|
|
|
| |
|
Mistrz Gry | Temat: Łazienka chłopców Wto Gru 30, 2014 2:58 pm | |
| Łazienka chłopców Ściany łazienki są nieco udrapane, lecz marmurowa podłoga zaskakuje czystością i blaskiem. Perłowe umywalki mają posrebrzane uchwyty, a rząd pryszniców w odpowiednim oddaleniu od toalet jest oddzielony kamiennymi ścianami. Bliżej drzwi prezentują się monumentalne zwierciadła i puchate, lazurowe ręczniki. Duża wanna znajduje się w kącie pomieszczenia, obok niej można dostrzec flakony z płynami do kąpieli. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Wto Sie 11, 2015 12:36 pm | |
| Raz, dwa, trzy, Charlie dziś nie zaśnie. Kolejna noc, godzina za godziną i wszystko to ciągnie się tak w nieskończoność. Charlie, chłopcze, tak dobrze znasz chłód tego pomieszczenia, nie ma tu miejsca na ścianie, którego nie starałbyś się uczepić, bądź fragmentu marmurowej podłogi, na której byś nie leżał. Klęczysz na podłodze opierając czoło o umywalkę, ściskając jej brzegi kurczowo, aż bieleje ci skóra na kościach. Co by się stało, gdybyś cały tak zbladł, Karolku, śliczny chłopcze, gdyby skóra popękała ci na zgięciach i odpadła jak kora z drzewa. Woda leje się z kranu, wstań na nogi, Karolku, ułóż dłonie w łódeczkę, napełnij je lodowatą cieczą, przemyj sobie kark, przemyj twarz, chwilowe, nieprzyjemnie orzeźwiające uczucie i tak nie zmyje nas z twojej głowy. Charlie nie patrzy w lustro. Charlie boi się, co może w nim zobaczyć. Chociaż skupia wzrok na ciemnym otworze odpływu i tak widzi nas kątem oka. Wszyscy przecież za nim stoimy. Słodki synu mój, nie pozbędziesz się tego. Zamykaj na nas głowę ile razy chcesz, przeciągaj to, przeciągaj się w nieskończoność, w końcu i tak uniesiesz głowę. Świecące w mroku zęby, które tak dokładnie piłowaliśmy, aby przebić ci serduszko i płuca, wypić z nich wino. Chłód w przełyku, na chwilę skupia twoją uwagę na tym, by nie zamrozić się zupełnie, ale potem wszystko wraca, zakręcasz kran, wchodzisz do wanny, podciągasz kolana pod brodę. Którą mamy godzinę? 1:34. Śpij. 2:33. Podrywasz się nagle, strącając ręką flakoniki z płynami do kąpieli. Serce bije ci jak oszalałe, czujesz każde jego uderzenie w najciaśniejszym nawet zakamarku głowy, możesz zasłaniać uszy dłońmi, wbijać zęby w kolano, żeby nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku, ale to ci nie pomoże, maluszku. Widzisz, jak to boli, dobrze wiesz, tak właśnie nas boli twoje odrzucenie, Karolku. Dlaczego nie chcesz przyjąć nas, przecież ulżylibyśmy ci, a nie zsyłali taką okropną agonię na twoje młode ciało i umysł. Zignorowany problem istnieje dalej, Charlie, nie prześpisz go, nie możesz bunkrować się w łazience, w nadziei, że te drzwi odetną to, co się dzieje, od świata, w którym powinieneś w pełni egzystować. Przekrwione oczka, może przemyję? Załzawione trochę z ze zmęczenia, trochę z cierpienia, przecierasz je dłonią tylko pogarszając efekt, nie wiesz głuptasku, że oczu trzeć nie wolno? Już, uspokajasz się, idź wysiusiaj się, jeszcze raz włóż całą głowę pod kran. 3:13. Wracasz do swojej wanienkowej fortecy, chłopiec w dołku. Claudia bardzo będzie zagniewana, jeśli kiedykolwiek odkryje, że kryjesz się tu, miast szukać u niej pomocy. Niebo dziś bezchmurne. Ładne, prawda Charlie? Ładne. Odchylasz głowę do tyłu, opada bezwładnie na brzeg wanny, choć ręce zaciśnięte wciąż wokół nóg. Zdrzemnij się, wyrwę cię z tego znów za mniej, niż godzinę. Korzystaj ze przestrzeni bezsennej, dopóki nie wypełnię wanny brudem.
|
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Wto Sie 11, 2015 2:21 pm | |
| To nie jest dobra noc. Przez kilka godzin po prostu leżę z wpółotwartymi powiekami. Moje myśli na przemian pędzą jak szalone i zastygają, a zmęczenie miesza się z uciążliwą chęcią działania. Do ostatnich spraw trudno mi podejść racjonalnie. Cokolwiek chciano osiągnąć tym rytuałem, prawie przepłaciłem to życiem. Zresztą, jeszcze chwila, a zostałbym zdemaskowany - zdążyłem uciec w ostatnim momencie. Ta świadomość ogromnie mi ciąży, ale nie mam z kim się nią podzielić. Nawet Clairemina mną gardzi i, prawdę mówiąc, nie mogę się jej dziwić. Sam ze sobą ledwo ostatnio ledwo wytrzymuję. W końcu wychodzę z łóżka, tylko dlatego, że pochrapywania moich współlokatorów za bardzo mnie irytują. Wolę móc połudzić się trochę, że jestem ostatnią myślącą istotą we wszechświecie - chociaż ta myśl jest tylko połowicznie kusząca. Chciałbym móc odpocząć od tego wszystkiego, ale jak mogę odpocząć od samego siebie? Nie podoba mi się to, co znajduje się w mojej głowie. Zastanawiam się, może wyjechać? Stany Zjednoczone z pewnością nie powitają mnie z otwartymi ramionami, ale nie mam pojęcia, gdzie jeszcze mógłbym się podziać. Nie, trzecia w nocy to fatalna pora na dokonywanie życiowych decyzji. Pod prysznicem myśli się lepiej. Czyściej. Uchylam drzwi do łazienki - nie czuję się dobrze po nieprzespanej nocy i dopiero po kilku krokach zauważam, że nie jestem sam. Zdążyłem już pozbawić się koszuli. Mrużę oczy, próbując rozpoznać sylwetkę w półmroku. - Carlo? - Jestem zdziwiony, ale mój wyprany z emocji głos zdaje się temu przeczyć. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Wto Sie 11, 2015 3:12 pm | |
| Carlo. Carlo. Carlo. Niekończący się pogłos wpada mi do głowy, niektóre głosy rozpoznaję, inne nie, każdy inaczej zaintonowany, wiem, że trwa to zaledwie kilka sekund, chodź mam wrażenie, że upadając bez końca z nimi w dół mojej czaszki zaklinowałem się tam na kilkaset lat. W końcu jednak dźwięk dociera do mnie silniej, wkładając swoje inwazyjne szpony w moje oczodoły. Wtedy otwieram oczy, chociaż mija parę sekund zanim obraz otoczenia się wyklaruje. Oczywiście. Wciąż tu jestem. Ściągam brwi, mrugam, powieki przyklejają się do siebie, oczy mam tak suche, że za każdym mrugnięciem mnie potwornie pieką. Unoszę głowę i widzę jasną sylwetkę, której się przyglądam spod półotwartych powiek, choć nie powinienem chyba. To coś nowego? Moje demony nigdy nie miały takich twarzy. A nie, to Yuma Yahto. Ta noc męczy mnie tak strasznie, że nie potrafię już być przytomny, uznawszy więc, że to po prostu kolejna porcja przezabawnych kpin ze strony mieszkańców mojej głowy, zamykam oczy, nie panując nad tym i na chwilę znów pogrążam się w krainie cieni bez ciał. Ale nie zasypiam. To ten stan, kiedy opada głowa i na chwilę człowiek się temu poddaje, choć po paru minutach znowu otwiera oczy. I tak w kółko, dopóki się nie zdecyduje, po której stronie chce być. Odgłos wydychanego powietrza męczy mnie, chcą ułożyć się inaczej, może odwrócić, rozprostować nogi otwieram oczy i. Projekcja Yumy Yahto dalej stoi na swoim miejscu. Co znaczy, że jest prawdziwym Yumą Yahto. I faktycznie tu stał. A ja nie wiem, czy nie uraczyłem go właśnie jakąś opowieścią przez sen, uzupełnioną gestykulacją. Lub świecącymi białkami oczu. Głupio mi, czuję to, ale jestem zbyt zmęczony i jak się właśnie okazuje, odrobinę zziębnięty, więc zakładam ręce na klatce piersiowej i przesuwam się odrobinę, tak, by oprzeć kolana i głowę o ściankę wanny. Już nie jestem taki pewny, czy zamknąłem drzwi. Nie wiem, co ci powiedzieć Yumo Yahto, przyglądam ci się więc tylko w milczeniu, nie mam sił wymyślać wymówek, przykrywać się słowami, które cię zwiodą, poczęstować cię żartem czy uśmiechem, który sprawiłby, że ta sytuacja nabrałaby być może pikanterii. Nie nabierze, możesz wejść spokojnie pod prysznic nienapiętnowany. Poza tym, chyba sam nie masz ochoty na słowne potyczki, co? Która może być godzina? Druga czy czwarta, to nie ma znaczenia, trochę wiem, że masz doskonałe powody, by nie umieć zasnąć. - Hej. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Wto Sie 11, 2015 3:40 pm | |
| - Hej. Co jeszcze można powiedzieć w takim momencie? Zdaję sobie sprawę z tego, że chyba właśnie trafiłem na twój mroczny sekret, choć jeszcze nie do końca wiem, na czym polega. Połowa szkoły (ta, która cię nie cierpi) oddałaby wiele, by teraz znaleźć się na moim miejscu, w końcu siedzisz tu taki odsłonięty i bezbronny. Cóż, jestem pewien, że ta połowa, która cię uwielbia, też znalazłaby sporo zastosowań dla tej sytuacji. A ja? Wygląda na to, że los zaserwował cię mi dzisiaj na talerzu, podczas gdy cierpię na koszmarny brak apetytu. Nie wiem, co z tobą zrobić, Carlo Coletti. Śledzę wszelkie zmiany na twojej twarzy z tak dużą uwagą, na jaką mogę sobie pozwolić w tym momencie. Nie jesteś w dobrej formie, ale nie mam siły, by zastanawiać się, czy twój stan mnie obchodzi, czy tylko interesuje. Wbrew pozorom to dwa zupełnie odmienne odczucia. Interesowanie się zazwyczaj jest płytkie i brudne, naznaczone jakąś niewypowiedzianą intencją. Zresztą. Nie potrafię wykrzesać z siebie odrobiny uczuć, chociaż gdzieś pod moją skórą krąży niepokój o to, co z tobą. Cóż, myślę, że tak samo bym zareagował w przypadku każdej innej osoby. Z reguły nie lubię, gdy ktoś umiera na moich oczach, więc jakbyś był na tyle uprzejmy, Carlo, nie umieraj. Siadam na brzegu wanny. Nie wiem. Chcesz, to mogę cię popilnować, i tak nie zasnę tej nocy. Może przynajmniej na tyle się przydam. Carlo. Ja chyba jestem przeklęty. Spaliłem już wszystkie mosty za sobą. Nie liczę już nawet na to, że Clairemina mi wybaczy, choć, słowo daję, bardzo tego chcę. A ty, Carlo? Pamiętam, powiedziałeś, że się mną interesujesz. No więc, jakie były twoje brudne intencje? Może naprawdę chciałeś zbliżyć się do Claireminy w tak dziwaczny sposób. - Nie wiem, co tu robię - przyznaję się w końcu, trochę zażenowanym tonem. Nie wiem, co robię w tej łazience z tobą. I nie wiem, co jeszcze robię w tej szkole. Albo co robię ze swoim życiem. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Wto Sie 11, 2015 4:29 pm | |
| Mógłbym powiedzieć, że ja wiem, ale nie jestem pewny, czy mogę tak powiedzieć, kiedy w zasadzie domyślam się, że jesteś tu, bo nie wiesz, gdzie indziej mógłbyś być. Kąpiel jest zawsze doskonałą opcją, kiedy nie wiadomo gdzie podziać się z własną głową. Proszę, możesz wziąć suchą kąpiel ze mną, skoro już się przysiadłeś. Zabieram nogi, chociaż wciąż masz sporo miejsca, aby się ulokować. Nie gwarantuję, że poczujesz się w tej wannie lepiej czy lżej, ale lubię sobie wmawiać, że działa jak mur obronny, choć w małym stopniu. Przyglądam ci się badawczo, choć wzrok wciąż mam mętny, chyba pozostanie taki przez jakiś czas, dopóki w końcu nie zasnę spokojnie. Choć na jeden dzień. No, Yumo Yahto, częstuję cię moją prawiebezpieczną przestrzenią, wskazując nań dłonią, w razie, gdybyś nie wpadł na to sam. - Cokolwiek. - Stwierdzam po prostu, zgodnie z prawdą zresztą, nie zaprzeczysz. Ty i ja, robimy cokolwiek, byleby tylko funkcjonować. Chociaż u mnie to już rytuał, a mimo wszystko za każdym razem wygląda inaczej. Niespodziewane spraw obroty i zawroty głowy. Płukanie gardła lodowatą wodą. Kropelki spływające po karku z końcówek wilgotnych włosów. Biorę głęboki oddech, czuję, że jestem niedotleniony. I niewyspany. - Opowiedziała ci o swoich planach? - Zakładam, że nie. Ale może jednak coś wspomniała, w końcu wciąż macie wspólne sprawy, które należy rozwiązań. Zdążyłem jednak zauważyć, że Clairemina najwyraźniej mocno się na ciebie uwzięła. Nie widziałem nigdy, by była na kogoś tak cięta. A przecież wszyscy znamy jej historię, pomimo tego, zawsze zdawało mi się, że kocha swoją mamę do szaleństwa. Dziwne wiesz, bo to nie jest złe dziecko, więc domyślam się, że po prostu wielu rzeczy o tobie nie wie. Nie będę ci grzebał w głowie, uderz mnie, jeśli to zrobię, ale czuję, że to wcale nie koniec mojej przygody z Przeszłością Yahto. Nie wiem, jak czuć się z tym, że dostaję to bez twojego pozwolenia, dlatego wszystko zachowuję dla siebie, nie wspominając tobie o tym ani słowem. Zresztą, kim dla ciebie jestem, żeby poruszać takie tematy. Ale mogę inne. Powinieneś wiedzieć, co planuje twoja podopieczna, która zresztą, moim zdaniem, zachowuje się okropnie i ma wielkie szczęście, że nie jest Coletti, nie pozwoliłbym jej na takie traktowanie, nawet, jeśli bardzo się jej naraziłeś robiąc rysę na jej nastoletnim sercu. To wciąż tylko i aż nastolatka. Ostrzegałem cię, że nie będzie łatwo. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Wto Sie 11, 2015 10:54 pm | |
| Cokolwiek, tak, chyba masz rację. Cokolwiek, by uciec od tego nieznośnego ciężaru powiek i myśli, od których prawie wybucha ci głowa. Wiesz, wygląda na to, że jesteś w tej kwestii trochę bardziej doświadczony, prawda, Carlo? Od dawna tak chowasz się w tej wannie? Gdyby nie to, że sytuacja jest cokolwiek smutna, pewnie by mnie to bawiło, to zachowanie, które bardziej pasuje do małego dziecka niż dorosłego mężczyzny. Może dlatego to jeszcze bardziej przygnębiające? Nie można nazwać cię tchórzem, Carlo, a mimo to coś przeraża cię na tyle, że po prostu ukrywasz się przed światem. W wannie. Naprawdę, Carlo, nie spodziewałbym się. Unoszę brwi, gdy robisz mi w niej miejsce, naprawdę myślisz, że... a zresztą, wiesz, Carlo, i tak nic nie jest takie, jak być powinno, a ja już nie mam sił, by rządzić z absurdem, który przejął władzę nad moim życiem. Miejsca mamy naprawdę dużo, mogę usiąść naprzeciwko ciebie po turecku, a wciąż dzieli nas spora odległość. W sumie czemu nie? Możemy porozmawiać. W wannie. - Clairemina? - zgaduję, o kim mógłbyś jeszcze mówić? Uśmiecham się krzywo. - Tylko nie mów, że planuje wielką ucieczkę. - To był żart, ale z twojej twarzy odczytuję odpowiedź twierdzącą. Na moment zamieram. Nie możesz być poważny. A potem wypuszczam powoli powietrze z płuc i po prostu pochylam się, podpierając głowę o zaplątane we włosach ręce. Powinienem się domyślić już po jej reakcji. Clairemina nie pozwoliłaby mi tak po prostu podjąć ważnej decyzji - ta dziewczyna zawsze chce brać los we własne ręce, chociaż, na Wielkiego Ducha, ma dopiero piętnaście lat. Nie wierzę, że nawet teraz, w tej sytuacji... Clairemino, naprawdę myślisz, że zostawiłbym cię pod opieką jakiejś tyranki? Kochasz wolność, wiem to przecież, i właśnie dlatego potrzebujesz panny Frost, by czuwała nad wszystkimi sprawami, którymi nie chcesz się i tak zajmować. Jak chociażby administracja twoją ogromną willą. Słowo daję, Carlo, nie mam już na to wszystko sił. Wyprostowuję się i unoszę spojrzenie na ciebie. Świetnie, jakieś pomysły? - Ona wciąż ci ufa, Carlo - stwierdzam ostrożnie. Nie sądziłem, że naprawdę będę kiedyś potrzebował twojej pomocy, ale jestem... jakby odrobinę bezradny. Clairemina nie zechce nawet ze mną porozmawiać. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Sro Sie 12, 2015 9:40 am | |
| To nie wielka ucieczka, Yumo. To cały spektakl, do którego się bardzo dobrze przygotowuje. Muszę przyznać, że w swoim nierozsądnym zachowaniu potrafi zachować się racjonalnie i wszystko dokładnie planuje, aby nic jej nie zaskoczyło, żaden świstek papieru wirujący w powietrzu, który dawno powinien był znaleźć się w magicznym urzędzie. - Ubiega się o przeniesienie do Beauxbatons - Nic nie mogę poradzić na to, jak akcentuję nazwę tej placówki, ale naprawdę nie przepadam za tymi żabojadami. I te ich błękitne mundurki. Wszyscy tacy zmanierowani. Mam tam całkiem sporą część kuzynostwa. Nie chciałbyś ich nigdy widzieć, wstyd mi, że jesteśmy spokrewnieni, ta szkoła zrobiła z nich porcelanowych chłopców, nie Colettich. W dodatku akcentują ostatnią sylabę naszego nazwiska. Jest jednak drugi powód, dla którego zdecydowała się uciec od swojego okrutnego opiekuna tak daleko. Clairemina wpadła na fantastyczny pomysł odnalezienia swojego ojca, czego nie byłem nawet w stanie skomentować. Słowo daję, mała robi się coraz głupsza z każdym dniem, który zbliża ją do słodkich, szesnastych urodzin. Yumo, powinieneś był wziąć sprawy w swoje ręce, a nie szukać jej opiekunek, bo za niedługo to dziecko zrobi sobie trwałą ondulację i plastikowe paznokcie, ani się obejrzysz a wstąpi do jakiegoś anarchistycznego zgrupowania młodzieży paryskiej. I tak już kupiła rolki. Mój boże. Słysząc, co mówisz, nie mogę się powstrzymać i kącik ust unosi mi się w górę. Jestem przygotowany na twoją negatywną reakcję, ale, wybacz mi, to silniejsze ode mnie. Może spróbować mnie kopnąć lub zganić. Nie zatrzymałem jej, jak się pewnie domyślasz. Bo i czemu miałbym? Koniec końców to nie moja sprawa. A po drugie, gdzieś tam wiedziałem, że właśnie do mnie z tym przyjdziesz. Może i czas nas, nie, ciebie i ją nagli, ale ja nie lubię gdy otacza mnie ta gorączka przygotowań, zawsze znam odpowiedni moment wejścia na scenę. Zamieniam się w słuch. Skupiam całą uwagę na tobie, co nie przychodzi mi aż tak trudno, ignoruję wszystkie te natarczywe rzeczy, które zaczynają dziać się za tobą. Nie zimno ci bez tej koszulki? Ani się ważcie go dotykać, fantastyczny motyw, by zwrócić moją uwagę, wykorzystać nieświadomego rozmówcę. Czuję, jak tłoczno jest za mną, kątem oka widzę tuż przy uchu błyszczące, granatowe gałki oczne tych ochydztw. Zrezygnowany zamykam oczy i spuszczam głowę, lokując ją między kolanami, które zaciskam, aż boli mnie czaszka, tak strasznie staram się choć na chwilę odciąć od ciśnienia, które panuje w tym pomieszczeniu. Wybacz mi, Yumo Yahto, to nie będzie łatwa rozmowa, ani noc. Trochę żałuję, że tu jesteś, że tu widzisz, ale jakie mam wyjście, skoro los zesłał na nas akurat taką scenę. Teraz nie mam gdzie uciec, nie, kiedy trochę już bez słowa obiecałem, że ci pomogę. Tylko daj mi chwilę. Trochę skupienia. Niech je wszystkie odegnam, choć na krótko, wcisnę je w tył czaszki, niech chociaż nie płatają mi figli z tobą w roli głównej. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Sro Sie 12, 2015 12:39 pm | |
| Ach tak. Beauxbatons. Wiesz, to dziwne, ale czasem, gdy ktoś naprawdę bliski cię rozczarowuje, wcale nie czujesz gniewu. Nie dlatego, że ciepłe uczucia zagłuszają złość, nie. Po prostu dopuszczasz do siebie możliwość takiej zdrady, nawet jeśli przechowujesz ją tuż pod powierzchnią świadomości, niby rozważając ją na sekundę przed zaśnięciem, by potem cały dzień o niej nie myśleć. Tak, to zdecydowanie w stylu Claireminy. Nie jestem zaskoczony, nawet wyobrażam sobie, jak tonie w stosie dokumentów i z zacięciem godnym lepszej sprawy szuka kruczków prawnych, które umożliwiłyby jej zmienienie szkoły bez zgody mojej albo panny Frost. Zajmę się tym, naprawdę. Dzisiaj po prostu nie mam już siły, Carlo. Zresztą. Obawiam się, że znowu tylko pogorszę sprawę - Clairemina teraz traktuje mnie jak wroga. Nie zrozumie, że naprawdę nie mam złych intencji, nie zrozumie też, że wciąż potrzebuje kogoś, kto nad nią będzie czuwał. Kogoś, mam nadzieję, lepszego niż ja. Poza tym, możemy porozmawiać o niej, kiedy już nie będziesz potrzebował swojej wanny, co, Carlo? Do ciebie pasuje ten niezawodny uśmiech - nawet w tej chwili, kiedy wyglądasz, jakbyś miał zaraz wyzionąć ucha uśmiechasz się, jakbyś chciał powiedzieć, że znowu wszystko przewidziałeś. Carlo Coletti, wiecznie zachowujesz się tak, jakby niezależnie od okoliczności rzeczy układały się po twojej myśli, dlaczego więc siedzisz taki wyczerpany? To nie jest pierwszy raz; nawet gdybyś chciał mnie okłamać, nie uwierzyłbym, nawet jeśli potrafisz być tak przekonywający. Wiesz, chyba jednak muszę przyznać, że ty też mnie interesujesz. Nie lubię cię, Carlo, nie sądzę, bym kiedykolwiek cię lubił - ale jesteś szalenie ciekawym człowiekiem. Rozplątuje nogi i przysuwam się do siebie trochę bliżej. Nie przyznałbym się na głos, ale trochę mnie to fascynuje - osoby tak umęczone przez własne umysły, bo co do tego, że z twoim ciałem jest wszystko w porządku, nie mam wątpliwości. Może dlatego tak ciągnęło mnie do Claireminy; nawet gdy pisała do mnie o kotkach i karmieniu gołębi, wszystko to podszyte było jakimś smutkiem i niepokojem. Ale Clairemina to jeszcze dziecko, a ty jesteś mężczyzną. Trochę mnie zresztą oszukałeś, wiesz, Carlo, nigdy bym nie przypuszczał, że też możesz należeć do tego rodzaju ludzi. Klęczę przed tobą, ale gdy jesteś tak skulony, i tak patrzę na ciebie z góry. Wplątuję dłonie w twoje włosy i przesuwam je trochę niżej, aż do twoich skroni (wybacz, mam zimne ręce). A potem, powoli, choć stanowczo, unoszę twoją twarz do góry. Patrzę na ciebie surowym wzrokiem, wiesz, tak chowając się, nie rozwiążesz problemu. Ja uciekałem i ukrywałem się całe życie, Carlo, z tego nigdy nie wynika nic dobrego. Jesteś sprytnym chłopcem, powinieneś być tego świadom. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Sro Sie 12, 2015 2:12 pm | |
| Charlie, głuptasie, czy ty myślisz, że możesz zamknąć swoje oczka i zwinąć się w kuleczkę, a wszystko ot tak odejdzie, szybciej, niż się pojawiło? Charlie, mój syneczku, mamy dla ciebie mnóstwo niespodzianek, dużo zabawy wierz mi, takie karuzele, kręcą się szybko i nie ma na nich koników, ale wierzę, że się utrzymasz, taki jesteś dzielny. Teraz to tylko są wszystko biegi próbne, nie masz pojęcia Charlie, jak będziemy się fantastycznie bawić razem. Mrugaj ile chcesz, nasze położenie nie będzie zależne od twojej woli, stawiaj sobie jasne słupy soli w ilu tylko rogach chcesz, rozmawiaj z kim tylko chcesz, pozwalaj się dotykać, koniec końców i tak cały należysz do nas. A pamiętasz kołysankę, którą śpiewała ci mama, abyś nie bał się nocami? Jej głos taki był kojący, zasypiałeś spokojnie, choć czasem i tak budziliśmy cię w nocy, ale mama zawsze tam była, zwabiona twoim słabym dziecięcym głosem lub bosym rodzeństwem, które przybiegło po pomoc. Mama miała takie ciepłe, gładkie dłonie i zawsze pachnące włosy, nikt nie wiedział, w czym je płukała, ale był to najpiękniejszy zapach, jaki kiedykolwiek miałeś szansę poczuć. Nic już nigdy potem nie pachniało tak pięknie, jak jej włosy. Pamiętasz Charlie? Nikt potem nie potrafił cię ot tak uspokoić swoim dotykiem. Nawet Claudia, choć bardzo się starała i zajmowało jej to dużo czasu, była do niej bardzo podobna w gestach, barwie głosu, odziedziczyła jej urodę, mimo, że los obdarował ją zupełnie innym charakterem. Wciąż, jest to osoba, którą kochasz najbardziej, zaraz po mamie. Ninna nanna ninnaò questo amore a chi lo do, lo do a te finché vivrò solo te io amerò. Unosisz moją głowę, choć tego się nie spodziewałem. Tego nie zaplanowałem. I nigdy nie chciałem, żebyś widział mnie w takim stanie. Podejrzewam, co mogłoby się stać, gdyby taki widok rozszedł się po całym zamku. Nie słyszysz tego, ale ja tak, słowa kołysanki miękko osiadające na całej powierzchni łazienki. To bardzo ładny utwór, powinieneś go kiedyś usłyszeć, ale nie teraz, zwłaszcza, że gaśnie, z każdą milisekundą, kiedy szklą się moje już przekrwione i obolałe oczy. Nie wytrzymuję twojego spojrzenia, przymykam powieki. Mógłbym przecież prosić cię, abyś wyszedł, zostawił mnie, wezwał moją siostrę, zapomniał o tej sytuacji, możliwe, że byłbyś w stanie tak po prostu się od tego odciąć. Ale zamiast tego łapię twój nadgarstek. I trochę tak...wiem że. Ze dziś możesz zostać. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Sro Sie 12, 2015 10:15 pm | |
| Może nie powinno mnie tu wcale być. Myślę o tym, gdy odwracasz ode mnie wzrok - przecież zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem kimś, kto dobrze sobie radzi w takich sytuacjach. Nie potrafię sprawić, by ktoś poczuł się lepiej. Nie idzie mi ani pocieszanie, ani rozśmieszanie; chyba najlepsze, co mogę dla ciebie zrobić, to milczeć, albo odejść. Chcesz, żebym poszedł, Carlo? Nie mam zamiaru się nad tobą znęcać, wbrew pozorom, świadome krzywdzenie kogokolwiek nie leży wcale w mojej naturze. Wystarczy tylko słowo lub gest i sobie pójdę. Ale ty łapiesz mnie za nadgarstek. Nie wiem, co to znaczy, czy po prostu potrzebujesz tu kogoś, boisz się, a może w przeciwieństwie do praktycznie całej szkoły znajdujesz jeszcze dla mnie odrobinę sympatii. Chyba zbytnio się spoufalam, kładąc swoją dłoń na twojej, oglądam ją badawczo, jakbym z linii papilarnych próbował odczytać historię twojego życia. Musiało diametralnie różnić się od mojego, skąd więc to złudne poczucie porozumienia? Spotkaliśmy się po prostu w nocy łazience, obaj trawieni bezsennością. To wszystko, ale najwyraźniej bardzo chciałbym wierzyć, że jest w tym coś więcej. Na tle twojej skóry moja ręka wcale nie odcina się tak mocno. Dociera do mnie, że jak na kogoś pochodzącego z południa Europy, jesteś całkiem blady. Głos rozsądku podpowiada mi, że znajdujemy się za blisko, a ty jesteś bardzo nieodpowiednią osobą, jeśli o tego typu bliskość chodzi, ale wiesz co, Carlo? Starałem się postępować rozsądnie całe moje życie i jak dotąd nie przyniosło to niczego dobrego. Może wcale nie jestem rozsądny. To bardzo dziwna noc, a ja wcale nie czuję się nieswojo. Gdzieś głęboko w środku jestem koszmarnie obojętny, nawet jeśli wszystkie te uczucia ślizgają się po powierzchni. Po głowie krąży mi kilka myśli, których jednak nie chcę wypowiadać, nie teraz i nie tobie. To dość niezwykłe, Carlo, teraz trzymam twoją rękę w obu dłoniach i jednocześnie myślę o tym, że ci nie ufam. Nie wiem, o kim to źle świadczy, o tobie czy o mnie? Namieszałeś bardzo w mojej psychice, Carlo, ale może powinienem ci z tego powodu podziękować? Miałeś w końcu rację. Nie potrafię zająć się Claireminą. Może gdyby nie moja duma, wszystko wyglądałoby inaczej. Jak można jednocześnie tak bardzo się mylić i być tak bardzo pewnym siebie? Masz dużo większe dłonie niż ja. Wiesz, Carlo. Chyba nie czuję się dobrze.
|
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Sro Sie 12, 2015 11:27 pm | |
| Nie pamiętam momentu, w którym się poznaliśmy. Nie wiem, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem ani co wtedy pomyślałem. Czy to nie dziwne? Po prostu płynnie scaliłeś się z otoczenie, jakbyś był tam od dawna a ja pewnego dnia pomyślałem o tobie inaczej. I obojętnie jak postrzegałem cię przez długi czas, nigdy nie założyłbym, że taka sytuacja może mieć miejsce. Nawet nie wiesz, jak bardzo w środku jestem spięty, bo nikt nigdy poza moim rodzeństwem nie widział mnie w takim stanie choć i ostatnimi czasy nawet oni nie mają okazji tego oglądać. Zamykam się coraz bardziej i trochę upadam w sobie. Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie, ale nigdy też nie należałem do osób, które się przed kimkolwiek otwierają. W zasadzie niewiele było osób, które otwierały się przede mną. Wiesz, z moim rodzeństwem sprawa jest bardzo prosta. Zazwyczaj rozmumiem bez słów, o co chodzi. Nigdy na przykład nie rozmawialiśmy o mamie. A może powinniśmy byli. Może gdybym tak nie zamykał głowy na ludzi, nie otwarłaby się na czarcie kochanice. Czuję, że powinienem coś powiedzieć, że teraz, albo nigdy, że to ten moment, kiedy już mogę. Ale nie potrafię. Rozchyliwszy powieki obserwuję jak badasz moją dłoń. Odwdzięczam się więc, kiedy kończysz, biorę twoją dłoń w dwie moje i przyglądam się jej. Unoszę ją wyżej, by wątłe światło padło na jej powierzchnię. Możesz się śmiać i uznać mnie za oszusta, możesz zrobić co chcesz, wyrwać ją, pójść sobie, upomnieć mnie, ale ja już zobaczyłem zmiany, które w tobie zaszły. Zwijam twoje drobne palce i odwracam głowę, spoglądając na ciebie. Yuma, co ci się stało? Co ci się przytrafiło? Kiedy? To nie może trwać od dawna. Niewiele wiem, o twoim pochodzeniu, choć zapewne więcej od innych, ale zdaję sobie sprawę, że dysponujesz, dysponowałeś? mocą, różniącą się od tej, którą posiadają ludzie. Nie gorszą, ani lepszą. Inną. - Gdzie jest twoja magia, Yumawikvayatawo? - Może nie powinienem zadawać tego pytania. Nie dlatego, że mógłbym cię urazić. Dlatego, że to mogłoby ci wiele powiedzieć o mnie. Ale w tej sytuacji wszystko wydaje mi się tak bardzo odrealnione, że choć dalej jestem spięty, wydaje mi się, że tutaj czas trochę nas omija. A tym samym omijają nas konsekwencje wydarzenia, które ma właśnie miejsce. Wiem, że jestem w błędzie. Ale to tylko poczucie. Które wiele zmienia. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Czw Sie 13, 2015 1:21 pm | |
| Na początku przypominałeś mi Reginalda. Reginald był pewien siebie, chociaż nieco głośniejszy niż ty - z tego co widzę, musiał mocniej zabiegać o to, by skoncentrować na sobie uwagę otoczenia. Właściwie to irytował mnie znacznie bardziej niż ty, nawet pomimo całej tej swojej charyzmy. Wiesz, problem chyba polegał na tym, że nie potrafiłem go szanować; gdyby organizowano jakieś konkursy głupoty, Reg nie musiałby się starać, by zająć pierwsze miejsce. Ty jesteś inteligentny, choć to zupełnie inny rodzaj inteligencji niż chociażby ten, w którym ja się specjalizuję. Nie sądzę, bym mógł kiedykolwiek z tobą podyskutować o teoriach Tesli, ale mimo wszystko czuję się przy tobie tak, jakbym sam miał jakieś... nie wiem. Braki. Może jestem po prostu chory, Carlo. Od pewnego czasu czuję się, jakbym był. Źle, że ten cały rytuał zbiegł się w czasie z tą małą rewolucją, jaką zdążyłeś już dokonać; teraz ciężko mi rozdzielić objawy, skutek od przyczyny. Teraz to moje dłonie cię interesują, Carlo? Wiesz, nie wypatrzysz w nich raczej nic ciekawego. Ludzie zwykle spodziewają się po kimś takim jak ja gładkich i wypielęgnowanych rąk, pewnie w końcu jako wypieszczony jedynak amerykańskich nowobogackich czarodziejów nigdy nie musiałem zaznać ciężkiej pracy. Za kogoś takiego zwykle mnie mają, prawda? Wiesz, mi ta łatka całkiem odpowiada, doskonale tłumaczy czasem te niezręczne chwile, kiedy nie wiem, jak się zachować. Myślą, że po prostu był ze mnie mały odludek, pewnie zanim poszedłem do szkoły, nie znałem nikogo poza rodzicami, służbą i guwernantką. Moje dłonie zdradzają jednak, że wiem, jak to jest wspinać się po drzewach, wiem, jak to jest, gdy jakieś zwierzę ugryzie cię do krwi i wiem, jak to jest, gdy codziennie czeka na ciebie masa obowiązków. Ciekawe, może ty akurat się tego spodziewałeś? Tak, chyba znasz mnie trochę lepiej, niż bym sobie tego życzył. W pierwszej chwili mam ochotę wyszarpnąć swoją rękę i uciec stąd, ale dlaczego tak naprawdę czuję złość? Lustruję cię wzrokiem i po chwili cofam powoli dłoń, tak, teraz to wszystko nabiera sensu. Zamykam oczy; kręci mi się trochę w głowie, Carlo, to jakiś ponury żart. On chyba nigdy mnie nie opuści, ciągle widzę go w Claireminie, a teraz jeszcze znalazł kolejne medium? - Może ty mi powiesz - odpowiadam bez cienia gniewu, zamiast tego w moim głosie pobrzmiewa smutek i rezygnacja. - Zresztą - dodaję, obejmując się ramionami w trochę niekontrolowanym odruchu obronnym - wierz lub nie, ale to mnie akurat najmniej martwi. Przez kilka sekund milczę, unikając twojego wzroku. - Carlo? - chociaż zwracam się do ciebie, dalej na ciebie nie patrzę, dopiero po chwili decyduję się spojrzeć na twoją twarz. - Na balkonie widziałeś coś, prawda? Wiesz, ja mimo wszystko też nie jestem głupi. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Czw Sie 13, 2015 2:53 pm | |
| - Nie mogę. Nie jestem jasnowidzem. - Wbrew temu, co sobie pewnie pomyślałeś. Możesz zapytać Claireminę. Ona jest jasnowidzem, wiem, zauważyłem, jak pokonuje swoje blokady. Zapytaj jej. Otwiera się na przyszłość. Nie zazdroszczę jej. Nawet, jeśli nie przeżywa wszystkiego w taki sposób, jak ja. U niej to tylko drobna umiejętność, w moim przypadku to przekleństwo. Nie powiem ci więc co stało się z twoją magią. Dlatego pytałem. O wielu rzeczach nie mam pojęcia, jestem tak nieświadomy, jak każdy przeciętny czarodziej. Nawet nie chcę ci tego tłumaczyć. Nie wiedziałbym jak. Jak to nazwać. Jak opisać. Poza tym i tak czuję się nieswojo z faktem, że układasz sobie teraz w głowie puzzle. Tak być nie powinno. Przez chwilę nie wiem, co zrobić ze swoimi rękami, kiedy zabierasz swoją dłoń i wiszą tak bezradnie w powietrzu, dopóki twoim śladem nie skrzyżuję ich, obejmując kolana. Opieram w końcu głowę i spoglądam na sufit. Może widziałem. A może nie. Chociaż nie. Widziałem. Przecież nigdy nie jest tak, że otoczenie jest dla mnie czyste. Co mam ci odpowiedzieć? Przeskakuję wzrokiem po różnych punktach sklepienia, które normalnie nie przykułyby mojej uwagi, ot, po prostu, myślę, łapię się różnych punktów. Czuję, że moja odpowiedź ma dla ciebie ogromne znaczenie. Ale dla mnie też. I zastanawiam się co jest ważniejsze. Moje poczucie bezpieczeństwa czy twoja… ciekawość? Nie. To nieodpowiednie słowo. To nie jest ciekawość. Wiem, że nie jesteś głupi, Yumo. To ja nie jestem przyzwyczajony do takich sytuacji. Widzisz, nie jestem nawet w stanie na ciebie spojrzeć. Zamiast tego podnoszę się i wychodzę z wanny kierując się do umywalek. Odkręcam kurek, czekając chwilę, aż strumień z zimnego zrobi się lodowaty, ze spuszczoną głową wpatruję się intensywnie w dno umywalki, byleby tylko nie natrafić choć kątem oka na odbicie w lustrze. W końcu nachylam się i zanurzam twarz w dłoniach napełnionych wodą. I tak kilka razy, choć ostatecznie wsadzam pod strumień całą głowę, Woda z karku cieknie mi za koszulkę ale nie przejmuję się tym. Nie mogę powiedzieć, że lubię to uczucie, ale tego właśnie potrzebowałem. W końcu zakręcam kran i podnoszę się, z zaciśniętymi powiekami, naciągam na dłonie spód mojej koszulki i unoszę ją, wycierając twarz w miarę suchy materiał. Puszczam ją, dopiero wtedy otwieram oczy i spoglądam w końcu na ciebie, zaczesując palcami włosy do tyłu. Biorę głęboki oddech, opieram się o umywalkę. Nie wiem. Nie wiem, co ci powiedzieć, co chcę ci powiedzieć, co mogę, co powinienem, czy mogę po prostu milczeć, wyjść stąd, uciec, udać, że faktycznie nic się nie stało, czy mogę położyć się na ziemi i udawać, że zasnąłem? Nie mogę. To idiotyczne. Charlie. - Zawsze coś widzę. - Nie zrozum mnie źle. Nie chodzi mi o to, że nie jestem ślepy w istocie. Nie wiem dlaczego to wypłynęło, ale Yumawikvayatawo, to prawda. Nie okłamałem cię. Nawet teraz widzę. Nawet, jeśli to ciebie nie dotyczy i nie takiej odpowiedzi oczekiwałeś, nie oszukałem cię. To dla mnie duży krok, podejmować ten temat. Przyglądam ci się, ale czuję się nieswojo, poza tym. Oni. Więc w końcu spuszczam głowę gapiąc się na czubki swoich butów. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Czw Sie 13, 2015 4:08 pm | |
| Nie jesteś? Wiesz, próbowałem się kiedyś dowiedzieć na czym polega dar - chociaż może właściwsze słowo to "przekleństwo" - jasnowidztwa. Teorii na ten temat jest mnóstwo, poczynając od tych opierających się na naukowej metodologii badawczej, kończąc na tworach skrajnie odrealnionych. Jak to możliwe, że niektórzy potrafią zobaczyć coś, co zdarzyło się setki lat temu? Albo ujrzeć coś, co dopiero nadejdzie? Co powoduje te wizje, zaburzona aktywność mózgu, może obecność jakiejś atawistycznej cechy? Mógłbym spędzić życie, próbując odkryć odpowiedzi na wszystkie te pytania, ale wątpię, by udało mi się cokolwiek osiągnąć. Nie jestem pewien, czy to żart sytuacyjny, a może naprawdę nie jesteś jasnowidzem. Może dręczy cię coś innego, w każdym razie, na pewno widzisz więcej niż ja. Poznałeś, że moja magia zniknęła. Nie mówiłem tego nikomu, nie chciałem, by by ktokolwiek się dowiedział. Muszę sam sobie z tym poradzić, chociaż, prawdę mówiąc, nie wiem, od czego zacząć. Nigdy nie słyszałem o takim przypadku, zresztą, trudno mi przewidzieć, jakie będą konsekwencję. Czy mogę żyć bez magii? Magia jest przecież nierozerwalnie złączona z moim gatunkiem. Zdarzają się niemagiczni ludzie, zresztą, są nawet większością, ale niemagiczny Manôgemasiz? Przez chwilę mi niedobrze, więc szybko odsuwam od siebie tę myśl. Carlo, jak ja nie cierpię zdawkowych odpowiedzi. Tak, nie wiem, jak to jest być ściganym przez demony. Kiedy zasypiam, w mojej głowie są tylko moje własne myśli. Nie widzę niczego poza tym, co rzeczywiste. Ale, szlag by to, zawsze wychodziłem z założenia, że lepiej jest wiedzieć, niż się domyślać. Zawsze coś widzisz. Tak, nawet jestem skłonny w to uwierzyć. Wychodzę z wanny, zgarniam po drodze porzuconą przeze mnie koszulę i zakładam ją na grzbiet. Jest trochę wilgotna, ale to mi doskonale obojętne. Nie chcesz mi powiedzieć. Nie ufasz mi. Cóż, czy to dziwne? Ledwo się znamy, chociaż mnie bardzo męczy świadomość tego, że najwyraźniej dużo już o mnie wiesz. - Przeprosiłeś mnie wtedy - przypominam, chociaż nie sądzę, żebyś zdążył zapomnieć. Staję naprzeciwko umywalki i zaciskam palce na jej brzegu. W tym momencie patrzenie na własne odbicie jest łatwiejsze, niż patrzenie na ciebie. - Tam, skąd pochodzę, wierzy się, że nikt nie staje na twojej drodze bez powodu. Myślisz, że zobaczyłeś coś, czego nie powinieneś widzieć, ale... może to nie do końca prawda. - To brzmi strasznie nierozsądnie, aż sam ledwo wierzę, że to powiedziałem. - Przez "tam, skąd pochodzę", mam rzecz jasna na myśli Lakeville w Minnesocie - dodaję z cierpkim półuśmiechem, który zaraz znika z mojej twarzy. Odwracam się i patrzę na ciebie poważnym wzrokiem. - A może tylko szukam jakiegoś punktu zaczepienia. Wiesz. Czegokolwiek. - Zaciskam dłonie w pięści. Carlo, wiesz. Nie musisz nic mówić, jeśli chcesz. Zrozumiem to. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Czw Sie 13, 2015 7:31 pm | |
| Poprawiasz mi humor, Yumawikvayatawo, pieść mnie dalej tymi słowami, plącz się w tym, z każdą sylabą czuję się lepiej i bliżej siebie, niesamowite, nie wiem, jak to zrobiłeś, chyba jednak po prostu będąc sobą. Może myliłem się, może jednak cię lubię. Chociaż ty pewnie budzisz mnie nieświadomie. Nie szkodzi, to bardzo dobrze działa, rozplątujesz wszystkie moje napięte mięśnie, łagodzisz trochę ten niepokój, który jest tym mniejszy, im bardziej zaczynają błyszczeć mi oczy, a na twarz wpełza uśmiech. Yumo Yahto, ty psie. Wiem, że nie o to ci chodziło, ale może trochę tak, przecież wydaje mi się, czy otwierasz się przede mną? Już wcześniej się do tego przymierzałeś, pewnie o tym nie wiesz. Unoszę głowę i uśmiechając się, na co już nic nie poradzę, patrzę na ciebie. Lakeville powiadasz? Nie mam pojęcia zielonego o Stanach, więc przyjmuję twoje Lakeville, chociaż równie dobrze mógłbyś wymyślić coś, co jest bardzo blisko. Nie wiem, czy Lakeville to miasto czy wieś, ale kiedy ostatni raz byłem w twoich stronach wyglądało mi to na zapyziałą dziurę, a ludzie bynajmniej nie przypominali tych z mugolskich teledysków. Tam, skąd pochodzisz, wierzy się, że nikt nie staje na twojej drodze bez powodu. Może zatem powinieneś to wykorzystać, skoro spotkałeś mnie w bezsenną noc. Albo skoro ja spotkałem ciebie. Przecież wiem, że masz rację, nic nie dzieje się bez powodu, sam trzymam się tej zasady o czym zdążyłeś się już przecież przekonać. Nie pojmuję z jaką łatwością potrafiłeś w tak krótkim czasie doprowadzić mnie stanu używalności. Widzisz, tam, skąd ja pochodzę, mam na myśli Palermo, uważamy całkiem podobnie. Może dlatego, że jestem dzieckiem mafii. U nas się nikt nie zjawia bez powodu. Nie wiem, czy mogę ci pomóc, jeśli szukasz czegokolwiek, ale mogę być twoim punktem zaczepienia. Chyba trochę już jestem, co? Tylko sprawdzasz, czy wszystko jest pewnie przypięte. Jeszcze nie. Ale jest bardzo łatwy sposób aby to sprawdzić. - Pocałuj mnie, Yahto. - Odpowiadam po prostu. Nie dziw się. Trochę jestem ciekaw, jak daleko w to zabrnąłeś. Trochę też na to czekam, nie chcąc ci się narzucić, gdybym jednak całkowicie odmiennie zinterpretował twoje intencje, w co szczerze wątpię. Ale lubię ten moment, wypowiadania tego typu życzeń na głos. Chwilę niepewności poprzedzającą reakcję. Zadnych zdawkowych odpowiedzi, to jasna prośba. Ządanie? Zaproszenie. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Czw Sie 13, 2015 8:13 pm | |
| To cię rozbawiło? Unoszę brwi do góry, choć bardziej ze zdziwienia, niż z odczuwania jakiejkolwiek dezaprobaty. Może przypadkiem powiedziałem coś śmiesznego. Albo zabrzmiało to głupio ze względu na mój akcent. Albo może mieszkańcy Palermo mają bardzo szerokie poczucie humoru. Szczerze mówiąc, nie wiem, co o tym myśleć, może Carlo wcale nie różni się tak bardzo od Reginalda. Może to po prostu człowiek, którym byłby Reg, gdyby nauczył się czytać wcześniej niż w piętnastym roku życia. Mógłbym wzruszyć ramionami i odejść - w tej sytuacji Carlo Coletti rozpowiadający o tym, jak Yummy Yahto prawie wyznał, że jest mu przeznaczony (pewnie w tak dziecinny sposób zrozumiał moje słowa?) naprawdę nie może pogorszyć sprawy. Ale Carlo jak zwykle ma dla mnie jakąś niespodziankę. Pocałuj mnie, Yahto? Marszczę brwi, mimo wszystko podchodzę bliżej do ciebie. Wygląda na to, że przypadkowo pomogłem ci otrząsnąć się z tego przykrego stanu, pocałunek to jakaś forma nagrody? Nasze twarze znajdują się niebezpiecznie blisko siebie, ale w pewnym momencie kącik moich ust drga lekko do góry, a ja krzyżuję ręce na klatce piersiowej. - Och, błagam. "Bierz mnie, jestem twój"? Myślałem, że stać cię na dużo więcej, Coletti. - Wiesz, po tych wszystkich opowieściach, które krążą o tobie w szkole, mógłbym się spodziewać, że na tym etapie znajomości powinienem sam wić się przy twoich stopach, błagając o odrobinę atencji. A może chcę cię tylko sprowokować. Zobaczyć, do czego jesteś zdolny, skoro już zamierzam na to pozwolić. Na samym początku chyba za łatwo cię oceniłem, prawda? Cóż, jeśli uważasz, że Yumawikvayatawa Yahto ucieknie teraz z podkulonym ogonem, srogo się mylisz. - Może akurat dzisiaj puszczę mimo uszu tę sztampowość. - O ile następnym razem postarasz się bardziej. Mimo wszystko wyciągam nieco szyję do góry i przenosząc ciężar ciała na palce, całuję cię krótko w usta. Nawet nie zmieniając pozy, wciąż ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami, naturalnie więc ten pocałunek nie był ani głęboki ani pełen pasji. Sekundę później znowu opieram się o pięty, przyglądając ci się z ciekawością. Może nawet trochę z wyzwaniem, chociaż słowo daję, chyba obaj jesteśmy zbyt zmęczeni na wielkie wybuchy namiętności. Wiesz co. Może uda nam się zasnąć w tej wannie. Dziwnym trafem wydaje mi się wygodniejsza niż własne, nieprzyjemnie puste łóżko. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Czw Sie 13, 2015 10:02 pm | |
| Zanosiło się od paru sekund i w końcu nie wytrzymałem, parskając zaraz po tym, kiedy odsuwasz się ode mnie. Przepraszam, jeśli cię oplułem. Yumo Yahto, jesteś przeuroczy. Nie mam ci tego zupełnie za złe, może ktoś inny spaliłby buraka i uciekł w takiej sytuacji, ale nie wiesz, jak perfekcyjnie przeganiasz moje demony wprawiając mnie w taki nastrój. Nawet, jeśli teraz przechodzą mi przez głowę, pomieszczenie jest czyste i takie, jakie powinno być. Zdecydowanie myliłem się co do ciebie. Jesteś fantastyczny, przychodź do mnie nocami częściej. Tylko pocałuj mnie kiedyś ładniej. Śmiejąc się jeszcze chwilę podnoszę dłoń i czochram twoją białą czuprynę. - To było fatalne. Najgorsze, ale urocze, nikt mnie tak nigdy nie pocałował. - Podśmiechując (hehe, podsmiechujek) jeszcze trochę, drugą ręką przecieram oczy. Prostuję się w końcu i krzyżuję ręce na klatce piersiowej, spoglądając na ciebie wciąż z echem miłego rozbawienia w oczach. - Ledwo mnie dotknąłeś już kwestionujesz moje umiejętności. Wciąż mnie nie lubisz, co Yummy? - Wbrew temu co myślisz, lub chcesz, żebym ja uważał, że myślisz, nie możesz sobie mnie tak po prostu wziąć. Razem z tym dostałbyś przecież całą wannę koszmarów, a na to chyba nie jesteś gotowy. Albo nie zasługujesz. Wciąż w środku jest mi głupio i trochę skręca, trochę mrozi, ale nie przez to, że tak łatwo mnie teraz ośmieszyłeś. Przez to, że jednak, mimo wszystko zastałeś mnie w takiej sytuacji. I choć bliżej ci niż komukolwiek do poznania fragmentu mojej rzeczywistości, przyjmuję ten śmiech i rozbawienie z otwartymi ramionami, byleby tylko nie myśleć o tym, co się przy okazji dzieje. Bo dzieje się, wiesz. A ja wciąż nie jestem pewny czy chcę, abyś przekroczył tę granicę. Koniec końców co czyni cię bardziej wyjątkowym od chłopców, z którymi się spotykałem? Z każdym było inaczej, ale jednocześnie przed żadnym się nie otwierałem. Dlaczego miałbym robić to przed tobą? Bo ty to robisz? Błagam, z taką samą zwinnością przepychasz mnie od stanu prawieumierania do otuchy, co od kuszenia do upokorzenia. Jakbyś pstrykał palcami i zmieniał emocje, nie wiedząc tylko jakie wywołasz. I jak ja w takiej sytuacji mam w ogóle rozważać zaufanie ci. Może po prostu zostawię to tak, jak jest. Będziesz kolejnym po prostu skarbem, chłopcem od zabaw i namiętności, jeśli w ogóle jesteś w stanie taką z siebie wykrzesać. Tak bardzo cię zajmę tymi aspektami, że zapomnisz o przykrej aurze, która mi czasem towarzyszy. Odpowiada ci taki układ? Ja nie będę pytał o twoje Lakeville, a ty o to, co widzę, bo zapomnisz, że widzę coś więcej. Ale rozumiem. Ta noc jest przecież straszna. Nie oczekiwałbym od niej wielkich zwrotów akcji godnych zapamiętania, chociaż, cóż, trudno zapomnieć taki spektakularny pocałunek. W końcu uśmiecham się po prostu, to wcale nie jest mój colettiuśmieszek, wiesz, cieplej mi. W głowie. W dłonie trochę. Przyglądam ci się i wiem dokładnie, że trochę jednak zmieniłeś. Trochę inny jesteś mimo wszystko od tych chłopców. Odrobinę. Naprawdę, odrobinę. Ale masz jakiś cień szansy. Coś tam, trochę jednak masz. Nachylam się, kładę ci dłoń na karku i całuję w ucho. Trochę to. Trochę to ci dziękuję. Opieram czoło o twoją skroń i stoję tak przez chwilę, w zasadzie będąc po prostu z tobą tutaj. - Dziś jednak zasnę spokojniej. - Mówię w końcu i odsuwam się powoli nie spuszczając z ciebie wzroku. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Pią Sie 14, 2015 12:18 am | |
| Spodziewałeś się czegoś innego, Carlo? Na pewno nie dzisiaj, wiesz, jak sam zauważyłeś, wciąż nie mogę powiedzieć, bym cię lubił. Irytuje mnie trochę twój śmiech, błyskawicznie poprawiam zmierzwione przez ciebie włosy, ale mimo wszystko pozwalam ci na to. Może w jakimś sensie mi ciebie szkoda, a może spodobała mi się ta chwila tryumfu, od dawna mi się nie zdarzyło zrobić czegoś dobrze, więc nawet jeśli ten sukces był przypadkowy, wciąż stanowił miłą odmianę. - Urocze - powtarzam za tobą, to raczej ostatnie słowo, jakim opisałbym całą tą sytuację. Zdążyłem już zauważyć, że masz cokolwiek specyficzne gusta, twoja definicja urokliwości widocznie też odbiega od tej ogólnie przyjętej. Chyba powinienem się gniewać trochę mocniej i trochę dłużej, ale zamiast tego po prostu kręcę głową i wzdycham cicho. Carlo Coletti, jesteś beznadziejnym przypadkiem, a jednak coś nie pozwala mi już żywić do ciebie antypatii. Już nie. Dziwne, ale dopiero teraz dociera do mnie, że - prawdopodobnie - już mnie zdemaskowałeś. Z tą wiedzą możesz zrobić cokolwiek, co tylko zapragniesz; szantażować mnie, wydać mnie służbom, załatwić błyskawiczną ekstradycję do Stanów. Zapytałeś tylko, gdzie podziała się moja magia i sam nie wiem, czy to dobry czy zły znak. I czy to, że nie odczuwam wcale niepokoju, znaczy, że naprawdę nie mam powodu do obaw? Może po prostu mi już nie zależy tak jak wcześniej. Nic mnie nie trzyma w Dahlvaldzie, wiesz, Carlo, gdyby nie to, że nie przychodzi mi do głowy żadne miejsce, gdzie mógłbym się udać, pewnie już by mnie tu nie było. Teraz tylko muszę załatwić sprawę z Claireminą. Przymykam oczy, dobrze się stało, że choć na chwilę mogłem o tym zapomnieć, dziękuję, Carlo, ale teraz znowu muszę zatroszczyć się o moją uroczą jeszcze podopieczną. Szkoda, wiesz, moglibyśmy tak postać jeszcze trochę. - Dobrze - stwierdzam sucho - liczę, że wstaniesz wcześniej niż zwykle. Chciałbym z tobą porozmawiać zanim Clairemina nauczy się podrabiać mój podpis. - Milczę przez chwilę, nim dodaję: - Dobranoc, Carlo. Wymijam cię, z szczerym postanowieniem, by się nie odwracać, ale jednak u progu drzwi pozwalam sobie rzucić na ciebie krótkie spojrzenie. Cóż. To chyba nie było zbyt czułe pożegnanie.
/zt |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka chłopców Pon Sie 17, 2015 6:09 pm | |
| Idioci. Cała trójka. Jak nie można było tego wszystkiego załatwić po ludzku. Zresztą. Sprawę rozdmuchali jakby nie wiadomo co się stało. Czy tylko według mnie nie ma o co robić takiego szumu? Nawet, jeśli po części sprawa dotyczy miłosnego zawodu mojego brata, na litość boską, to jest żywa istota, a nie worek do ćwiczeń. Kucam przy Yumie i łapię go za ramię. - Słyszysz mnie? - Na chwilę go zamroczyło, wolałabym, żeby był choć trochę spokojniejszy, wiedząc, że mam pokojowe zamiary i nie zamierzam go jeszcze dobić. - Zabiorę cię teraz do łazienki, więc przez chwilę będzie nieprzyjemniej. - Ostrzegam. Mówię powoli i wyraźnie, chociaż nie wypowiadam słów przesadnie głośno, w końcu Clairemina tylko złamała mu nos, a nie przejechała go motocyklem. Widzę, że zbiera mu się już na wymioty, więc czym prędzej nas teleportuję. Nie będę w to angażować skrzydła szpitalnego, bo po pierwsze sama sobie świetnie poradzę, opatrywałam już braci wiele razy, a po drugie nie widzę sensu w robieniu z tej sprawy jeszcze większej afery i sprowadzania tym samym kłopotów na Claireminę i Yahto. Z jednej strony mogłoby mi to strasznie zwisać, przecież to nie moja sprawa, czy nabawią się problemów czy nie, a z drugiej to strasznie nie lubię dramatów i nie rozumiem, po co ludzie je sobie niepotrzebnie tworzą w życiu. Poza tym akurat mam wolne południe. - Zostań w tej pozycji. - Sadzam Yumę na ziemi, opierając go o ścianę i pochylam jego głowę w dół. Nie mdlej mi tu, Yahto. Przywołuję wiaderko i podstawiam ci je, lokując między nogami, w razie, gdybyś zaczął wymiotować, co podejrzewam zaraz się zacznie. - Oddychaj przez usta, powoli. Wiem, że boli, ale musimy zrobić uścisk na ten nos. - Machnęłam różdżką, aby przywołać z kuchni lód, który przykładam ci do nasady nosa. Brakuje mi ręki, ale jakoś sobie radzę, przyciągając jeszcze ręczniki wiszące przy wejściu. Wycieram ci usta, Yahto nie połykaj tej krwi, wypluwaj na litość boską, po to między innymi ci podstawiłam wiaderko. - Wiesz, jaki mamy dziś dzień tygodnia i jak się nazywasz? - Pochylam głowę żeby spojrzeć na twoją obitą twarz. Niezły poligon. - Gdy obrzęk zejdzie nastawię ci nos. - I wpiszę sobie od razie ciebie w osiągnięcia. Weterynaria już na mnie czeka. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Pon Sie 17, 2015 6:10 pm | |
| Chyba próbuję coś jeszcze mówić, ale słowa uciekają z mojej głowy i nie jestem w stanie powtórzyć nawet tego, co dosłownie sekundę temu powiedziałem. Tłucze się tylko we mnie jedna myśl. ZŁAMAŁAŚ MI NOS. Ale już nawet nie wiem, do kogo tę myśl krzyczę, przez załzawione oczy nie widzę przecież mojego oprawcy. Słyszę jakieś. Mumble-wumble. Unoszę wzrok, szukając źródła tego szmeru i dostrzegam pomocną plamę. Plama wydaje się pokojowo nastawiona, więc nie szamoczę się z nią. Ej, plamo. Mam nadzieję, że naprawdę mi pomożesz, bo ja trochę nie rozumiem, co tu się dzieje. Och, świetnie, wiadro, dzięki. Skorzystam. Zaciskam ręce na jego brzegach i mam wrażenie, że gdy pochylam się do niego, wpadam w jakąś bezdenną otchłań i tak spadam i spadam. Robi mi się od tego jeszcze bardziej niedobrze, jakby obrzydliwy smak krwi już nie był wystarczającym powodem. Wymiotuję, choć samą żółcią, chyba nie jadłem od dawna, co? Mrugam i patrzę na plamę. Pamiętam ten głos, kim ty jesteś, czekaj, wiem, wiem, wiem. Opieram głowę o ścianę z wysiłkiem, próbując sobie przypomnieć, ale och, to zły pomysł, no tak, kazałaś mi nie zmieniać pozycji, Niemal wpadam do tego wiadra, wstrząsa mną odruch wymiotny, ale udaje mi się go zdławić. Czuję się. Nie wiem. Bardzo źle. - C-claudia? - Nic z tego nie rozumiem. Ty mnie tak urządziłaś? Nie, to trochę. Głupie. Kręci mi się w głowie tak strasznie. - Zaraz zemdleję - ostrzegam. Rany. Trzymam się kurczowo tego wiadra, aż ramiona drżą mi z wysiłku. |
| | | Claudia Francesca Yahto Umiejętności bojowe : II Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny Zawód : ratuję mangozjebasaki
| Temat: Re: Łazienka chłopców Pon Sie 17, 2015 6:11 pm | |
| - Ok. - Jestem na to przygotowana. A to oznacza, że jest gorzej, niż podejrzewałam. Nie wydaje mi się, aby Clairemina aż tak strasznie cię urządziła, więc po prostu jesteś słabiakiem, Yahto. Jak dziecko. Trzymam cię. Jedną ręką za nos, drugą za bark, chociaż wykonuję jeszcze szybkie machnięcie różdżką, aby pootwierać okna. Bo potrzebujesz powietrza. I ja szczerze mówiąc też. I tak już trochę mnie obrzygałeś. W razie gdybyś jednak się tym później przejął to spokojnie, jestem nieczuła na tego typu rzeczy. Celuję różdżką w twój nos, aby zastąpić czymś ucisk dłoni. Dobra, powoli, kładź się Yahto. Na boku, połóż się, jak cię układam. Tylko głowa w dół, nie odchylaj jej. Ale tu napaskudziłeś. Wszędzie pełno krwi i innych wydzielin. Cela to ty nie masz dobrego. Puść to wiadro, zabieram je na bok. Leż sobie. Boże, co za cyrk. Biorę jeden z ręczników i znowu ci wycieram usta. Dziesięć minut ucisku. Wstaję i zabieram wiaderko, wylewając jego zawartość do muszli klozetowej, potem podstawiam je pod kran i płuczę. Nasączam tez wodą jeden z ręczników. Ponownie przecieram ci twarz i dłonie, żeby choć trochę mniej się kleiły. - Yuma, słyszysz mnie? - Tym razem pytam głośniej. Rozpoznałeś mnie wcześniej, to nie tak źle. Leż, nie wstawaj. Znowu kładę ci rękę na ramieniu, w razie, gdybyś jednak zastosował nagły zryw. - Widzisz mnie wyraźnie? - Spokojnie. Po prostu odpowiedz. Bez spiny. Jeśli nie zczaisz mogę powtórzyć pytanie. Nie odrywając od Yahto wzroku rzucam w bok patronusa. Zawołaj mi to Carlo, nie będę się sama przejmować kochasiem.
|
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Pon Sie 17, 2015 6:13 pm | |
| Mam mały problem z poukładaniem sobie faktów w głowie. Kłóciłem się z kimś, tak? Z Carlem. Nie. O Carla. Nie. Myślenie przychodzi mi strasznie ciężko, więc po prostu odpuszczam sobie w tym momencie chronologię, starając się skupić na tym, by nie stracić przytomności. W porządku. Mogę leżeć. Tak, tak jest chyba lepiej. Dopiero czując chłód bijący od posadzki, dociera do mnie, jak strasznie jestem poobijany. Och. Muszę wyglądać okropnie. Zrób mi zdjęcie, Claudio, ludzie będą ci płacić za odbitki. Próbuję wyrównać oddech, nie idzie to łatwo, zamykam oczy na chwilę, ale otwieram je znowu, nie trać przytomności, kretynie. Chodziło o Carla, jesteś tu Claudio, więc chodziło o Carla. - Mhm - przytakuję ci, wybacz za brak kurtuazji, ale jestem trochę zajęty. Mrugam znowu kilkakrotnie, mam wrażenie, jakby wspomnienie o tym, co się wydarzyło, znajdowało się tuż na wyciągnięcie ręki. Czekaj. Co. Nie. Clairemino, odbiło ci do reszty. Gdyby nie ręka Claudii, pewnie zerwałbym się do góry, trochę dlatego, że znam Claireminę na tyle, by wiedzieć, że pewnie wpadła w stan absolutnej histerii i wiem, że przyda się ktoś jej równie opanowany jak Claudia, ale po części również dlatego, że nie mogę uwierzyć w to, że Clairemina Brohl zdzieliła mnie po twarzy cholernym kijem do quidditcha. No dobrze. Wzdycham. To akurat był wypadek, ale cała reszta. Och. Clairemino. Nie puszczę ci tego łatwo płazem. Mam serdecznie dosyć nagłych zwrotów akcji w moim życiu. Słyszę, że drzwi łazienki się otwierają. Co do licha. Co ty tu robisz. Znowu próbuję się podnieść, ale Claudia mnie powstrzymuje. - Coś ty jej. Do jasnej cholery. Powiedział? - Zadaję to pytanie patrząc w sufit, choć wolałbym, no nie wiem. Zamordować cię wzrokiem. |
| | | Charlie ColettiKomitet Uczniowski Umiejętności bojowe : III Skąd : Palermo, Włochy Rok nauki : VIII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : jasnowidz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : majętny
| Temat: Re: Łazienka chłopców Pon Sie 17, 2015 6:14 pm | |
| Nie wiem o co chodzi. Dostaję wiadomość, więc wstaję i idę. A w łazience zastaję to. Co do cholery? Jestem maksymalnie zdezorientowany. Chyba bardziej zaskoczony jestem stanem Yahto, niż tym, że to akurat Claudia się nim opiekuje i świetnie sobie radzi. Tak jest. To moja siostra właśnie. - Głowa w dół. - Claudia nachyla się i odwraca yumową głowę na bok. Pytam, kto go tak urządził i obawiam się trochę odpowiedzi, że to ma coś ze mną wspólnego, jakiś zazdrosny eks, czy coś. Poczekaj, że co? Clairemina? Siadam pod wanną czekając na resztę rewelacji, ale Claudia rzuca mi krótkie spojrzenie i wiem, że teraz się nie dowiem. A gdzie ona teraz jest? Aha. Spoglądam znów na Claudię kiedy Yuma się odzywa. Jak to co ja jej powiedziałem? Poważnie, co tu się dzieje? To jakiś żart? Naprawdę byłem powodem tej bójki? - Nie przypominam sobie, żebym mówił coś, co sprowokowałoby ją do podjęcia takich działań. - Odpowiadam spokojnie zgodnie z prawdą. Owszem, zadała mi pytanie, z wielkim trudem, ale zrobiła to. Powiedziałem, że coś mi się zdawało i tyle. Koniec tematu. Nie będę przecież roztrząsał mojego upokorzenia z Claireminą Brohl. To ona musiała to źle zinterpretować. Jak wszystko ostatnio. Ale nie sądziłem nigdy, że rzuci się na ciebie w ten sposób. Cokolwiek by nie było, nie zasłużyłeś sobie na to. Claudia mówi mi, że mam usiąść na jej miejscu. Nie wiem, czy to dobry pomysł, zostawiać Yumę w takim stanie ze mną samego, ale trudno, ufam ci. Wiem tak czy siak, że zaraz przyjdzie, tylko przygotuje jakiś ohydny wywar do wypicia, uśmierzający ból, czy uspokajający nudności. Nie znam się na alchemii. Łapię Yumę, w razie, gdyby znowu chciał wstawać, ale nie patrzę na niego. Zawieszam gdzieś wzrok na poziomie otwartego okna i liczę w myślach sekundy. Ciągną się dziś strasznie. |
| | | Yumawikvayatawa YahtoKoło Wzajemnej Przyjaźni Umiejętności bojowe : III Skąd : Minnesota, USA Rok nauki : VII Wiek : 18 lat Jestem : neutralny Genetyka : Manôgemasiz Czystość krwi : czysta Status majątkowy : bogaty Zawód : zajmuję się gimbem
| Temat: Re: Łazienka chłopców Pon Sie 17, 2015 6:15 pm | |
| Nie przypominasz sobie. Oczywiście że nie, to przecież nie tak, że zaplanowałeś chyba każdą godzinę mojego życia... od jakiegoś miesiąca, tak? Minął miesiąc. Tak trudno mi to sobie nagle uzmysłowić, że to tylko i aż miesiąc, zresztą, nieważne. Ze zmarszczonymi brwiami patrzę się uparcie w sufit, czekając, aż Claudia zamknie za sobą drzwi. Trochę dlatego, że nie mam zamiaru przy niej o tym rozmawiać, trochę dlatego, że chcę jej oszczędzić choć ułamka tego dramatu. Na Wielkiego Ducha, Clairemino, musisz się nauczyć rozwiązywać problemy jak człowiek. I mówię to ja. Odwracam głowę w twoją stronę, minimalnie, tak, by móc na ciebie w miarę swobodnie patrzeć. - Oczywiście że nie - stwierdzam cicho, ale stwierdzam, że mój głos jest zbyt zachrypnięty i jeśli nie zacznę mówić głośniej, Carlo pewnie niewiele zrozumie, więc dodaję głośniej: - Gdybyś ją znał lepiej, to wiedziałbyś, że wciskając jej tę bajkę, sprowokowałbyś ją do dokładnie takich działań. Przymykam oczy. Głowa dalej mi pęka z bólu, ale czuję się dużo przytomniej, choć podejrzewam, że jeśli teraz wstanę, nawroty głowy wrócą. Wiesz, próbuję być spokojny, ale jednak nie dam rady. Nie wierzę, że to wszystko zrobiłeś, Carlo, czym ci zawiniłem, co? - Co to do cholery miało być? - Zaciskam powieki, mój własny ostry ton sprawia, że głowa boli jeszcze bardziej, ale niech to szlag, Carlo, nawet nie wiesz, jaki jestem wściekły. |
| | | Sponsored content | Temat: Re: Łazienka chłopców | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|