17 am | |
| Och Carlo. Z moim pierwszym chłopcem przespałem się po trzech dniach znajomości. Call me slutty, prawdopodobnie na to zasłużyłem, ale wiesz, naprawdę nie rozumiem tych wszystkich seksualnych ograniczeń, jakie rządzą waszym światem. To musi być strasznie niezdrowe. Dla mnie to dosyć naturalne, że jeśli masz potrzeby, szukasz dla nich ujścia. Wiesz, Carlo, problem z tobą polegał na tym, że mnie denerwowałeś. Okrutnie denerwowałeś. Gdybyś od razu obnażył się z tą drugą stroną, pewnie nasza relacja wyglądałaby inaczej. Wiesz, teraz tak o tym myślę. Nie martwisz się o swoją reputację? Ludzie mnie nienawidzą, zresztą, znielubili Claireminę tylko dlatego, że widywano ją w moim towarzystwie. Twoje poprzednie zabawki chociaż ładnie się prezentowały na półce, a jeśli o mnie chodzi, pewnie wszyscy byliby przekonani, że naszprycowałem cię amortencją. Wiesz. Mógłbyś chociaż być sprawiedliwy. Wyciągam twoją koszulkę ze spodni i podwijam ją do góry, ale gdy tak na mnie siedzisz, mam ograniczone możliwości ruchowe, więc liczę na twoją inicjatywę. Ciało człowieka jest trochę jak materiał rzeźbiarski, nie myślisz? My jesteśmy skazani na te wątłe sylwetki, a muszę powiedzieć, że strasznie mi się podobają te wszystkie żłobienia na brzuchu. Nie rozumiem, dlaczego nie każdy stara się mieć takie ciało, Carlo. Twoje jest takie. Twarde. Zakotwiczam palce na szlufkach twoich spodni. Moje ciało też jest twarde, uważaj, żebyś się nie nadział na wystający obojczyk. Uśmiecham się mimowolnie, patrząc na ciebie, gdy wymawiasz te trzy słowa. Jesteś stworzeniem wodnym. Wiesz. To nie jest do końca miły uśmiech. Nie mogę winić ciebie, tylko ten język, wszystko tak dzielicie. Jesteście wy, czarodzieje i stworzenia. Wszystko wrzucone do jednego worka i równie bezwartościowe, co? Nie, przepraszam, Carlo, może nie powinienem tak myśleć. Ciężko przychodzi mi dawanie wam szansy, ale ty chyba na swoją zasłużyłeś? - Chodź bliżej - proszę cię tylko. Jesteś tak przyjemnie ciepły, a wiesz. Przez ostatni czas byłem bardzo samotny. Nawet nie masz pojęcia jak. A ty jesteś dla mnie taki miły, to aż zaskakujące. Czym sobie zasłużyłem na twoją atencję, Carlo Coletti? |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Nie Sie 16, 2015 12:32 pm | |
| (“Nie, w tej sypialni się nic nie stanie, pozwólmy im czytać książki” Także. Nevermind.) Dobrze trafiłeś, Ymawikvayatawo Yahto, bo jedyne, co mnie seksualnie ogranicza to wagina. Co zabawne, nie pamiętam swojego pierwszego. Ostatnio nawet się nad tym zastanawiałem i mam spory problem z przypomnieniem sobie, który to był. Takie rzeczy powinno się raczej nie pamiętać, ale tak płynnie wślizgnąłem się do świata seksualnych doznań, że mam wrażenie, jakbym nigdy nie wkraczał w jakiś uroczysty sposób w jego bramy. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale moja reputacja i tak już zajmuje specyficzne miejsce. Jestem naczelnym pedałem i mafijnym księciem z kraju, o zupełnie innej kulturze. Myślę, że w razie czego potrafiłbym o siebie zadbać. O Claireminę się nie martw, poradzi sobie, tak czy siak przez cały ten czas była Brohlem, a ludzie o tym nie zapominają. Odpinam kilka guzików, które są najwyżej i dopiero wtedy ściągam koszulkę. Wolałbym, żeby mi głowa nie utkwiła w niej. Jeszcze by mi się zepsuła fryzura. Wiesz, jak ciężko jest ujarzmić takie włosy? Taki jesteś wątły, ale wcale nie wydajesz mi się kruchy, wiesz, nie wiem, czy jestem w błędzie, czy nie, pewnie w odpowiednim momencie się przekonam. Nie przeszkadza mi, jeśli pokaleczę się przez twoje odstające kości. Chociaż twoja skóra i tak wydaje mi się delikatniejsza niż pewnie jest. Nie od razu słucham twojej prośby. Jeszcze chwilę będziesz musiał poczekać, jeszcze moment marznąć. Przesuwam się na twoje uda, żeby mieć dostęp do zamka spodni. Odpinam go wraz z paskiem i odsuwam twoje spodnie lekko w dół. Na skórze masz ślady odgniecionego materiału, nitów i paska. Przecieram je chwilę dłonią, aby wygładzić skórę, a potem nachylam się i całuję, każde wgniecenie z osobna, poświęcając temu wiele uwagi, ale wiem przecież, że marzniesz mi tam, więc podciągam się w końcu w górę, kładąc się na tobie powoli. Hej. Nie mogę powstrzymać odruchu uniesienia jednego kącika ust w górę, kiedy na ciebie patrzę. Opieram łokcie po obu stronach twojej głowy i nachylam się, skubiąc twoją dolną wargę. Nie całuję cię, daję ci tą jeszcze jedną szansę poprawienia twoich umiejętności w moich oczach. - Powiedz mi, co lubisz. - Najzwyczajniej lubię wiedzieć, co mogę zrobić dla moich partnerów, aby zadowolić ich jak najlepiej. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Pokój nr 1 Nie Sie 16, 2015 5:50 pm | |
| Wiesz co, Carlo? Ciała są straszliwie zdradliwe. Możesz próbować zachowywać obojętny wyraz twarzy i głosu, ale powstrzymanie tych dość jednoznacznych sygnałów, jak drżenie mięśni brzucha, jest znacznie trudniejsze. A ja, po prawdzie, nie jestem dzieckiem, by udawać, że coś, co sprawia mi przyjemność, wcale mi się nie podoba. Dlatego, wiesz. Chodź bliżej. Naprawdę. Swoją drogą, nie oszukałeś mnie aby? Powiedziałeś przecież, że sobie mnie odpuścisz, cóż, z tego co widzę, trochę ci nie wyszło. Prawdę mówiąc, nie wiem, co o tym myśleć, jesteś niesamowicie przebiegły i chyba nigdy nie mogę mieć pewności, że to, co wziąłem za spontaniczną sytuację, okaże się przez ciebie od początku do końca wyreżyserowane. Przynajmniej wtedy, w łazience, cię zaskoczyłem. Carlo. Chyba już przypadła mi na stałe rola tego, który opamiętuje się pierwszy. - Do szaleństwa doprowadzają mnie erotyczne uniesienie w miejscach, do których zaraz nie zacznie dobijać się Lars Nielsen w poszukiwaniu inhalatora - wyznaję przyciszonym tonem, ledwo poruszając ustami. Próbuję się nie uśmiechnąć, ale wiesz, to chyba niemożliwe, Carlo, bo naprawdę poprawiłeś mi humor. To miła odmiana, nie myśleć o tych wszystkich sprawach. Ociągając się trochę, próbuję się wyswobodzić spod twojego ciała, chociaż, prawdę mówiąc, brakuje mi motywacji. - Mogę się założyć, że biedak stoi pod drzwiami i boi się, że jeśli przeszkodzi Carlo Colettiemu, nazajutrz cała jego rodzina zostanie rzucona na żer rekinom, więc lepiej chodźmy już, zanim biedak wyrzęzi swoje ostatnie tchnienie. Przykro mi, Carlo (naprawdę przykro), ale to nie jest odpowiedni czas i odpowiednie miejsce, by poznawać się w ten sposób. Schodzę z łóżka i - nie wiedzieć czemu - unikam twojego wzroku, gdy zapinam pasek, wciąż nie patrzę na ciebie, zakładając sweter. Yuma Yahto, niszczyciel atmosfery. Sięgam po kilka lżejszych tomiszczy, które tu przytargałeś, i wychodzę razem z nimi. - Lars? Mogłeś wejść. Czytaliśmy - rzucam jeszcze w progu do dosyć onieśmielonego współlokatora.
/zt |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Pokój nr 1 Nie Sie 16, 2015 7:01 pm | |
| Bawisz się mną. Od momentu kiedy wszystko zaczęło się plątać między tobą, a nią postanowiłeś, co, utrzeć mi nosa? Chyba to twój pierwszy raz, co? Taka intryga. Ja rozegrałbym to inaczej. Upewnić się i dać z siebie więcej, potem zwinąć się w taki sposób. Nawet na mnie nie spojrzałeś. Może to i lepiej. Siedzę na łóżku ze spuszczoną głową i dłońmi opartymi lekko o kolana. Jestem idiotą. Ale ty jeszcze większym, choć masz rację, co masz tutaj do stracenia? Nic. Nie masz tu żadnych przyjaciół, żadnych sojuszników i zdążyłeś wyrolować jedyne osoby, które cię tolerowały i którym na tobie zależało. A mimo wszystko nie zrzucam wszystkiego na ciebie, chociaż i tak czuję, jakbyś mnie publicznie obrzucił błotem. Jestem zły na siebie, że tak ci uległem. I to tak łatwo, tylko mrugnąłeś, już przybiegłem. Chodź bliżej my ass. Carlo, chciałbyś kiedyś ze mną popływać? Carlo nie mam zastrzeżeń. Carlo co widziałeś? Carlo nie było cię tam prawda? Carlo, nie wiem co tu robię. Wiesz co, chujowo wypowiadasz moje imię. Wstaję w końcu i nakładam moją koszulę, zapinając guziki. Wsuwam ją do spodni akurat kiedy do pokoju wślizguje się Nielsen. Natychmiast spłoszony spuszcza jajogłowę i truchta do swojej szafki nocnej. Wzdycham i staję prosto. Książki muszę zabrać. Ale pozwalam sobie jeszcze na moment pogarbić się, popatrzeć na buty i dłonie. Dawno nie spotkałem takiego kretyna jak ty, Yahto. Nie wiem jakiego rodzaju wodny szajs masz w głowie, ale chyba nie sądzisz, że wstawię się teraz za tobą u Claireminy? Jesteście siebie warci. Poprawiam jeszcze pościel, zbieram tomy i wychodzę. Dotarłszy do bibliotek oddaję co mam i czekam, aż bibliotekarka w każdej rubryce wpisze, że pozycję oddano. A potem wychodzę bez słowa, rzucając ci twarde spojrzenie. Potrzebuję Cezara. Muszę komuś sprać mordę. I wypić kompot.
Carlo Antonio zt |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Pokój nr 1 | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|